W 20-minutowym przemówieniu telewizyjnym z Białego Domu Joe Biden bronił swej decyzji o całkowitym wycofaniu wojsk amerykańskich z Afganistanu i nie uznał swej odpowiedzialności za powszechnie krytykowany sposób przeprowadzenia całej tej operacji. Wystąpienie prezydenta było odpowiedzią na poruszające obrazy paniki w zdobytym przez talibów Kabulu, gdzie tysiące ludzi szturmowało lotnisko, desperacko próbując dostać się do samolotów ewakuujących dyplomatów USA i Afgańczyków zagrożonych zemstą islamistów za współpracę z Amerykanami. Ucieczka przypominała sceny z Sajgonu w 1975 r., gdzie marines ewakuowali helikopterami dyplomatów i Wietnamczyków z dachu ambasady USA – symbol klęski Ameryki, podobnie jak dzisiejsze obrazy z Kabulu.
Biden: USA nie mogą wygrać z talibami
Biden powiedział, że „jednoznacznie obstaje” przy swej decyzji, ponieważ jedyną alternatywą byłoby przeciąganie militarnej obecności w Afganistanie w nieskończoność. Podkreślił, że Ameryka nie może wygrać wojny z talibami, jeżeli rządowe siły afgańskie – szkolone i wspierane przez Amerykanów od prawie 20 lat – nie wykazują woli lub chęci walki o swój kraj.
Przypomniał, że sam od dawna był przeciwny dalszemu zaangażowaniu wojsk amerykańskich w Afganistanie i już jako wiceprezydent w gabinecie Baracka Obamy oponował wobec planów – ostatecznie przeforsowanych – zwiększenia ich liczby dekadę temu. Celem operacji afgańskiej rozpoczętej jesienią 2001 r. – twierdził – było tylko obalenie reżimu talibów udzielającego gościny Al-Kaidzie, która 11 września tego roku zaatakowała USA.