Adwokat Jurija Dmitrijewa zapowiedział odwołanie, bo nie ma wątpliwości, że to proces o charakterze politycznym, a dowody sfingowano. „Kronikarz Gułagu”, jak go nazywają koledzy z Memoriału, wszedł z Kremlem na kurs kolizyjny: władza podkręca politykę neoimperialną, której częścią jest rehabilitacja Józefa Stalina, już nie „odpowiedzialnego za zbrodnie reżimu”, lecz „wyjątkowej postaci współczesnej historii”.
Paweł Kowal: Powrót w objęcia Rosji
Jurij Dmitrijew jak historycy z Katynia
W 1997 r. Dmitrijew odnalazł masowe groby ofiar wielkiego terroru z lat 30. W Sandarmochu, niedaleko Miedwieżjegorska w Karelii, odkrył ciała ponad 9 tys. ofiar czystek stalinowskich. Pracował odtąd nad skompletowaniem ich listy, udokumentowaniem zbrodni i jej upamiętnieniem. Próbowali mu to utrudniać historycy wojskowości – ci sami, którzy podsuwają Putinowi argumenty w jego twórczości parahistorycznej. W swoich artykułach, przypomnijmy, podważa tożsamość narodową Ukraińców, Polakom zasugerował przyczynienie się do wybuchu II wojny światowej, ambasadora Lipskiego nazwał zaś „antysemicką świnią”.
Sandarmoch to miejsce kaźni ponad 50 narodów: Rosjan, ale też Norwegów, Finów, Polaków i Ukraińców.