Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Facebook niczym koncern tytoniowy. Da się go okiełznać?

Francis Haugen nie zmieni Facebooka Francis Haugen nie zmieni Facebooka Solen Feyissa / Unsplash
Zaskakujące, że w politycznych debatach o działalności big techów stosunkowo mało uwagi poświęcano dotychczas kwestiom technologicznym. To się zmienia, ale nie wystarczy, by zmienił się Facebook.

Nowe informacje o sposobie działalności Facebooka ujawnione przez Frances Haugen wywołały wstrząsy wykraczające daleko poza świat nowych technologii. Po dekadzie budowania kariery w czołowych amerykańskich firmach internetowych Haugen, 37-letnia absolwentka Harvardu, rozpoczęła pracę w Facebooku. Od 2018 r. była menedżerką w dziale zajmującym się przeciwdziałaniem dezinformacji, co dało jej dostęp do wielu wewnętrznych badań korporacji.

Ignorowanie wniosków z tych badań przez kierownictwo Facebooka skłoniło ją do odejścia i ujawnienia dziennikowi „Wall Street Journal” dokumentów wskazujących na maksymalizowanie zyskowności firmy kosztem dobra użytkowników. Wynika z nich, że platformy stosują preferencyjne reguły nadzoru nad postami publikowanymi przez celebrytów, wyświetlane na Instagramie treści przyczyniają się do pogłębienia zaburzeń psychicznych wśród nastolatek, a Facebook jest wykorzystywany do handlu ludźmi w krajach rozwijających się.

Ujawnione informacje wzbudziły również wątpliwości wobec polityk Facebooka związanych z przeciwdziałaniem szerzeniu teorii spiskowych, dokładając kolejne pozycje do długiej listy kontrowersji.

Algorytm Facebooka. Słowo klucz

Ciężar oskarżeń spowodował, że 5 października Frances Haugen została wezwana do złożenia zeznań przed senacką komisją sądownictwa i handlu, głównym ciałem ustalającym polityczny kurs wobec cyfrowych gigantów w USA. To samo gremium w przeszłości wysłuchało Marka Zuckerberga, pytając go o wykorzystywanie platformy do manipulacji w trakcie wyborów prezydenckich w 2016 r.

Atmosfera spotkania w Senacie była jednak inna niż dotychczasowych debat dotyczących big techów. Demokraci i republikanie w rzadko spotykanym przejawie jednomyślności otwarcie prosili nie tylko o ocenę wpływu Facebooka na użytkowników, lecz zadawali również bezprecedensowe pytania o sposób działania platformy. Słowem odmienianym przez wszystkie przypadki był „algorytm”. To przełom; we wcześniejszych wystąpieniach amerykańscy parlamentarzyści rzadko odnosili się do technologicznych aspektów działalności cyfrowych gigantów.

Po przesłuchaniach Zuckerberga można było odnieść wrażenie, że sposób działania firmy z Menlo Park pozostaje tajemnicą dla większości senatorów. Dyskusje koncentrowały się na zagadnieniach społecznych, gospodarczych czy ochrony danych osobowych, jednak kwestie technologiczne, stanowiące kluczowy aspekt działania korporacji internetowych, pozostawały w cieniu.

Tym razem senatorowie chcieli poznać szczegóły. Pytali o sposoby konstruowania algorytmów decydujących o treściach wyświetlanych użytkownikom. Próbowali zrozumieć związek między algorytmami a modelem biznesowym firmy oraz decyzje podejmowane przez kierownictwo Facebooka w procesie ich tworzenia. Francis Haugen przystępnym językiem wyjaśniała technologiczne aspekty działalności firmy, odczarowując niedostępny dotychczas politykom obszar i zachęcając ich do stawiania coraz śmielszych pytań. Jej przesłuchanie momentami przypominało wykład, z którego płynął do decydentów jeden główny przekaz: algorytmy można zmieniać tak, by interesy użytkowników były pod ochroną.

Facebook niczym koncern tytoniowy

Zaskakujące, że w politycznych debatach o działalności big techów stosunkowo mało uwagi poświęcano dotychczas kwestiom technologicznym. Uwaga decydentów koncentrowała się na zewnętrznych efektach ich działalności, traktując algorytmy i związane z nimi sposoby generowania zysku jako sprawę wewnętrzną. Próby objęcia kontrolą społeczną stojącej za Facebookiem technologii postrzegano jako atak na swobodę prowadzenia działalności gospodarczej.

Francis Haugen ujawniła dodatkowe informacje na temat szkodliwego wpływu globalnych korporacji technologicznych na niemal każdy aspekt naszego życia. Mimo to w dalszym ciągu nie istnieją regulacje, które tworzyłyby akceptowalne ramy temu przeciwdziałające, oraz wyspecjalizowane instytucje strzegące ich przestrzegania. Zwolennicy objęcia platform społecznościowych regulacjami upatrują w śledztwie „Wall Street Journal” początku końca leseferyzmu w odniesieniu do big tech i wstępu do wdrożenia pomysłów, które do tej pory były dyskutowane jedynie w sferze domniemań. Otwarte pozostaje pytanie, czy sprawa Francis Haugen rzeczywiście spowoduje przełom w tym zakresie.

W trakcie przesłuchania senator Ed Markey porównał uzależniające dzieci działanie Facebooka i jego aplikacji do praktyk stosowanych w przeszłości przez sektor tytoniowy. Koncerny te, podobnie jak Facebook, przez lata skłaniały młodzież do korzystania z ich produktów i ukrywały wyniki badań wskazujące na szkodliwy wpływ dymu na zdrowie. Stanowiło to podstawę do wdrożenia na całym świecie trwających do dziś działań ograniczających spożycie papierosów. Sama Frances Haugen wielokrotnie podkreślała natomiast, że jej intencją nie jest ograniczanie zasięgu Facebooka, lecz zmiana sposobu jego funkcjonowania, aby w większym stopniu służył użytkownikom.

Sieć. Piłeczka po naszej stronie

Pytanie, czy to możliwe, gdy ma się na uwadze, jak działają prywatne przedsiębiorstwa. Mark Zuckerberg wielokrotnie kończył wewnętrzne spotkania firmy odezwą „company over country”, co oddaje również sposób postrzegania obowiązków firm wobec społeczeństwa w amerykańskim systemie gospodarczym. W taką możliwość na razie zdają się nie wierzyć również sami udziałowcy. Od publikacji pierwszych doniesień „Wall Street Journal” wycena spółki spadła o 10 proc., znacznie mniej niż w przypadku wprowadzenia przynajmniej części z dyskutowanych regulacji lub fundamentalnej zmiany algorytmów decydujących o wyświetlanych treściach.

Zmiana wymaga nie tylko modyfikacji poglądów na rolę firm w gospodarce, lecz także szerszej refleksji na temat sposobu, w jaki każdy z nas korzysta z mediów społecznościowych. Walka z papierosami opierała się w równie dużym stopniu na reformach prawnych i modyfikacji postaw. Niewiele osób wykorzystuje dziś papierosy, by sygnalizować pozycję społeczną, co było powszechne kilka dekad temu i stanowiło podstawę marketingu koncernów tytoniowych. Teraz to platformy społecznościowe odgrywają taką rolę. Stały się również głównym źródłem informacji o świecie dla większości użytkowników internetu.

Jeśli w dalszym ciągu będziemy pozwalać produktom kilku korporacji internetowych pełnić tak istotną funkcję w naszym życiu, trudno oczekiwać istotnej zmiany w sposobie ich funkcjonowania. Francis Haugen i inni sygnaliści dostarczają materiały do przemyśleń. Na tym ich rola się kończy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną