Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kryzys na granicy. Jeden front był łatwy do wygrania, ale nawet to rząd spartolił

Migranci koczujący w Bruzgach po białoruskiej stronie granicy Migranci koczujący w Bruzgach po białoruskiej stronie granicy Viktor Tolochko / Sputnik / Forum
Pod względem dostępu do informacji sytuacja na granicy staje się coraz bardziej kuriozalna. Największe zagraniczne redakcje nadają z obozu migrantów po białoruskiej stronie, a rząd PiS wciąż rzuca im tylko komunikaty prasowe i wpisy z Twittera.

Matthew Chance spędził w środę na głównej antenie CNN International nieco ponad dwie minuty. Wystarczyło, by pokazać światu inną, ludzką stronę wydarzeń dziejących się teraz na wschodzie Polski. Ubrany w granatową kurtkę, wyglądający na zmęczonego i zziębniętego, amerykański reporter nadawał ze wsi Bruzgi na Białorusi, dokąd reżim Łukaszenki przeniósł tymczasowo migrantów z obozowisk wzdłuż granicy. Przebywają w dużej hali, gdzie udzielono im podstawowej pomocy.

I o tej pomocy mówi Chance. Pokazuje materace, na których siedzą migranci, koce, którymi mogą się okryć po dniach i tygodniach spędzonych w lesie. Dodaje, cytując mundurowych, że Białorusini „starają się zapewnić tym ludziom przynajmniej jeden ciepły posiłek dziennie – to niewiele, ale i tak więcej niż nic”. Dziennikarz dotyka materacy, podnosi koc przed kamerę, której oko wodzi za nim bardzo wiernie, pokazując prosty do interpretacji obrazek: gdzieś na dzikim pograniczu migrantom dzieje się krzywda, a Białorusini próbują przynajmniej zminimalizować ich cierpienie.

Czytaj też: Łukaszenka i Putin grają migrantami. To broń obosieczna

Kryzys na granicy. Jeden front był do wygrania

Stara dziennikarska prawda mówi, że jedno zdjęcie wyraża więcej niż tysiąc słów.

Reklama