Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Donald Trump trzyma się mocno. Ma szansę wrócić do władzy?

Donald Trump przed Trump Tower w Nowym Jorku, 19 października 2021 r. Donald Trump przed Trump Tower w Nowym Jorku, 19 października 2021 r. Jeenah Moon / Reuters / Forum
Donald Trump ma wciąż ogromną władzę – jest nieformalnym przywódcą Partii Republikańskiej i wyraźnie daje do zrozumienia, że chętnie ubiegałby się znowu o Biały Dom. Po to m.in. stworzył własną platformę internetową.

W dziewięć miesięcy po odejściu z urzędu Donald Trump ma wciąż ogromną władzę – jest nieformalnym przywódcą Partii Republikańskiej (GOP). Chociaż 6 stycznia podżegał do rewolty przeciw Kongresowi, aby unieważniono wynik przegranych przez niego wyborów, najpewniej ujdzie mu to na sucho. A tworząc własną platformę internetową, uzyska wkrótce możliwość jeszcze silniejszego wpływania na swoich zwolenników i niezdecydowanych Amerykanów.

Donald Trump robi audyt w USA

Ok. 70 proc. republikanów zgadza się z jego kłamstwem, że Joe Biden został prezydentem dzięki oszustwom wyborczym. W Kongresie przeważająca większość polityków GOP boi się krytykować Trumpa z lęku przed jego fanami, a niektórzy nawet powtarzają za nim, że 3 listopada ukradziono mu zwycięstwo. Nieliczni, którzy odważyli się głosować za impeachmentem, a ostatnio przyłączyli się do demokratów starających się rozliczyć go za insurekcję, ryzykują, że w przyszłorocznych wyborach stracą mandaty. Trump bowiem zapowiedział, że poprze ich prawicowych, oddanych mu rywali.

Na razie jeździ po kraju, przemawiając na wiecach do sympatyków – jak w czasie prezydentury. Występuje też na wiecach republikańskich kandydatów do urzędów, jak ubiegający się o fotel gubernatora Wirginii Glenn Youngkin i starający się o reelekcję w 2022 r. senator Chuck Grassley ze stanu Iowa. W zamian za hojne komplementy wezwał do głosowania na obu tych polityków. Domaga się też audytów wyników zeszłorocznych wyborów w kilku stanach, gdzie mimo mieszanych prognoz wygrał Biden. Audyt w stanie Arizona potwierdził zwycięstwo Bidena, ale Trump nadal naciska, by podobne – kosztowne i czasochłonne – procedury przeprowadzić w Georgii, Pensylwanii i Wisconsin, gdzie w 2016 r. wygrał. Miejscowi republikanie się wahają.

Czytaj też: Melania, Donald i cyberchamstwo

Były prezydent na razie śpi spokojnie

W mijającym tygodniu Izba Reprezentantów oskarżyła o obrazę Kongresu byłego głównego stratega Trumpa Steve′a Bannona za odmowę zeznań przed specjalną komisją do zbadania kulis wydarzeń 6 stycznia. Bannon, podobnie jak kilku innych doradców byłego prezydenta, powołuje się na tzw. przywilej władzy wykonawczej, chociaż nie ma ku temu podstaw, bo bezpośrednio przed insurekcją nie był nawet formalnie zatrudniony w Białym Domu. Komisja zwróciła się o postawienie mu kryminalnych zarzutów do prokuratora generalnego Merricka Garlanda. Jej członkowie oświadczyli, że o obrazę Kongresu za brak współpracy mogą także oskarżyć samego Trumpa. Czyżby groziła mu za to odpowiedzialność karna?

6 stycznia Trump próbował de facto dokonać swoistego puczu. Nikt jednak nie wierzy, żeby poszedł z tego powodu do więzienia. Były prezydent i jego zausznicy stosują taktykę gry na zwłokę. Trump zaskarżył już do sądu komisję Izby i w zależności od wyroków sądów niższych instancji, które najpewniej odrzucą jego pozew, sprawa może trafić do Sądu Najwyższego, który mimo przewagi sędziów konserwatywnych też pewnie nie przyzna mu racji – bo nie ma ku temu podstaw prawnych – ale może przeciągać orzeczenie tak, że sprawa będzie się wlec miesiącami.

Najważniejsze jednak, że oskarżenie byłego prezydenta o popełnienie przestępstwa i ukaranie go byłoby wydarzeniem bez precedensu w historii USA. W wypadku Trumpa jest tym bardziej nieprawdopodobne, że stoją za nim miliony fanatycznych zwolenników, którzy jego ewentualnego aresztowania nie przyjęliby obojętnie. W swej rezydencji Mar-a-Lago może więc spać spokojnie.

Czytaj też: Cała Europa trolluje Trumpa

Prawda Trumpa w internecie

Kilka dni temu Trump oznajmił, że założył firmę, która udostępni mu swoją platformę internetową pod nazwą Truth Social. Truth to po angielsku „prawda” – jak nazywał się sławetny organ sowieckiej KPZR. Nowa platforma będzie – jak powiedział – areną wolności słowa, bez cenzurowania wpisów, jak w przypadku sieci społecznościowych big tech: Twittera, Facebooka czy YouTube′a, które po 6 stycznia zablokowały mu konta, żeby nie zatruwał cyberprzestrzeni swoim Wielkim Kłamstwem. Ale okazało się, że cenzura, oczywiście, będzie. Nowa platforma, jak poinformowano, nie pozwoli na publikowanie treści, które „deprecjonują, oczerniają lub w inny sposób szkodzą nam lub portalowi”. Innymi słowy – Trumpowi.

Były prezydent sprawuje potężny rząd dusz, ale politycy republikańskiego mainstreamu – wciąż tacy są – niepokoją się, że na dłuższą metę może to partię zgubić. Lider GOP w Senacie Mitch McConnell sugeruje kandydatom do wybieralnych urzędów, żeby w swych kampaniach unikali tematu sporu wokół wyborów 2020, a skupiali się na polityce rządzących demokratów i w ogóle „na przyszłości”. On i inni republikańscy prominenci obawiają się, że popierani przez Trumpa kandydaci skrajnej prawicy przegrają przyszłoroczne wybory do Kongresu.

Czytaj też: Jak Trump wydał wojnę Twitterowi

Trump znów zawalczy o prezydenturę?

Trump tymczasem coraz wyraźniej daje do zrozumienia, że ma ogromną ochotę na ponowne ubieganie się o Biały Dom w 2024 r. Jeżeli za dwa, trzy lata nadal będzie w takiej gotowości, zdrowie mu pozwoli, a fani pozostaną mu wierni, trudno sobie wyobrazić, jak republikański establishment zapobiegnie jego nominacji. Ten sam McConnell powiedział zresztą parę miesięcy temu, że poprze każdego kandydata GOP, który wygra prawybory – z Trumpem włącznie.

W ciągu dwóch, trzech lat wiele jednak może się jeszcze zdarzyć, więc lepiej nie bawić się w tak dalekosiężne przewidywania czy spekulacje. Pewne jest tylko, że na razie Trump trzyma się mocno.

Czytaj też: Skąd Trump tak naprawdę ma pieniądze?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną