Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Francja. Kluczowa przed drugą turą debata Macron–Le Pen. Ostatnim razem ona poległa

Prezydent Emmanuel Macron przed drugą turą wyborów prezydenckich we Francji Prezydent Emmanuel Macron przed drugą turą wyborów prezydenckich we Francji Gao Jing / Xinhua News Agency / Forum
Coraz liczniejsi Francuzi odrzucają myślenie w kategoriach „mniejszego zła” i zniechęceni zapowiadają albo pozostanie w domach, albo oddanie tzw. głosu białego, bez wskazania kandydata.

Druga tura wyborów prezydenckich we Francji (w najbliższą niedzielę) wywołuje skrajnie odmienne reakcje. Dla jednych widmo możliwości wygranej Marine Le Pen jest powodem do mobilizacji w „obronie republiki” i głosowania na Emmanuela Macrona. Coraz liczniejsi Francuzi odrzucają jednak myślenie w kategoriach „mniejszego zła” i zniechęceni zapowiadają albo pozostanie w domach, albo oddanie tzw. głosu białego, bez wskazania kandydata.

Wyniki pierwszej tury wywołały popłoch. To prawda, że Emmanuel Macron poprawił swój rezultat w stosunku do 2017 r. w większym stopniu niż Marine Le Pen. To jednak nie te wyniki i niewielka, kilkupunktowa przewaga uzyskana 10 kwietnia zdecydują o rozstrzygnięciu w drugiej turze. Na kogo zagłosują Francuzi i Francuzki? Pierwsze sondaże przygotowane tuż po zamknięciu urn wyborczych 10 kwietnia pokazywały, że w drugiej turze różnica może zmaleć do zaledwie 2 pkt proc., a więc poniżej błędu statystycznego.

Czytaj też: Francja wybiera. Dwa tygodnie, które wstrząsną światem

Kluczowy elektorat Mélenchona

Po tygodniu pierwsze emocje wygasły, trwa natomiast intensywna kampania obojga kandydatów. Jej stawką jest pozyskanie jak największej liczby głosów lewicowego elektoratu Jean-Luc Mélenchona, który uzyskał blisko 22 proc. w pierwszej turze. Jego oferta podobała się najbardziej ludziom młodym, w wieku 18–24 lata – w tej grupie zyskał aż 33 proc. poparcia. Lider partii La France Insoumise umiejętnie połączył kwestie bliskie lewicy z tematyką ekologiczną, a do tego pokazał niezwykłe kompetencje technologiczne – na przyciągających tłumy spotkaniach wyborczych wspomagał się holograficznymi awatarami i rozwiązaniami rodem z zapowiadanego przez Marka Zuckerberga metawersum.

Elektorat Mélenchona jest rozgoryczony, bo niewiele brakowało, by ich kandydat przeszedł do drugiej tury. Sam Mélenchon w wieczór wyborczy stwierdził, że walka się nie skończyła – rzeczywiście, w czerwcu są wybory parlamentarne, zwane często trzecią turą wyborów prezydenckich. Od ich wyniku zależeć będzie zdolność do efektywnego rządzenia. Jednocześnie lider La France Insoumise kilkakrotnie powtórzył, żeby żaden głos jego zwolenników nie poszedł na Marine Le Pen. Co jednak nie oznaczało poparcia dla Emmanuela Macrona.

Zgodnie z badaniem Ipso-Sofia Steria dla „Le Parisien” i France Info opublikowanym 19 kwietnia Macron może liczyć na 37 proc. głosów zwolenników Mélenchona, Le Pen na 22 proc. Ważny będzie też każdy głos elektoratów pozostałych uczestników pierwszej tury. O ile Marine Le Pen może liczyć na głosy 76 proc. wyborców Erica Zemmoura, o tyle Macron na 66 proc. Yannicka Jadota (Zieloni) i 46 proc. Valérie Pécresse (Les Républicains). W sumie analiza przepływów powoduje, że w tym samym badaniu Macron ma szansę uzyskać 55 proc., a Le Pen 45 proc. To już dość bezpieczna różnica, którą potwierdzają sondaże innych firm badawczych. Ciągle jednak do rozstrzygnięcia kilka dni, a po drodze (w środę 20 kwietnia o godz. 21) debata, która może mieć decydujące znaczenie. Francuska opinia publiczna pamięta jeszcze debatę Macron–Le Pen z 2017 r., kiedy kandydatka skrajnej prawicy wyraźnie poległa. Jak będzie tym razem?

Czytaj też: Kto odzyska Francję? Wybory w cieniu rosyjskiej agresji

Macron w ofensywie, Le Pen składa obietnice

Sądząc po odnowionej po pierwszej turze kampanii, to Emmanuel Macron jest w ofensywie. Zmodyfikował swój program i mówi, że kolejna pięciolatka musi być czasem polityki klimatycznej i ekologicznej. Zapowiada modyfikację planów w zakresie polityki socjalnej, łagodząc kluczowy element programowy – podniesienie wieku emerytalnego do 65. roku życia. Innymi słowy, chce pokazać, że nie jest „prezydentem ludzi bogatych”, tylko wszystkich Francuzek i Francuzów. Czy przekona, że programowe korekty są szczere i będą realizowane? Wyborcy mogą skorzystać z dorobku pierwszej kadencji, która pokazała liberalno-technokratyczne oblicze prezydentury Macrona. To jednak nie są najsilniejsze punkty dla elektoratu lewicowego. Ten raczej poprze urzędującego prezydenta, kierując się republikańskim obowiązkiem, by poprzez głos na znienawidzonego Macrona zablokować możliwość wygranej jeszcze bardziej znienawidzonej Le Pen.

Marine Le Pen z kolei podtrzymuje strategię sprzed pierwszej tury i pokazuje się jako kandydatka „zwykłych Francuzów”, zatroskana o ich codzienny los. Obiecuje obniżenie podatku VAT, wiek emerytalny na poziomie 60 lat, ochronę miejsc pracy, francuskiej gospodarki i tradycyjnych wartości. Eksperci, analizując szczegóły jej programu, ujawniają jednak, że w żaden sposób nie da się go spiąć pod względem fiskalnym i finansowym. A jak pogrzebać w sferze wartości, wyłazi z niego to, co zawsze było istotą skrajnej prawicy – ksenofobia i budowa społeczeństwa opartego na zasadzie segregacji, a nie integracji, i prymacie narodu nad prawami człowieka.

Czytaj też: Gdy Putin atakuje, skrajnej prawicy we Francji opadają maski

Francuzi wybierają. Rozstrzygną trzy kwestie

Widać wyraźnie, że przed drugą turą dynamikę kampanii określają trzy zasadnicze kwestie: materialna, czyli siła nabywcza. Kto przekona, że lepiej zatroszczy się o portfel jak największej liczby Francuzów i Francuzek? Macron jest bardziej wiarygodny mimo nieusuwalnej już etykiety liberała zbratanego z „Francją od góry” i establishmentem. Kwestia druga to wartości, czyli kto lepiej ucieleśniać będzie ideał republiki opartej na wolności, równości i braterstwie. Tu znowu Macron może liczyć na większą mobilizację elektoratu wobec niego niechętnego, ale ciągle poczuwającego się do republikańskiego ideału. Pozostaje kwestia trzecia: zniechęcenie coraz większej liczby wyborców, którzy nie chcą już wybierać mniejszego zła i dopuszczają myśl o zwycięstwie Le Pen, widząc w nim szansę na polityczny wstrząs niezbędny, by odnowić republikę i sferę polityczną.

Wspomniany sondaż Ipsos-Sopra Steria pokazuje, że w drugiej turze oddać głos chce 72 proc. uprawnionych. Spośród nich 85 proc. już jest zdecydowanych, jak zagłosuje. Pozostałe 15 proc. rozstrzygnie więc o wyniku wyborów.

Czytaj też: Przyjaciele Putina milczą. To poparcie dla wojny

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną