Ursula von der Leyen wymieniła trzy warunki zatwierdzenia polskiego KPO: jasne zobowiązanie do likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, zmiany w systemie dyscyplinarnym w wymiarze sprawiedliwości, a także zapoczątkowanie procesu przywracania odsuniętych sędziów do orzekania. „W przepisach o Funduszu Odbudowy zgodziliśmy się, że mamy pieniądze na inwestycje połączone z reformami. Te reformy mają być związane z rekomendacjami »semestru europejskiego«. Dla Polski takim długotrwałym zaleceniem jest niezależność sądownictwa” – tak szefowa KE skomentowała w czwartek pytania o opóźnienia z polskim KPO.
Wymieniając kluczowe warunki stawiane Polsce, dodała: „To jest do zrobienia. Mam nadzieję, że osiągniemy porozumienie, ale te reformy to jest dla nas warunek nieodzowny”.
Czytaj też: Wojna PiS z UE może być jeszcze droższa
Wyrok TK Przyłębskiej i rozmowy o KPO
Krajowy Plan Odbudowy dla Polski jest wart miliardy euro (23,9 mld dotacji oraz 12,1 mld tanich pożyczek; o pozostałe 22 mld rząd może prosić do 2023 r.). Ma być wsparciem po pandemicznym kryzysie, ale dla rządów PiS i Solidarnej Polski to także wielka kroplówka, niezbędna dla utrzymania władzy. KPO wciąż nie został zatwierdzony, choć był wynegocjowany już w połowie lipca. Bruksela przyhamowała go nagle po pierwszym orzeczeniu TK Julii Przyłębskiej, w którym stwierdzono, że Polska nie musi wykonywać środków tymczasowych nałożonych przez TSUE w sprawie sądownictwa.
Zgodnie z przepisami o Funduszu Odbudowy każdy KPO „ma przyczyniać się do skutecznego sprostania wszystkim wyzwaniom lub ich znacznej części, które zostały wskazane w zaleceniach dla poszczególnych krajów”. A ostatnie zalecenia Rady UE dla Warszawy z 2020 r. obejmują „poprawę klimatu inwestycyjnego, w szczególności poprzez ochronę niezależności sądów”.
I właśnie na ten wymóg powołała się von der Leyen. Jej deklaracja potwierdza opisywane przez nas od września przecieki, że rozmowy o KPO skupiają się na ustaleniu harmonogramu działań, dzięki którym Warszawa wypełni orzeczenia TSUE. Najpierw potrzebny jest mocny sygnał w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej, a reszta wymagań ma być stopniowo wypełniana do czerwca 2022 r. Od tego byłaby uzależniona wypłata kolejnych transz z KPO.
Czytaj też: Jak UE będzie strzec miliardów z Funduszu Odbudowy
Morawiecki obiecuje i straszy wojną
Komisja i tak jest łagodniejsza niż wielu europosłów, domagających się wstrzymania wypłat z KPO Polsce aż do całkowitej realizacji postanowień Trybunału Sprawiedliwości UE. Parlament Europejski w zeszłotygodniowej rezolucji wezwał Brukselę i rządy członków Unii, aby nie zatwierdzały polskiego planu odbudowy „do czasu pełnego i właściwego wykonania przez polski rząd wyroków TSUE i sądów międzynarodowych”.
W sprawie pierwszego warunku, o którym mówiła dziś von der Leyen, na razie padają tylko słowne obietnice – zarówno premiera, jak i prezesa PiS. Mateusz Morawiecki w zeszłym tygodniu w Strasburgu zapowiedział likwidację Izby Dyscyplinarnej i później w czasie szczytu tę deklarację powtórzył. Następnie w wywiadzie dla „Financial Times” prócz bardzo źle odbieranej wojennej retoryki wobec UE wysłał obietnicę, że likwidacja dokona się przed końcem tego roku.
Szkopuł w tym, że zaakceptowany ewentualnie polski KPO muszą też zatwierdzić w Radzie UE członkowie wspólnoty (w głosowaniu większościowym). Czy taktyka Komisji Europejskiej nie okaże się dla nich zbyt łagodna wobec Warszawy? – Gdybyśmy mogli uwierzyć w rozpiskę z likwidacją Izby Dyscyplinarnej jeszcze w tym roku, to zgoda Rady UE przed Bożym Narodzeniem byłaby do pomyślenia – tłumaczy nam dyplomata jednego z krajów z grupy „przyjaciół praworządności”.
Czytaj też: Kaczyński o likwidacji Izby Dyscyplinarnej. To gra na czas?