Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

„Zaczystki” są specjalnością Rosjan. To nie faszyzm, tylko rusizm

Mieszkańcy zrujnowanej Buczy. 4 kwietnia 2022 r. Mieszkańcy zrujnowanej Buczy. 4 kwietnia 2022 r. Daniel Ceng Shou-Yi / Zuma Press / Forum
Bestialstwo Rosjan sprowadza się do prostego mechanizmu: „jakie społeczeństwo, taka armia”. Ujawniają się w nim wszystkie patologie, nieprzepracowane traumy i przemocowe tradycje.

Wkraczając do podkijowskiej Buczy, ukraińskie siły odkryły 20 ciał porzuconych przy drodze lub na ulicy. Rosjanie zostawili zwłoki rozstrzelanych i zakatowanych cywilów, zgwałconych kobiet, torturowanych samorządowców, a pod niektórymi z ciał także „niespodzianki” – ładunki wybuchowe.

Masakra w Buczy. Rosja się wypiera

„Zabójcy, kaci, gwałciciele, którzy śmią nazywać siebie żołnierzami” – tak ich określił prezydent Zełenski w swoim nocnym orędziu. I zwrócił się wprost do ich matek: „Nawet jeśli urodziłyście szabrowników, to jak stali się rzeźnikami?” – pytał. „Nie mogłyście nie zauważyć, że nie ma w nich za grosz człowieczeństwa. (...) Działali w pełni świadomie, zadowoleni. Chcę, żeby rosyjskie władze zobaczyły, jak są wypełniane ich rozkazy. To ich zbiorowa odpowiedzialność – za mord, rozerwane wybuchami ciała, które leżą na ulicach, strzały w oddane w potylicę ludziom ze skrępowanymi rękami. To wasz obraz, tak teraz wygląda wasze państwo i wasza kultura”.

Władze Ukrainy oskarżyły Rosję o zbrodnie wojenne dokonane z premedytacją. Rosyjski resort obrony zareagował kontrzarzutem o „ukraińskiej prowokacji” i zwołał w poniedziałek posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Znawcy rosyjskiej armii nie mają wątpliwości, kto tu ma rację. „To niejedyny przykład brutalności, ale wręcz model zachowania rosyjskich żołnierzy” – twierdzi Jack Watling z brytyjskiego think tanku Rusi. Dowodów dostarczają wszystkie wojny, w które była zaangażowana Rosja albo Związek Radziecki. Pomijając zbrodnie Armii Czerwonej, wystarczy przypomnieć inwazję na Afganistan, wojny w Czeczeni, Gruzji czy ostatnio w Syrii.

Czytaj też: Masowe groby, gwałty. Życie pod rosyjską okupacją

„Zaczystki” to rosyjska specjalność

Bombardowanie wiosek i cywilów tylko dlatego, że mudżahedini chronili się w nich i w pobliżu, było standardem w Afganistanie. „Zaczystki” (czystki) w Czeczenii, gwałty na muzułmankach, tortury przywódców klanowych, porwania dla okupu... Pisała o tym i w 2006 r. została z tego powodu zastrzelona w Moskwie dziennikarka śledcza „Nowej Gaziety” Anna Politkowska.

Obserwatorzy wojny w Syrii widzą w Ukrainie te same rosyjskie metody. Nie dziwi ich ostrzał dzielnic mieszkalnych z użyciem broni kasetowej, która wzmaga tylko morderczy efekt – dlatego zakazuje jej prawo międzynarodowe. W tym konwencja, do której w 2008 r. przystąpiła także Rosja.

Bestialstwo jest wpisane w kod rosyjskich oddziałów i sprowadza się do prostego mechanizmu: „jakie społeczeństwo, taka armia”. Ujawniają się w nim wszystkie patologie, nieprzepracowane traumy i przemocowe tradycje. Najbardziej utrwalonym rytuałem, którego nie udało się wyplenić, choć dwa lata temu minister Siergiej Szojgu ogłosił sukces na tym polu, jest diedowszczyna (fala) – znęcanie się starszych żołnierzy nad młodszymi. Ta praktyka niewiele ma wspólnego z „falą” w polskiej armii z czasów PRL. W Rosji bardziej przypomina tortury, znęcanie się fizyczne i psychiczne, prowadzące nierzadko do samobójstw, a w najlepszym razie do dezercji.

Diedowszczyna. Przykład idzie z góry

Organizacje broniące praw człowieka – rosyjskie i międzynarodowe, jak Human Rigths Watch czy Amnesty International – prowadziły śledztwa i wspierały ofiary diedowszczyny. Schemat jest przy tym zawsze ten sam. Died′ (dziad) traktuje poborowych jak niewolników, bestialsko ich karze w obecności kadry oficerskiej, a przynajmniej za jej przyzwoleniem. Ofiarami padają przede wszystkim ci, których nie stać na wykup. Poboru można uniknąć dzięki korupcji lub odpowiednim koneksjom, więc do armii trafiają nie tylko „urodzeni żołnierze”, ale też osoby o niskim statusie społecznym, z ubogich rodzin, pozbawione perspektyw rozwoju.

Przykład bestialstwa idzie z samej góry, wpisuje się w model życia społecznego i rodzinnego. Rosjanie zakochali się wszak w młodym Władimirze Putinie, który przed drugą wojną czeczeńską zapowiadał, że „terrorystów (Czeczenów) wyciągnie nawet z kibla” – wiedział, jak podbić serca tłumów. Na początku 2017 r. podpisał ustawę depenalizującą przemoc domową. Tłumaczył, że chce w ten sposób „wzmocnić rosyjską rodzinę”, tradycyjną, czyli opartą na autorytecie ojca. Autorytet jest zaś funkcją siły. Sprawca znęcania się nad bliskimi może być odtąd pociągany do odpowiedzialności tylko pod warunkiem, że ofiara sama zgłosi się na policję, nie pozwoli się zniechęcić do złożenia zawiadomienia i, co najważniejsze, złoży skargę co najmniej dwa razy.

Czytaj też: Nic nie zostało z dawnego Donbasu. Taki jest bezsens wojny

Tradycja zbiorowej odpowiedzialności

Stosunki społeczne i doświadczenia z przeszłości nauczyły Rosjan brutalnego odwetu. Zemsta na cywilach, a tym de facto były morderstwa w Buczy, to metoda głęboko zakorzeniona w ich pamięci historycznej – wrogom przypisuje się zbiorową odpowiedzialność. Tak skłaniano niegdyś chłopów do tłumienia przestępczości w swoich szeregach, w przeciwnym razie karani byli wszyscy. Ten sam mechanizm od zawsze pomagał zwalczać opór, zwłaszcza powstańczy.

Mieszkańcy Buczy zostali ukarani za wspieranie ukraińskich obrońców, stawianie się okupantowi, a przede wszystkim podsunęli Rosjanom pretekst do sięgnięcia po przemoc. Taką zwykłą, dziadowską.

Kreml skutecznie zdehumanizował Ukraińców. Putin neguje ukraińską tożsamość, a rząd w Kijowie nazywa „reżimem”, twierdząc, że Małorosami (Ukraińcami) rządzi „nazistowska junta”. Wskazał więc wprost, kto jest wrogiem. A wróg nie jest człowiekiem. Propaganda jedynie podtrzymuje i podsyca ogień nienawiści. Ukraińcy to zatem „swołocz”, nie ma obrońców, są „ukrofaszyści”, od których trzeba sąsiadów Rosji wyzwolić. W cerkwiach prawosławnych wierni modlą się za Putina i „dzielnych wyzwolicieli”, nienawiść jest więc sakralizowana. A to powoduje, że żołnierze nie tylko czują aprobatę Kremla, ale i religijny wręcz nakaz takiego postępowania. Są ogniem „świętej wojny” wypalającym do gołej ziemi ukrofaszystowskie nasienie.

Nienawiść, szowinizm i wrogi rosyjski nacjonalizm coraz częściej są nazywane po imieniu i bez historycznych zapożyczeń. Nie powinien być więc porównywany do faszyzmu czy nazizmu, bo jest immanentną cechą rosyjskiej polityki. Zbrodnie popełnione w Buczy nie są „nową Srebrenicą” ani Rwandą, są emanacją „rusizmu”. Nienawistnego nacjonalizmu skierowanego przeciw Ukraińcom.

Czytaj też: Czy Putin i inni mogą odpowiedzieć kiedyś za zbrodnie?

Czy sprawcy zostaną ukarani?

Rosja nie zapłaciła za poprzednie zbrodnie – stalinizmu, Armii Czerwonej na ziemiach „wyzwalanych” podczas II wojny światowej czy putinizmu w Czeczenii. Zakłada, że teraz będzie tak samo. Nie ma już Memoriału, który tuż przed inwazją został zdelegalizowany. A to właśnie historycy, „sumienie Rosji”, przez 30 lat badali, dokumentowali i uświadamiali społeczeństwo o zbrodniach popełnianych przez rosyjskie władze.

Na razie dochodzenie wszczęła ukraińska prokuratura, dawna prokurator ds. zbrodni wojennych w MTK Carla Del Ponte wezwała, by wydał on teraz nakaz aresztowania Putina. Własne śledztwa, zresztą z powodzeniem, prowadzą międzynarodowe kolektywy. Wolontariusze z organizacji InformNapalm poinformowali, że „zaczystkę” pod Kijowem zapowiadał w internecie oficer 520. samodzielnej brygady rakietowo-artyleryjskiej Aleksiej Bakamienko. Natomiast za jej przebieg odpowiada ppłk Azatbek Omurbełkow, dowódca 64. brygady zmotoryzowanej pierwotnie zlokalizowanej w Kraju Chabarowskim, czyli na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Znane są już zatem pierwsze nazwiska – czas na konkretne działania.

Czytaj też: Czemu tu leziecie? Czyli jak działa system Putina

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną