Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

„Katastrofa ekologiczna z kryminałem w tle”. Zachód o zatrutej Odrze

Setki padniętych ryb w Kostrzynie nad Odrą Setki padniętych ryb w Kostrzynie nad Odrą Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl
Wymieranie ryb i degradacja środowiska nie uszły uwadze zagranicznych mediów. Serwisy piszą przede wszystkim o późnej reakcji rządu PiS, napięciach między Polską i Niemcami i o niewiadomych, które wciąż otaczają sprawę Odry.

„Nie pozwolimy, żeby ta sprawa pozostała nierozwiązana. Zrobimy też wszystko, by ukarać winnych” – tym cytatem z premiera Morawieckiego podejście polskich władz do katastrofy na Odrze opisuje „Washington Post”. W obszernym artykule amerykański dziennik zwraca przede wszystkim uwagę na to, że źródła zatrucia wciąż nie zidentyfikowano, choć od pierwszych sygnałów o śniętych rybach minęło już kilka tygodni. Przez media, internet, a nawet konferencje prasowe oficjeli przewijają się niepotwierdzone doniesienia oraz ostrzeżenia o warunkach korzystnych dla rozwoju bakterii.

„Washington Post” widzi też napięcia między polskim i niemieckim rządem. Cytuje rzecznika niemieckiego ministerstwa środowiska Christophera Stolzenberga, który stanowczo krytykuje władze PiS. „Wiemy, że proces przekazywania wieści przewidziany dla tego typu sytuacji nie zadziałał” – mówi Stolzenberg reporterom Associated Press. Dziennik na koniec umieszcza katastrofę w szerokim kontekście, cytując m.in. prof. Davida Taylora z Narodowego Uniwersytetu Singapurskiego – jego zdaniem podobne wypadki zdarzać się będą częściej w dobie zmian klimatycznych, bo toksyny przy niższym poziomie wód stają się poważniejszym zagrożeniem.

Zatruta Odra. W Polsce to sprawa polityczna

W bardziej dramatycznym tonie utrzymana jest relacja z niemieckiego brzegu Odry opublikowana przez agencję AFP i cytowana przez wiele europejskich mediów, w tym kanał France24. Tekst ilustrują słowa Michaela Tautenhahna z parku krajobrazowego Doliny Dolnej Odry, który dosłownie załamuje ręce nad stanem rzeki. Reporterom AFP mówi o „zrujnowanym dorobku życia” i zaprzepaszczonych „dekadach pracy”. Martwe ryby są wszędzie, liczone już w tonach. Co gorsza, zauważa Tautenhahn, to „wierzchołek góry lodowej”, bo nie wiadomo, co tak naprawdę wywołało skażenie ani jakie będą tego konsekwencje.

France24, podobnie jak inne media, mocno akcentuje niespotykanie długi czas, jaki minął od pierwszych widocznych oznak katastrofy do podjęcia jakiejkolwiek reakcji. Po polskiej stronie są już wprawdzie śledztwa prokuratorskie, dymisje, a nawet wynosząca 1 mln zł nagroda za pomoc w znalezieniu sprawcy, ale brakuje najważniejszego – konkretów.

Zdecydowanie krytyczny wobec władz PiS jest m.in. Bloomberg. Serwis cytuje słowa Morawieckiego o „niezidentyfikowanej toksycznej substancji”, również podkreślając odwlekanie działania; w zupełnie innym świetle przedstawia reakcję niemieckich władz. Zwraca uwagę kontrast wypowiedzi, nie tylko zresztą w Bloombergu. Po stronie polskiej wypowiada się właściwie tylko Morawiecki i minister środowiska Anna Moskwa, w przypadku niemieckich analiz przywoływane są wypowiedzi bardziej eksperckie, geograficznie bliższe sprawie – samorządowców, biologów, pracowników parków krajobrazowych. Potęguje to wrażenie, że w Polsce sprawa ma wydźwięk polityczny, a Niemcy naprawdę chcą ją jak najszybciej rozwiązać.

Czytaj też: Śnięte ryby. Katastrofa odrzańska obciąża pisowskie państwo

Napięcia między Polską a Niemcami

O powolności polskich instytucji pisze też serwis Voice of America, zauważając jednak, że Morawiecki uderzył się w piersi, mówiąc o zaniedbaniach. Przytacza też jego deklarację, że „najważniejsza jest przyroda, nasze wspólne dziedzictwo”. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele władz po drugiej stronie granicy. Nikt jednak nie wie, zauważa VoA, co tak naprawdę doprowadziło do skażenia. Kolejne hipotezy – o rtęci, zasoleniu, bakteriach – są albo odrzucane przez naukowców, albo wykluczane w badaniach. Uwadze dziennikarzy amerykańskiego portalu nie uszło, że władze regionalne w Niemczech, konkretnie w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, wystosowały do mieszkańców komunikat o zakazie łowienia ryb z Odry i niekorzystaniu z wody. Po polskiej stronie, zwłaszcza w regionach położonych bardziej na południe, takiego alertu zabrakło.

Na napięcia między Polską i Niemcami zwraca też uwagę Fox News. Według Niemców Polacy nie dotrzymali zapisów międzynarodowych traktatów i regulacji wymagających natychmiastowego informowania drugiej strony o ewentualnym zagrożeniu toksykologicznym na Odrze. Amerykański kanał podaje, że pierwsze zgłoszenia do niemieckich służb o śniętych rybach spłynęły 9 sierpnia – od załóg jednostek pływających po Odrze i wędkarzy. W Polsce takie ostrzeżenia pojawiały się dużo wcześniej, ale nie podjęto żadnej skoordynowanej akcji informacyjnej, nie przekazano też alarmu Niemcom. Fox również cytuje Christophera Stolzenberga, rzecznika resortu środowiska w Berlinie, który twierdzi, że zanim Niemcy otrzymali od Polaków oficjalny komunikat o zanieczyszczeniu, sami już o nim wiedzieli, bo toksyny spłynęły w dół rzeki, a martwe ryby wiatr zepchnął na niemiecki brzeg.

Z kolei portugalski portal Observador pisze o Odrze w kontekście innych dramatów europejskich rzek. We Włoszech wysycha Pad, źle dzieje się na Renie, Loarze i Tamizie. W Polsce według serwisu sytuacja nie jest aż tak zła, przynajmniej jeśli chodzi o poziom wody (czy to prawda, to inna sprawa). Natomiast skażenie bez wątpienia spowoduje, że środowisko będzie się odradzać przez dziesięciolecia.

Czytaj też: Będą susze, upały, migracje, głód, wojny. Czy klimat nas zabije?

Morawiecki biega jak szalony

O „katastrofie ekologicznej z kryminałem w tle” pisze z kolei włoska „La Stampa”. Dziennik podobnie jak inne media zauważa, że „syreny alarmowe w Polsce przez długi czas były nieme”. W szczegółowej analizie gazeta wymienia m.in. Oławę na Dolnym Śląsku jako potencjalne miejsce, gdzie rozpoczęło się zatruwanie rzeki. Informuje, że Berlin jest sfrustrowany i zdenerwowany polską bezczynnością, czemu wyraz dają kolejne deklaracje polityków i urzędników. Tymczasem z polskiego punktu widzenia sprawa opisywana jest jak kryminalna zagadka, w której wciąż nie udało się wskazać sprawcy. Jest policyjna nagroda, są śledztwa, a nie ma nawet diagnozy w sprawie przyczyn zatrucia.

W samych Niemczech praktycznie każda redakcja poświęca sporo miejsca sytuacji na Odrze: od brandenburskich i meklemburskich mediów lokalnych, po duże gazety, jak „Die Welt”, „FAZ” czy „Süddeutsche Zeitung”. Ta ostatnia opublikowała obszerny komentarz o wiele mówiącym tytule „Trucizna kłamstw”. Viktoria Grossman zauważa, że kwestia zatrucia Odry, która powinna łączyć Polskę i Niemcy w skoordynowanym działaniu, stała się tematem politycznej awantury. Morawiecki, pisze Grossman, biega jak szalony, co chwila składa jakieś deklaracje, jakby wiedział, że katastrofa może zaszkodzić jego partii. Zwłaszcza że w Polsce toczy się już tak naprawdę kampania wyborcza, w której znów ścierają się Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Najbardziej na tej aferze traci przyroda, tymczasem stosunki Polski i Niemiec – puentuje Grossman – są od lat takie jak woda w Odrze: zatrute.

Największa w ostatnich dekadach katastrofa ekologiczna w Polsce urosła już do rangi kontynentalnej afery. Ma wymiar dwojaki: ekologiczny i polityczny. Ich punktem stycznym jest rażąca niekompetencja polskich urzędników na wszystkich praktycznie szczeblach administracji. Zawiodły instytucje, których PiS jest kanonicznym przeciwnikiem. Państwo okazało się niewydolne, skolonizowane przez przypadkowych partyjnych nominatów, niezdolne do wykonywania swoich podstawowych obowiązków. Konsekwencje ponoszą zwierzęta, lada moment zaczną ludzie. I to nie tylko w Polsce. Tymczasem, jak zawsze pod rządami PiS, nie brak tylko wyimaginowanych winnych. Tych realnych nadal nie wskazano. A katastrofa postępuje.

Czytaj też: Odra – rzeka (nie)szczęścia

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną