Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Polska na ustach Ameryki. Przebija się jedno zdanie Bidena

Przemówienie Joe Bidena w Warszawie, 26 marca 2022 r. Przemówienie Joe Bidena w Warszawie, 26 marca 2022 r. Evelyn Hockstein / Reuters / Forum
Wizyta Joe Bidena w Polsce była w piątek i sobotę głównym tematem w amerykańskich mediach. Trzy nadające na cały kraj kablowe telewizje informacyjne: CNN, MSNBC i Fox News, niemal bez przerwy relacjonowały pobyt prezydenta w naszym kraju.

W pierwszych komentarzach z podróży Bidena wybija się na czoło jego końcowe przemówienie na pl. Zamkowym w Warszawie i emocjonalnie wypowiedziane słowa o tym, że Władimir Putin „nie może pozostać u władzy”. Uznano to za sensacyjną niespodziankę, a nawet swego rodzaju zmianę kursu wobec Rosji, gdyż dotychczas polityka administracji Bidena nie promowała otwarcie „zmiany reżimu” w Moskwie, co – jak się przypomina – podkreśliła niedawno zastępczyni sekretarza stanu Wendy Sherman. Po oświadczeniu rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, że to „nie prezydent USA, tylko naród rosyjski będzie decydował”, kto rządzi w Rosji, Biały Dom poczuł się nawet zmuszony do wyjaśnienia, że prezydent nie miał na myśli zmiany reżimu w Moskwie.

Czytaj też: Putin ma plan i go realizuje. Nie chodzi o zdobycie Kijowa

Przemówienie Bidena dobrze ocenione

Komentatorzy oceniają wszakże przemówienie Bidena jako znakomite – potężną deklarację poparcia dla Ukrainy i wiary w jej zwycięstwo, potępienie Rosji oraz uroczystą obietnicę Ameryki, że w razie rosyjskiej agresji będzie bronić terytorium krajów NATO. Padły nawet porównania mowy prezydenta do legendarnych wystąpień Winstona Churchilla podczas II wojny światowej. Duże wrażenie zrobiły również spotkania Bidena z ukraińskimi uchodźcami, jego wyrazy współczucia, solidarności i pocieszenia. Za nieprzypadkowe uznano, że w czasie wizyty doszło do pierwszego ataku rakietowego na położony w pobliżu polskiej granicy Lwów; komentowano to jako ostrzeżenie dla USA.

Prawicowa telewizja Fox News także oceniła przemówienie Bidena jako bardzo dobre, ale krytykuje prezydenta. Występujący na jej antenie czołowi komentatorzy „Wall Street Journal” mówili, że przed Zamkiem Królewskim „czytał z telepromptera”, ale wcześniej, podczas wizyty na szczycie NATO i G7 w Brukseli, nie wykazał potrzebnego dziś przywództwa, ponieważ pomoc dla Ukrainy i sankcje na Rosję są wciąż niewystarczające. Ich zdaniem rząd USA powinien wysłać Ukrainie polskie myśliwce MiG-29 albo inne samoloty, systemy rakietowej obrony powietrznej S-300 i więcej ręcznej broni przeciwczołgowej (rakiety javelins) i przeciwlotniczej (stingery), o co prosi Wołodymyr Zełenski.

Komentatorzy Fox News, podobnie jak republikanie w Kongresie, wzywają Bidena do załatania dziur w sankcjach ekonomicznych, tzn. rozciągnięcia ich na transakcje bankowe dotyczące ropy naftowej i gazu ziemnego. Apelują także, by przestał mówić, czego nie zrobi – np. że nie wyśle wojsk amerykańskich na Ukrainę – bo ośmiela to Putina. Cała relacja Fox News z wizyty w Polsce obfitowała w przytyki wobec prezydenta i przypomnienia, że mimo wojny, która zwykle zwiększa poparcie dla przywódców, jego notowania sondażowe, które wzrosły zaraz po inwazji, ostatnio znowu spadły i utrzymują się w okolicach 40 proc.

Czytaj też: Wodzowie ukraińskich miast obrastają w legendę

Polska na ustach amerykańskich mediów

Polska, jej ogromna rola kraju współpracującego z USA we wzmocnieniu wschodniej flanki NATO, przyjmującego ponad 2 mln uchodźców i ułatwiającego dostawy broni, amunicji i paliwa na Ukrainę, zajmuje od wielu dni czołowe miejsce w amerykańskich doniesieniach medialnych. Stacje telewizyjne nadały wywiady z ambasadorem w Waszyngtonie Markiem Magierowskim, ambasadorem w Kijowie Bartoszem Cichockim i byłym ministrem spraw zagranicznych Radkiem Sikorskim. W telewizji MSNBC szefowa German Marshall Fund Heather Conley zwróciła uwagę, że Polska pomaga Ukrainie, bo sama przeszła w swej historii przez podobne piekło wojny i okupacji, w tym sowieckiej. Komentator tej stacji Ali Velshi pochwalił Polskę za zbudowanie terminalu LNG, żeby importować skroplony gaz z Kataru, czym – jak podkreślił – dała przykład krajom Europy Zachodniej. W CNN udzielają wywiadów w Warszawie amerykańskie gwiazdy popierające Ukrainę, jak Sean Penn.

Prasa kładzie nacisk na to, jak Polska, której relacje z Unią Europejską, a nawet z USA, były napięte przed ukraińskim kryzysem z powodu naruszania norm demokracji przez rząd Zjednoczonej Prawicy, po inwazji stała się nieodzownym ogniwem wspólnego frontu Zachodu przeciw Rosji. „Pozbywając się lub przynajmniej przysłaniając swoją reputację jako kraju przysparzającego Europie kłopotów, prawicowo-populistyczny rząd polski przejął teraz główną rolę, poparty przez Brukselę i Waszyngton jako fundament zachodniej solidarności i bezpieczeństwa. Rząd PiS nie wykazuje oznak rezygnacji z walk z Unią Europejską, ale Polska stała się niezbędnym i godnym zaufania sojusznikiem”, pisze „New York Times”.

Czytaj też: Putin ma plan i go realizuje. Nie chodzi o zdobycie Kijowa

Biden nie zapomina o demokracji

Media zauważają, jak bardzo postawa Polski różni się w sprawie Ukrainy ze stanowiskiem Węgier, których premier Viktor Orbán, od dawna flirtujący z Putinem, stara się zachować quasi-neutralność w konflikcie. Amerykańscy komentatorzy przypominają, że ideologicznie rządy obu krajów są sobie bliskie i sam Biden swego czasu wrzucał Polskę i Węgry do jednego worka, mówiąc, że państwa te zmierzają ku autokracji.

Zaskakująca dla niedoinformowanej amerykańskiej opinii polityka Polski wobec wojny jest także tematem niewolnej od komentarzy korespondencji w sobotnim „Washington Post”. Jej autorzy zwrócili uwagę, że w swym przemówieniu na pl. Zamkowym Biden wypowiedział słowa, które można było zrozumieć jako dyskretne przypomnienie Warszawie o znaczeniu demokracji: „Najważniejszą rzeczą, która nas łączy, są nasze wartości: wolność, wolność prasy, to, że rząd jest transparentny, gwarancje, że ludzie mają prawo głosowania”. Dziennik komentuje wypowiedź prezydenta następująco: „W ostatnich tygodniach polscy przywódcy nie atakują niektórych kluczowych instytucji liberalnej demokracji, lecz podkreślają swoją rolę jako obrońców jedności Europy i jej wartości. (…) Wzmocnione więzi między Polską a USA mogą być jednak tymczasowe. Oba kraje starły się już na krótko w sprawie myśliwców MiG i pojawiają się rysy potencjalnych sporów w kwestii liczby przyjmowanych uchodźców. Eksperci wyrażają nadzieję, że Biden nie zignoruje ich troski wobec praw człowieka w Polsce tylko z powodu ukraińskiego kryzysu”.

Czytaj też: Orbán potępia wojnę i… dalej wspiera Rosję

Dwie kategorie uchodźców

Wzmianka o ewentualnych konfliktach w sprawie uchodźców mogła się odnosić do wypowiedzi prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który w wywiadzie dla waszyngtońskiego dziennika ostrzegł, że system ochrony zdrowia w stolicy może nie wytrzymać obsługi przebywających tam ponad 300 tys. uchodźców ukraińskich. W czasie swej europejskiej podróży Biden zapowiedział przyjęcie do USA 100 tys. osób, ale nie jest jasne, czy w czasie jego rozmów w Warszawie pojawił się jakikolwiek sygnał, że Polska oczekiwałaby od Ameryki większej gościnności.

Mimo to „Washington Post” nie omieszkał zauważyć, że „chociaż Polska ponosi największy ciężar migracji w wyniku wojny, jej przywódcy nie wydają się gotowi do zaakceptowania kwotowego systemu rozdziału uchodźców w Europie, bo mógłby on zostać zastosowany w przyszłości i wolą podejście ad hoc”. A także przypomnieć Polsce, że „zawraca migrantów z Bliskiego Wschodu ze swojej granicy z Białorusią, co jest częścią geopolitycznego impasu z tym krajem”.

Komentując te ostatnie pretensje, można by powiedzieć: co ma piernik do wiatraka? Autorzy amerykańskiego dziennika nie fatygują się, by wyjaśnić obszerniej, na czym polega ten „geopolityczny impas”, więc jego czytelnicy nie dowiadują się, że zatrzymani na białoruskiej granicy to migranci sprowadzeni tam przez reżim Łukaszenki, i nie jest to żaden „impas”, tylko jego prowokacja, a właściwie hybrydowa wojna z Polską. „Washington Post” popisał się małostkowością.

Czytaj też: Raport z przygranicznej zony

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną