Pasek w RT (kiedyś Russia Today), rosyjskiej telewizji informacyjnej nadawanej po angielsku: „Putin dziękuje Trumpowi za informacje o terrorystach”. Zaraz potem rosyjski prezydent dzwoni do Amerykanina: „Dziękuję panie prezydencie za pomoc wywiadowczą”. Trump: „Przecież ja nic takiego nie zrobiłem”. „Ale teraz wszyscy Amerykanie są przekonani, że to właśnie pan zrobił”.
Pisanie o politycznych żartach rzadko bywa zabawne. Ale skutki takiego humoru coraz częściej mają konsekwencje międzynarodowe, można by rzec: strategiczne. – W rękach państw humor staje się narzędziem promowania własnej opowieści o świecie, która może mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością, ale za to bardzo dużo z interesami nadawcy – tłumaczy Dmitry Chernobrov, twórca pojęcia humoru strategicznego, politolog i medioznawca z University of Sheffield.
Zdaniem Chernobrova w humorze strategicznym nie chodzi o to, aby kogokolwiek przekonać. Wystarczy, że podważy się przekonania odbiorcy na temat świata, wykorzystując podświadome lęki i wątpliwości. Chernobrov dzieli twórców strategicznego humoru na trzy kategorie: państwa i ich misje dyplomatyczne, formalnie zewnętrzni nadawcy (jak RT) oraz oficjalnie niezależni, ale „zaprzyjaźnieni” influencerzy.
Trudniej opisać odbiorców, bo ten sam przekaz powinien docierać do krajowej i zagranicznej publiki – nawet jeśli skutki w obu przypadkach są inne. Medioznawcy nazywają to doświadczeniem syntetycznym: mniej konkretnymi, ale za to bardziej wsobnymi wrażeniami i spostrzeżeniami na tematy międzynarodowe, opartymi na fikcyjnym przekazie, który wyparł rzetelne informacje.
Bo w humorze strategicznym wcale nie chodzi o rzetelność – treści przemycane w tej formie w ogóle nie podlegają ocenie zbieżności z rzeczywistością.