Format zastępczy
Wojny format zastępczy. Rosja po porażkach zmienia cele militarne
Amerykanie i NATO nie pójdą jednak na wojnę z Rosją. Z całą stanowczością będą się za to bronić przed jej napaścią i nie oddadzą ani centymetra terytorium, jak zapewnia amerykański prezydent i wszyscy jego współpracownicy. Choć w boju z Putinem o przyszłość Europy nie narzędzia militarne mają być decydujące, to jest ich pod dostatkiem.
Biden nie zostawił na pożegnanie w Polsce stałej bazy ani ciężkiej dywizji, bo amerykańscy i natowscy dowódcy doszli do wniosku, że nie ma takiej potrzeby. To, co zaprezentowała sobą rosyjska armia w Ukrainie, skłania wielu do wniosku, że nawet jeśli wojna z NATO miałaby w założeniu wyglądać inaczej, to nie ma żadnej pewności, że Rosjanie byliby w stanie działać bardziej skutecznie. Co nie znaczy, że dodatkowego wzmocnienia na wschodniej flance nie będzie. Pracuje nad tym Sojusz, konsultacje zapowiedzieli Amerykanie. Decyzje ma przyjąć czerwcowy szczyt w Madrycie, wraz z nową koncepcją strategiczną NATO, która niemal na pewno skupi się na odstraszaniu i obronie Europy przed Rosją. W skrócie ma być więcej NATO w NATO.
Liderzy Sojuszu na nadzwyczajnym spotkaniu w Brukseli potwierdzili utworzenie wielonarodowych grup bojowych w tych krajach wschodniej flanki, gdzie ich do tej pory nie było: na Słowacji, Węgrzech, w Rumunii i Bułgarii. Sojusznicze wojska już tam są, a w ostatnich tygodniach ich przybywa. Rozbudowa struktur znanych z Polski i państw bałtyckich na południu regionu umożliwi głębszą integrację z miejscowymi siłami zbrojnymi (bataliony NATO wchodzą w skład brygad krajów gospodarzy), a także uzupełni sieć sojuszniczego dowodzenia o nowe dywizje i korpus.
Strumień pomocy
Tak jak Polska jest węzłem zaopatrzenia i platformą wypadową obrońców północy, tak na południu będzie nią Rumunia, największy i centralnie położony kraj regionu czarnomorskiego.