Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Osiemnasty dzień wojny. Do czego jeszcze posunie się Putin?

Ukraiński żołnierz w Mariupolu, 12 marca 2022 r. Ukraiński żołnierz w Mariupolu, 12 marca 2022 r. Mstyslav Chernov/AP / EAST NEWS
Kolejny dzień upłynął pod znakiem lokalnych rosyjskich ataków i ukraińskich kontrataków, ale wojna zamieniła się już w pozycyjną. Nie cichnie ostrzał ukraińskich miast. Coraz częściej pojawia się pytanie, czy do wojny dołączy Białoruś. I co zrobi sfrustrowany Putin?

Ukraińskie ministerstwo obrony poinformowało, że rozbiło już ok. 30 batalionowych grup bojowych wojsk rosyjskich, z prawdopodobnie 96 użytych. Batalionowa grupa bojowa to podstawowy pododdział taktyczny, tworzą je samodzielne brygady, stanowiące większość rosyjskich wojsk atakujących Ukrainę. Każda brygada wystawia trzy takie grupy bojowe, a każda z nich składa się z trzech kompanii zmechanizowanych z nieco ponad 100 żołnierzami i ponad 30 gąsienicowymi wozami bojowymi piechoty albo też kołowymi transporterami w każdej z nich. Do nich dołączono też czwartą kompanię z dziesięcioma czołgami, baterię sześciu moździerzami, pluton saperów, a także niewielką kolumnę zaopatrzenia.

Każda taka batalionowa grupa bojowa liczy blisko 800 żołnierzy i posuwa się w ugrupowaniu brygady, która ją wystawia. Z reguły brygada udziela swoim batalionowym grupom wsparcia ogniowego posiadanego w jej składzie dywizjonu haubic i dywizjonu artylerii rakietowej. Z reguły brygada prowadzi walkę, mając dwie batalionowe grupy bojowe z przodu i jedną batalionową grupę bojową w drugim rzucie czy odwodzie. Z kolei każda z dywizji wystawia dziewięć takich batalionowych grup bojowych albo formuje trzy, trzykrotnie większe pułkowe grupy bojowe. Większość batalionowych grup bojowych to zmechanizowana piechota wzmocniona czołgami, ale niektóre to pancerne batalionowe grupy bojowe mające po trzy kompanie czołgów (31 wozów) i kompanię piechoty zmechanizowanej.

Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?

Rosyjska artyleria ucierpiała mniej

Jeśli ukraińskie wojska rozbiły blisko 30 takich grup bojowych, to wojska rosyjskie osłabły to 2/3 swojej pierwotnej siły uderzeniowej. Niestety, zapewne znacznie mniej ucierpiała rosyjska artyleria. A ta poza brygadami czy dywizjami występuje też na szczeblu armii. Każda armia ma na przykład własną brygadę rakiet Iskander o zasięgu do 500 km. W brygadzie jest 12 wyrzutni 9K720 Iskander w trzech dywizjonach. W armii jest też brygada artylerii z trzema lub czterema dywizjonami holowanych armatohaubic oraz dywizjon rakietowy. Dodatkowo na każdym kierunku (front północny, front zachodni, front południowy) są „frontowe” brygady. Jedna z nich to brygada artyleryjska z dwoma dywizjonami ciężkich haubic kal. 203 mm i dywizjonem ciężkich moździerzy kal. 240 mm. Wystrzeliwują one pociski o masie odpowiednio ok. 100 kg lub 130–200 kg o potwornej sile niszczącej. Druga to brygada wyrzutni rakietowych BM-30 Smercz z 18 wyrzutniami w każdej z brygad, które wystrzeliwują rakiety kal. 300 mm na odległość do 70 km.

To właśnie ta artyleria, głównie armijna i frontowa, ostrzeliwuje ukraińskie miasta. Najwięcej pocisków spada na przedmieścia Kijowa, na Charków, na Melitopol i Mikołajów. Nie ma to żadnego znaczenia militarnego – jest to typowy ostrzał terrorystyczny ukierunkowany na zadawanie śmierci i cierpień ludności cywilnej.

Czytaj także: W Rosji dzieje się coś dziwnego

Karolina Żelazińska/PolitykaMapa Ukrainy - dzień 18

Co dzieje się na frontach

W niedzielę nad ranem osiem pocisków Iskander spadło na międzynarodowy ośrodek szkolenia wojsk w Jaworowie pod Lwowem, położony zaledwie 20 km od granicy z Polską. Może to być początek zapowiadanych ataków na dostawy zachodniego uzbrojenia i amunicji dla Ukrainy. Rosja nie ogłosiła przy tym, czy wspomniane konwoje z uzbrojeniem będą atakowane tylko na terytorium Ukrainy, czy też już na terenie Polski lub Słowacji.

Pod Kijowem działania były prowadzone głównie na wschód od miasta. Ponieważ nękane ukraińskimi kontratakami rosyjskie wojska walą głową w mur na wschód od Browarów, zdecydowały się spróbować natarcia nieco dalej na południe, wzdłuż szosy Połtawa–Kijów, która prowadzi przez port lotniczy Borispol. Jednak i tu utknęły w miejscowości Nowa Basan, która jest dość daleko zarówno od Boryspola, jak i samych Browarów (ok. 10 km). Doniesienia z walk o Nową Basan świadczą może o tym, że ukraińskie kontrnatarcie odrzuciło rosyjskie wojska elitarnej 1. Armii Pancernej Gwardii nieco na wschód.

W rejonie Czernihowa wojska ukraińskie też przeprowadziły kilka ataków i odbiły z rąk Rosjan kilka wsi. Posuwające się przez Czernihów wojska 36. armii utknęły na południe od tego miasteczka. W sukurs próbowała im przyjść 2. armia gwardii, która opanowała Niżyn i chciała się tu połączyć z jednostkami 36. armii, by zamknąć w okrążeniu nie tylko Czernihów, ale całą połać terenu aż po granicę z Białorusią na północy i Konotop na wschodzie. Ukraiński kontratak odepchnął 2. armię gwardii pod Borzną. Wszystkie te kontrataki są prowadzone przez ukraińskie siły pancerno–zmechanizowane, które – jak widać – są znacznie skuteczniejsze od rosyjskich.

Także na froncie wschodnim ukraińskim wojskom udało się odrzucić rosyjskie ataki na Siewierodonieck spod Ługańska i na Awdiejewkę spod Doniecka. Linia frontu nie uległa tu zatem zmianie. Ze względu na to, że na frontach wschodnim i południowym rosyjskie wojska kompletnie utknęły, Rosjanie przeszli do znanego sobie sposobu działania – ich artyleria ostrzeliwała Mariupol, Zaporoże i Mikołajów.

Czytaj też: Pucz albo rewolucja. Czy da się położyć kres rządom Putina?

Bomby z białym fosforem

Według doniesień wieczorem 12 marca w czasie ataku na miasteczko Popasnaja w okręgu ługańskim rosyjskie lotnictwo użyło bomb zapalających napełnionych fosforem. Jest to zakazane aneksem z 1974 r. do konwencji genewskich. Samo użycie bomb wypełnionych fosforem nie jest zakazane, ale nie wolno ich używać w rejonach zamieszkanych przez cywili.

Sprawa jest bardzo ciekawa, bowiem jako takich bomb fosforowych Rosjanie w swoim arsenale nie mają. Wszystkie ich bomby zapalające są napełniane napalmem, termitem lub mieszanką termitu i elektronu. Stosują oni też bombę paliwowo-powietrzną (termobaryczną) ODAB-500PM. Ale żadna z tych bomb nie używa fosforu, lecz co najwyżej termitu, jak na przykład bomba FZAB-500 napełniana mieszanym ładunkiem – 12 kg trotylu (burzący) i 62 kg termitu (zapalający), czy bomba ZAB-500-400 mająca mieszankę termitu i elektronu.

Natomiast bomby oświetlające rodziny SAB-100 mają specjalną mieszankę zawierającą biały fosfor, ale opadają one na spadochronach, wypalając się w powietrzu. Groźniejsze są chyba bomby dymne DAB-100 – całkowicie napełniane białym fosforem. Nie są one jednak przeznaczone do użycia jako zapalające, lecz do wytwarzania dużej zasłony dymnej. Fakt, że ów dym też jest całkiem toksyczny, nie jest to jednak broń chemiczna. Możliwe, że obok zwykłych bomb odłamkowo-burzących na miasto posypały się bomby dymne, fosforowe DAB-100, albo oświetlające SAB-100 z zapalnikami ustawionymi do zdetonowania na ziemi.

Gen. Cieniuch dla „Polityki”: Putin źle ocenił sytuację

Groźba użycia broni chemicznej i jądrowej

Coraz częstsze używanie co bardziej niehumanitarnej broni, takiej jak amunicja kasetowa, bomby zapalające lub bomby z ładunkiem fosforu, świadczy o tym, że Rosjanie tracą hamulce. W ogóle celowe atakowanie obiektów cywilnych bez znaczenia wojskowego jest zakazane, ale używanie do tego amunicji zapalającej to skrajne barbarzyństwo. Szczególnie przylepiający się do wszystkiego fosfor, wypalający w człowieku wielkie dziury, jest bronią dość potworną.

Niewykluczone, że Rosjanie wbrew konwencji zachowali sobie zapasy bomb chemicznych (bądź też wyprodukowali je ponownie): lotniczych ChB-250 i ChB-500, które mogą być napełniane albo mieszanką iperytu i luizytu (parzące środki trujące działające na skórę), albo sarinu, który jest środkiem paralityczno-drgawkowym. O użyciu tego rodzaju bomb (choć w pojedynczych przypadkach) donoszono z Syrii od 2017 r., jednak nikt nie chciał się do tego przyznać.

Mam wielkie obawy, że po niepowodzeniach i zbyt wolnym tempie zadawania strat ludności cywilnej Rosjanie mogą sięgnąć po ładunki chemiczne, dlatego właśnie potrzebna im była przykrywka w postaci oskarżeń Ukrainy o goszczenie amerykańskich laboratoriów, w których rzekomo rozwijano broń biologiczną. Przecież te kłamstwa czemuś chyba służyły.

Najgorszym wariantem byłoby jednak użycie taktycznej broni jądrowej małej mocy. Na przykład pocisk 9M723 kompleksu 9K720 Iskander może przenosić głowicę jądrową o mocy regulowanej w zakresie od 5 do 50 KT. Dla porównania – ładunek zdetonowany w Hiroszimie miał moc 17-22 KT.

Jak miałoby zareagować NATO, gdyby na przykład w Zaporożu albo w innym miejscu zdetonowano ładunek jądrowy? Przecież terytorium NATO nie zostałoby zaatakowane. Czy Sojusz zdecydowałby włączyć się do wojny, ale poniżej progu użycia broni jądrowej, np. przez ustanowienie strefy bez lotów choćby nad zachodnią Ukrainą? Czy przywódcy państw NATO odważyliby się na taki krok w obliczu tak szokującego wydarzenia? Całe szczęście, że Putin o detonacji ładunków jądrowych nie może decydować sam, musiałby na to wyrazić zgodę gen. armii Sergiej Szojgu (minister obrony) i szef sztabu generalnego gen. Walerij Gierasimow, ale także dowódca Rosgwardii (dawnych Wojsk Wewnętrznych) – gen. armii Wiktor Zołotow, które to wojska przechowują głowice.

Podkast: Po co Putinowi ta wojna?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną