Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Liderzy G7 radzili, jak ukarać Rosję. Ale jedności nie widać

W skład klubu G7 – przypomnijmy – wchodzą: USA, Kanada, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia. W obradach w Alpach Bawarskich wzięła także udział, jako przedstawicielka UE, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W skład klubu G7 – przypomnijmy – wchodzą: USA, Kanada, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia. W obradach w Alpach Bawarskich wzięła także udział, jako przedstawicielka UE, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Pool / Reuters / Forum
Przebieg szczytu liderów klubu G7 budził wątpliwości, czy państwa zachodniego sojuszu rzeczywiście są jednomyślne w sprawie Ukrainy. Że stoi to pod znakiem zapytania, pokazał jeden nieco zagadkowy epizod na szczycie.

Na spotkaniu na zamku Elmau w Krün w Niemczech przywódcy siedmiu największych potęg gospodarczych świata zachodniego zapewnili Ukrainę, że będą ją wspierać „tak długo, jak będzie trzeba”. Podkreślali, że są wciąż zjednoczeni, i ogłosili nowe inicjatywy mające podrożyć dla Rosji koszty wojny. Czy uroczyste deklaracje liderów klubu G7 przyniosą istotne praktyczne skutki, przekonamy się niedługo, ale przebieg szczytu wzbudzał wątpliwości, czy państwa zachodniego sojuszu są rzeczywiście w sprawie Ukrainy jednomyślne.

Teraz rosyjskie złoto

W skład klubu G7 – przypomnijmy – wchodzą USA, Kanada, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia. W obradach w Alpach Bawarskich wzięła także udział, jako przedstawicielka UE, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Gospodarz szczytu kanclerz Olaf Scholz nie szczędził słów, by podkreślać, że rosyjska agresja i zbrodnie wojenne integrują Europę, a jego kraj w pełni uczestniczy w akcji pomocy dla Ukrainy.

Przywódcy G7 ogłosili zakaz zakupu złota z Rosji, którego eksport jest dla niej największym źródłem dochodów po surowcach energetycznych, ropie naftowej i gazie ziemnym. W 2020 r. sprzedaż złota przyniosła 19 mld dol. zysków, a w 2021 – 15,5 mld, przy czym największym nabywcą była Wielka Brytania. Nie wiadomo jeszcze, w jakich dokładnie państwach zakaz importu będzie obowiązywać. Zważywszy na deklaracje jedności na szczycie, można założyć, że przynajmniej jego uczestnicy zgodzą się nie kupować rosyjskiego złota, ale początkowe komunikaty mówiły tylko o zobowiązaniu się do tego przez USA, Kanadę, Wielką Brytanię i Japonię.

Czytaj też: Rosja bankrutem? Nie tak szybko

Jeszcze tańsza ropa

Najważniejszą nową sankcją na Rosję byłoby zapowiedziane w Krün nałożenie limitu na cenę ropy. USA zabroniły już jej importu, a kraje UE zadeklarowały gotowość stopniowego odchodzenia od niego. Wzrost popytu na ropę po pandemii i zwiększone zakupy Chin, Indii i innych krajów, które nie przyłączyły się do zachodniego embarga, spowodowały jednak znaczną zwyżkę cen – dochody Rosji z naftowego eksportu wzrosły. To pozwala Moskwie bez przeszkód finansować machinę wojenną w Ukrainie. Gdyby Europie udało się – jak to zaproponowała amerykańska sekretarz skarbu Janet Yellen – kupować od Rosji ropę tylko ze znacznym cenowym upustem, można by częściowo przynajmniej uszczuplić jej zyski ze sprzedaży.

Nie jest wszakże jasne, jak miałoby się to odbyć, bo na szczycie zakomunikowano, że szczegóły tej propozycji będą jeszcze przedmiotem dyskusji. Jej pomysłodawcy sugerują, że należałoby zażądać od Rosji jeszcze niższych cen niż te, które płacą Chiny i Indie, korzystające już ze zniżki, ale poniżej pewnej granicy Moskwa może po prostu odmówić sprzedaży. Aby ewentualny limit był przestrzegany, proponuje się, by firmom przewozowym i ubezpieczeniowym zabronić obsługiwania transportu ropy wycenionej powyżej tego limitu.

Czytaj też: To miała być szybka wojna. Jak długo Rosja wytrzyma?

Putin grubo się pomylił

Manipulacje z embargiem na rosyjskie surowce energetyczne mają jak widać ograniczoną skuteczność. Na szczycie ogłoszono też na szczęście inne sankcje, m.in. wymierzone w łańcuch dostaw części zamiennych do rosyjskiej broni i sprzętu wojskowego i restrykcje wizowe wobec kolejnych 500 Rosjan zaangażowanych w wojnę. Biden znów zapowiada tymczasem zwiększenie – o 7,5 mld dol. – funduszy na pomoc dla Ukrainy oraz dalsze dostawy sprzętu. I jeszcze w tym tygodniu ma ogłosić – być może stanie się to podczas rozpoczętego właśnie szczytu NATO w Madrycie – zakup najnowocześniejszego systemu obrony antyrakietowej, który miałby być przekazany Ukraińcom.

Bestialskie bombardowanie przez Rosjan budynków mieszkalnych i innych cywilnych celów w Kijowie i Charkowie w czasie obrad szczytu G7 w Niemczech wywołało szok i rozważania, czy ze strony Putina nie była to celowa demonstracja siły i bezkarności. Liderzy zachodnich mocarstw oświadczali, że jeśli miało to zachwiać determinacją i jednością przyjaciół Ukrainy, to moskiewski dyktator grubo się pomylił. W ostatnich dniach jednak, w obliczu stopniowego zajmowania przez rosyjskie wojska terenów w Donbasie, nasilają się głosy zwątpienia, czy Ukrainie uda się kiedykolwiek odzyskać utracone na wschodzie terytoria. Według mediów w USA takie myślenie zaczyna dominować także w administracji Bidena.

Michał Fiszer w rozmowie z „Polityką”: Trzecia wojna już trwa

Macron szepcze do Bidena

Wobec takich pesymistycznych nastrojów szczególnie ważne wydaje się utrzymanie jedności. Że stoi to pod znakiem zapytania, pokazał jeden nieco zagadkowy epizod na szczycie G7. Telewizyjne kamery uchwyciły i mikrofony podsłuchały, jak francuski prezydent Emmanuel Macron podchodzi do Bidena i poufnie informuje go, że właśnie się dowiedział od prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich, że Arabia Saudyjska i inne naftowe kraje arabskie nie zwiększą – bo podobno „nie mogą” – produkcji ropy, tak jakby życzył sobie tego amerykański prezydent. Podsłuchaniu rozmowy usiłował zapobiec doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, mówiąc do Macrona, że media nie powinny chyba być świadkiem tego, co prywatnie komunikuje amerykańskiemu przywódcy. Macron na to nie reaguje i nie bacząc na obecność kamer i dziennikarzy, kontynuuje swój wywód.

Dlaczego francuski prezydent tak się zachował? Przekazana Bidenowi wiadomość była zła, miała go jakby przekonać, że jego usiłowania, by skłonić Arabię Saudyjską do zwiększenia produkcji ropy – co spowodowałoby pożądaną obniżkę cen – są skazane na porażkę. Macron, jak wiadomo, widzi inne rozwiązanie kryzysu ukraińskiego – rokowania z Putinem. W których Ukraińcy musieliby ustąpić, tzn. zgodzić się na oddanie Moskwie Donbasu. Podobne pomysły nie padają z ust Bidena ani brytyjskiego premiera Borisa Johnsona. To tyle na temat jedności Zachodu w obronie Ukrainy.

Czytaj też: Szepty polityków. Co wiemy z rozmowy Macron–Putin

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną