Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

50. dzień wojny. „Moskwa” trafiona. Ukraina jest precyzyjna jak snajper

Krążownik „Moskwa” wpływa do portu w Sewastopolu. Zdjęcie z 16 listopada 2021 r. Krążownik „Moskwa” wpływa do portu w Sewastopolu. Zdjęcie z 16 listopada 2021 r. Alexey Pavlishak / Forum
Rosjanie kontynuują ostrzał ukraińskich pozycji, rozpoznają teren bojem. Wydaje się, że wielka ofensywa ruszy już niedługo – w ciągu najbliższych godzin, może dni.

Rozpoznanie bojem to specyficzna metoda, najbardziej kojarzona z Sowietami, a obecnie z Rosjanami. Na czym polega? Wysyła się do lokalnego ataku niewielkie siły. Przeciwnik otwiera gwałtowny ogień, a napastnicy wracają na pozycje wyjściowe. Wtedy się ich liczy. Ocenia się, że tam, gdzie ponieśli najmniejsze straty, obrona jest najsłabsza. Na tym kierunku należy więc przeprowadzić przygotowanie artyleryjskie i główny atak.

Karny batalion idzie przez pole śmierci

Oczywiście trochę sprawę przerysowałem, ale nie tak bardzo. Rzecz w tym, że w żadnej armii na świecie nie prowadzi się takiego rozpoznania. Używa się dronów, radarów, zwiadowcy pod osłoną nocy podchodzą do przeciwnika z noktowizyjnymi przyrządami obserwacyjnymi... Pole walki z bezpiecznej odległości oglądają też śmigłowce, a szerszy obraz dają zdjęcia satelitarne. Tylko w Rosji zbiera się największych podpadziochów, których dowódca najchętniej by się pozbył, formuje z nich szturmową grupę uderzeniową i wpierod – pod ogień broni maszynowej i moździerzy. Żołnierze idą przez pola śmierci, a dowódcy patrzą przez lornetki, skąd strzela moździerz, a skąd karabin maszynowy... Kredki w ruch – rysują na mapie, co zdołali zauważyć.

W czasie II wojny światowej takie rozpoznanie bojem prowadziły słynne sztrafbaty (sztrafnoj batalion, batalion karny). Trafiali do nich za różne przewinienia przeważnie kryminaliści, z którymi nie bardzo było wiadomo co robić. Żołnierze przyłapani już w wojsku na grubszych przestępstwach, ale też dezerterzy, defetyści i skazani za „tchórzostwo”, czyli załamanie nerwowe w obliczu wroga. Wszystkich, łącznie z dowódcami, którzy trafiali tu za karę, zapędzano do sztrafbatu, by „krwią zmyli własne winy”. Niewielu wróciło do „zwykłych” jednostek, większość zginęła.

Jak widać, ta metoda nadal jest stosowana. I bardzo skuteczna – i przeciwnika tak rozpoznamy, i „elementu” się łatwo pozbędziemy.

„Elementu” wszak nie brakuje. Przy jeńcu ze 136. Umańsko-Berlińskiej Brygady Zmechanizowanej Gwardii z 58. armii znaleziono np. książeczkę wojskową, a w niej pieczątkę z napisem: „Skłonien k priedatielstwu, łży i obmanu” (skłonny do zdrady, kłamstwa i oszustwa). Na pieczątce podpis: naczelnik wydziału kadr 136. BZmechGw kapitan K. Żarow. Wyobrażacie sobie, by w dokumentach wysłanego do Iraku żołnierza US Marines znajdowała się pieczątka „Prone to betrayal, lies and deception”? W rosyjskiej armii, jak widać, jest na to specjalny stempel.

Czytaj też: Żelazem i mięsem. Chaos i okrucieństwo rosyjskiej armii

Cisza przed ofensywą w Ukrainie

Rosyjskie lotnictwo bojowe też zmniejszyło aktywność. Ostatniej doby wykonało ok. 100 wylotów, prawie trzy razy mniej, niż wyniosła średnia z poprzednich dni. Zapewne znów zużyło amunicję i czeka na dostawy. I trudno się dziwić, skoro cennymi rakietami kierowanymi niszczy się toaletę publiczną, jak to się zdarzyło pod miejscowością Hulajpołe. Może tym razem zamiast bombardować bloki mieszkalne, lotnictwo zostanie rzucone do wsparcia wojsk?

Istnieją obawy, że Rosjanie w jakimś stopniu odrobili lekcje, i wydaje się, że nowe natarcie spadnie na słaby punkt obrony. Na północ od Iziumu zgromadzono takie siły, że Rosjanie mogą stąd w zasadzie pójść w różnych kierunkach. 13 kwietnia ostrzeliwali Barwinkowe leżące na południowy zachód. Tędy prowadzi droga na Pawłohrad, a dalej na Dniepr – to miasto jest celem ofensywy w ramach operacji „duże kleszcze”.

Barwinkowe znajduje się na zachód od Słowiańska, a wygląda na to, że 2. Tamańska Dywizja Zmechanizowana Gwardii nie odniosła większych sukcesów na przedpolach tego miasta. Ruszy tu jej siostra, 4. Kantemirowska Dywizja Pancerna Gwardii. Jeszcze dalej na północ szykują się do skoku na zachód 106. Tulska Dywizja Powietrzno-Desantowa Gwardii i 47. Niżnodnieprowska Dywizja Pancerna Gwardii. Desantowcy mogą osłonić północne skrzydło zgrupowania idącego na Pawłohrad, a 47. Dywizja Pancerna wzmocni atak 4. Kantemirowskiej Dywizji Pancernej Gwardii, z której pozostały tylko dwa pułki manewrowe, pancerny i zmechanizowany, nie licząc artylerii i wsparcia.

Czytaj też: Zagadka niemocy rosyjskiej armii? Korupcja

.Karolina Żelazińska/Polityka.

Moskwa płonie trafiona ukraińskimi rakietami

Tymczasem „Moskwa” została trafiona. Chodzi oczywiście o flagowy krążownik rakietowy Floty Czarnomorskiej. Jak większość rosyjskich okrętów jest dość stary, ma prawie 40 lat. Zbudowano go niedaleko, w Mikołajewie (wówczas był Nikołajewem), wszedł do służby 13 grudnia 1982 r. Początkowo nosił nazwę „Sława”, zmienioną w 1996 r. na obecną. To dość duży okręt o wyporności 11,5 tys. ton, uzbrojony w rakiety przeciwokrętowe P-1000 Wulkan, przeciwlotnicze S-300F Fort, torpedy do zwalczania okrętów podwodnych, podwójną armatę kal. 130 mm i lżejsze systemy.

Jak niemal każdy rosyjski okręt „Moskwa” raz już się paliła. 7 września 2009 r. wybuchł pomocniczy kocioł parowy w przedniej maszynowni, doszło do pożaru, dziesięciu marynarzy hospitalizowano. Ale teraz to poważniejsza sprawa. 13 kwietnia pod wieczór w krążownik trafiły dwie ukraińskie rakiety Neptun odpalone z wyrzutni brzegowych, przypuszczalnie z rejonu Mikołajowa. Każda z tych rakiet waży 870 kg, ma zasięg do 270 km i własny radarowy układ samonaprowadzania na cel. Na krążowniku wybuchł silny pożar, gaszenie go zajęło wiele godzin. Akcję ratowniczą utrudniał sztorm na Morzu Czarnym. W końcu, wobec groźby wybuchu zapasu amunicji, 510-osobową załogę ewakuowano.

Amunicja istotnie wybuchła. Nie wiadomo, czy krążownik zatonął, ale tak uszkodzony raczej nie nadaje się do remontu. Ponieważ to on brał udział w akcji zajęcia Wyspy Węży, wszystko wskazuje na to, że sławetna klątwa powtórzona z pasją przez Andrzeja Seweryna na koncercie dla Ukrainy właśnie się ziściła. Okręt poszedł tam, gdzie został wysłany przez dzielnych obrońców. Wezwani do poddania się, odpowiedzieli, przypomnijmy: „Idi na ch...j”.

Bryc: Trzęsienie ziemi na Kremlu. Putin szuka winnych porażki w Ukrainie

Ukraina czeka na uzbrojenie

Wreszcie coś też ruszyło w sprawie ciężkiego sprzętu dla Ukrainy. Amerykanie mają przekazać 18 haubic kal. 155 mm, chodzi przypuszczalnie o holowane M198. Prócz tego 16 śmigłowców Mi-17 produkcji radzieckiej, pozyskane dla wojsk Afganistanu, których nie zdążyli wtedy przekazać. Do Ukrainy trafią poza tym małe bezpilotowce RQ-20 Puma i podobne polskie WB Electronics FlyEye. Bardzo przydadzą się też radary artyleryjskie AN/TPQ-36 Firefinder, zdolne do lokalizowania strzelających dział i moździerzy. Z tymi bezpilotowcami i radarami ukraińska artyleria będzie jak snajper – zabójczo precyzyjna.

Sama artyleria też jest wzmacniana. Czechy przekazały 20 kołowych samobieżnych haubic wz. 77 Dana kal. 152 mm, a Estonia oddała dziewięć haubic holowanych D-30 kal. 122 mm. Do tego wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe, w tym 30 BM-21 Grad z Polski i 20 RM-70 Wampir z Czech. I upragnione czołgi, w tym 12 sztuk T-72M1 z Czech i 100 T-72M1 z Polski.

Co do innych pojazdów pancernych: Czechy wysłały łącznie 62 sztuk BWP-1, Amerykanie 200 starszych transporterów M113, 120 różnych wozów pancernych oddaje też Wielka Brytania, a 20 pojazdów patrolowych Bushmaster – Australia. Amerykanie planują wysłać jeszcze dość dużo amunicji krążącej AeroVironment Switchblade. To małe bezpilotowce o zasięgu do 10 km (Switchblade 300) lub 40 km (Switchblade 600). Przekazują obraz z kamery na tablety, z których są sterowane. Po wykryciu wroga operator na ekranie dotykowym wskazuje cel i uruchamia zakres ataku. Switchblade rozbija się we wskazanym punkcie, detonując ładunek wybuchowy. Większe Switchblade 600 przenoszą ładunek bojowy z pocisku Javelin i mogą niszczyć czołgi.

Nowe uzbrojenie dla Ukrainy daje nadzieję, zwłaszcza że produkcja uzbrojenia w Rosji niemal zupełnie stanęła z powodu braku mikroprocesorów. Niewiarygodne, że musi je importować – nawet Polska produkuje sama takie mikroprocesory. Pomoc dla Rosji nadchodzi z nieoczekiwanej strony: Iran zgodził się odsprzedać jej własne systemy przeciwlotnicze S-300, a także podobne systemy Bavar-373 swojej produkcji. Gdzie jeszcze Kreml poszuka pomocy?

Czytaj też: Broń zakazana, ale nadal używana. Przez Rosję też

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną