Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kłopoty Donalda Trumpa. Do Białego Domu może już nie wrócić

Donald Trump Donald Trump Go Nakamura / Reuters / Forum
Zacieśnia się pętla na szyi Donalda Trumpa, podejrzanego o poważne nadużycia finansowe w czasie, gdy kierował swoją nieruchomościową korporacją Trump Organization. A na tym jego problemy się nie kończą.

Ostatnie dni przyniosły rewelacje obciążające byłego prezydenta, nakładające się na jego problemy związane ze śledztwem w sprawie szturmu na Kapitol 6 stycznia ubiegłego roku, który miał unieważnić wynik wyborów wygranych przez Joe Bidena w 2020 r. Do rozstrzygającego finału prawnych dochodzeń jeszcze daleko, ale mnożą się sygnały, że osłabią jego szanse powrotu do Białego Domu w 2024 r.

Trump ma kłopoty. Księgowi zrywają współpracę

W poniedziałek biuro rachunkowe Mazars zawiadomiło prowadzącą sprawę byłego prezydenta prokurator generalną stanu Nowy Jork Letitię James, że sporządzane przez firmę przez dziesięć lat sprawozdania z działalności opierały się na fałszywych danych, więc nie można na nich polegać. Księgowi z Mazars ogłosili, że zrywają z Trumpem współpracę – najwidoczniej po to, by nie odpowiadać za współudział w przestępstwie. Rewelacje zamieszczone w liście Mazars do prokurator James potwierdzają jej zarzuty, że Trump zawyżał wartość aktywów swej korporacji, aby uzyskiwać pożyczki z banków, a z drugiej strony w zeznaniach podatkowych ją zaniżał, żeby płacić niższe podatki.

James prowadzi sprawę z oskarżenia cywilnego, natomiast równolegle sprawę karną dotyczącą tych samych nadużyć prowadzi przeciw Trump Organization prokurator okręgowy na Manhattanie Alvin Bragg. Adwokaci oświadczyli, że w świetle tego, co ujawnił list Mazars, kryminalne oskarżenie byłego prezydenta staje się „nieuzasadnione”, ale eksperci uważają to za oczywisty nonsens. Można teraz oczekiwać dalszych dowodów oszustw – Mazars zapowiedział wewnętrzne dochodzenie w sprawie rachunkowości Trumpa i prokuratorzy będą mieli wgląd w jego ustalenia. Prawo stanu Nowy Jork nie uznaje zasady poufności kontaktów między biurami rachunkowymi a ich klientami.

Czytaj też: Skąd Trump tak naprawdę ma pieniądze?

Donald Trump w krainie czarów

W czwartek sędzia sądu w Nowym Jorku Arthur Engoron orzekł, że Trump, jego córka Ivanka oraz starszy syn Donald junior muszą stawić się na wezwanie prokurator James i złożyć zeznania pod przysięgą. Były prezydent i jego rodzina odmawiali, powołując się na przywilej władzy wykonawczej. Decyzja sędziego spotkała się z zażartymi protestami obecnych na sali adwokatów Trumpa. Obrończyni Alina Habba zarzuciła prokuratorom, że ściągają go wyłącznie z przyczyn politycznych. „Jedynym powodem, dlaczego ona [prokurator James] to robi, jest fakt, że jest byłym prezydentem i stoi po przeciwnej stronie” – mówiła mec. Habba. Adwokat Ron Fishetti zapowiedział apelację.

Sam Trump oświadczył, że śledztwo przeciw niemu to „kontynuacja największego polowania na czarownice w historii”. Sędzia Engoron replikował, że argumentacja adwokatów byłego prezydenta przypomina demagogię kłamstw z dystopii „1984” George′a Orwella i igraszki z prawdą z „Alicji w krainie czarów” Lewisa Carrolla.

Czytaj też: „Towarzysz Trump” płacił podatki w Chinach

Niewinni nie korzystają z piątej poprawki

Sędzia dał Trumpowi, Ivance i Donaldowi juniorowi 21 dni na stawienie się i złożenie zeznań. Zdaniem ekspertów przed nimi trudny wybór. Zeznania pod przysięgą oznaczają, że były prezydent lub jego dzieci dostarczą prokuratorom obciążających dowodów albo, jeżeli będą kłamać, narażą się na oskarżenie o krzywoprzysięstwo. Mogą także skorzystać z piątej poprawki do konstytucji i odmówić odpowiedzi – tym samym jednak milcząco potwierdzając stawiane im zarzuty. W czasie swej kampanii w 2016 r. sam Trump powiedział: „Z piątej poprawki korzysta mafia. Jeśli jesteś niewinny, po co się na nią powoływać?”.

Wypowiedź ta odnosiła się do zarzutów pod adresem jego ówczesnej przeciwniczki w wyborach Hillary Clinton i jej współpracowników z Partii Demokratycznej. Odmawiali oni w ten sposób zeznań w sprawie oskarżeń byłej sekretarz stanu o korzystanie z prywatnego serwera do służbowej korespondencji mailowej, co miało grozić dostaniem się w niepowołane ręce tajemnic państwowych USA. Ostatnio prawica wznowiła propagandowe ataki przeciw Clinton, zarzucając jej szpiegowanie Trumpa przed wyborami, aby zebrać materiały dowodzące, że wszedł w zmowę z Rosją. Kampania ta ewidentnie służy odwróceniu uwagi od prawnych kłopotów byłego prezydenta. Zabawne, że wziął w niej udział nawet jeden z adwokatów Trumpa – w sądzie rozpatrującym sprawę nadużyć w jego firmie przypomniał o zarzutach wobec Clinton.

Biden z Trumpem obchodzi się ostrożnie

Tymczasem specjalna komisja Izby Reprezentantów badająca kulisy insurekcji 6 stycznia rozważa wezwanie Ivanki Trump do złożenia zeznań w tej sprawie. Córka ówczesnego prezydenta była jego najbliższą doradczynią w Białym Domu i orientowała się w jego osobistej roli w podżeganiu tłumu do ataku na Kapitol. W wypadku wezwania najpewniej skorzysta z piątej poprawki. Komisja zebrała już jednak mnóstwo dowodów od innych osób, że Trump i jego pretorianie zorganizowali rokosz, aby nielegalnie, za pomocą siły, utrzymać się przy władzy. Istnieją np. dowody, że popierał sugestie, aby wojsko wtargnęło do lokali wyborczych i skonfiskowało materiały z wynikami.

Komisja Izby może wnioskować do prokuratora generalnego Merricka Garlanda, aby postawił formalne zarzuty podejrzanym o próbę dokonania puczu w celu uniemożliwienia pokojowego transferu władzy. Garland zapewne tego nie uczyni, gdyż administracja Bidena obawia się oskarżenia o polityczne motywy ścigania Trumpa i jego współpracowników. W Partii Republikańskiej wciąż większość wyborców uważa byłego prezydenta za swego przywódcę, a nawet wierzy w jego kłamliwą tezę, że ukradziono mu zwycięstwo.

Czytaj też: Kruche ego syna despoty. Bratanica diagnozuje Trumpa

GOP po cichu odwraca się od Trumpa

Z drugiej strony nasilające się problemy Trumpa z prawem coraz bardziej mu szkodzą i z czasem mogą go osłabić. Przewiduje się, że sprawa o nadużycia w jego korporacji z oskarżenia cywilnego może się przeciągnąć aż do 2024 r. – kiedy ponownie będzie się ubiegał o nominację do Białego Domu. Ewentualne oskarżenie Trumpa i nawet wyrok uznający go za winnego nie musi zrujnować go finansowo – sojusznicy pomogą – ale osłabią jego polityczną pozycję.

W GOP mainstreamowi republikanie po cichu starają się kopać pod nim dołki, rozumiejąc, że jego upór o uznanie wyborów w 2020 r. za sfałszowane jest destrukcyjny dla partii. Republikanie mają ogromne szanse na odzyskanie większości w obu izbach Kongresu, ale nieustanne przypominanie o roszczeniach Trumpa szkodzi im, odwracając uwagę od bieżących problemów.

Lider republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell w tegorocznych wyborach do Kongresu dyskretnie popiera kandydatów opozycyjnych wobec trumpistów. Najpewniej też, podobnie jak inni tradycyjni politycy GOP, wesprze potencjalnych rywali Trumpa do nominacji prezydenckiej w 2024 r., takich jak gubernator Florydy Ron De Santis i były wiceprezydent Mike Pence, dziś ostro skonfliktowany z dawnym szefem.

Czytaj też: Rośnie teczka Trumpa. Co mu grozi?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną