Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Pakistan pod wodą. Globalna Północ powinna za to zapłacić

Powódź w Jacobabadzie, 30 sierpnia 2022 r. Powódź w Jacobabadzie, 30 sierpnia 2022 r. Akhtar Soomro / Reuters / Forum
W wyniku powodzi w Pakistanie życie stracą tysiące osób, a szkody już przekroczyły wartość 30 mld dol. Za tragedię odpowiada m.in. katastrofa klimatyczna, czyli uprzemysłowiona Północ.

Z powodu rekordowych monsunów w Pakistanie sytuacja powodziowa, zła od kilku miesięcy, jeszcze się pogorszyła. Na koniec sierpnia pod wodą była jedna trzecia powierzchni kraju, to mniej więcej tyle co cała Polska. Bezpośrednio w wyniku powodzi zginęło ponad 1,5 tys. osób, choć to liczba ogromnie zaniżona, bo nie uwzględnia śmierci wskutek wtórnych skutków zalania. Skutki katastrofy dotknęły 33 mln ludzi, w tym wielu uchodźców z Afganistanu (oficjalnie w kraju mieszka ok. 230 mln osób). Woda zniszczyła 1,7 mln domów.

Ofiar będzie przybywało, bo na zalanych terenach gwałtownie przybywa przypadków zachorowań m.in. na cholerę, dengę i malarię. W najbardziej dotkniętej kataklizmem prowincji Sindh na południu dziennie do szpitali trafia ok. 90 tys. osób, i to też dane mocno zaniżone, bo wiele osób ma teraz ograniczony dostęp nawet do podstawowej opieki medycznej. Choć sezon monsunowy się skończył, władze ostrzegają, że w Sindh wciąż mogą występować ulewy, a osuszanie kraju potrwa miesiące.

Od początku czerwca straty oszacowano na ok. 30 mld dol., ale to też dopiero wstępny szacunek. Ponad 2 mld z tego to efekt zalania upraw. Zginęło 750 tys. zwierząt hodowlanych, powodzi nie przetrwało 45 proc. pól bawełny, jednego z głównych produktów eksportowych. Woda zniszczyła prawie 19 tys. szkół, 6700 km dróg i prawie 1500 placówek medycznych.

Czytaj też: Dni lodowców są policzone, góry zaczynają się sypać

Katastrofa klimatyczna w soczewce

Za powódź odpowiada kumulacja wyjątkowych zjawisk pogodowych. Wiosną przyszły rekordowe upały, a temperatura regularnie przekraczała 40 st., zdarzało się nawet ponad 50. Zemściło się to w letnim sezonie monsunowym, gdy największe opady od lat nie wsiąkały w wysuszoną glebę. W skali całego Pakistanu spadło najwięcej deszczu od 1961 r., a w prowincjach Sindh i Balodżystan opady były największe w historii pomiarów i nawet ośmiokrotnie większe od średniej z wielu lat.

Kraj był też wyjątkowo źle przygotowany na tak fatalne warunki – infrastruktura hydrotechniczna w Pakistanie, taka jak tamy, jest projektowana bez uwzględnienia wpływu na obieg wody i do tego w złym stanie. Miasta powstają na terenach zalewowych, a wycinka lasów i namorzynów dodatkowo osłabiła naturalne mechanizmy ochrony przed powodziami.

Jednak o ile złe planowanie to w dużej mierze wina korupcji i niestabilności polityczno-gospodarczej, o tyle za ekstremalne warunki pogodowe odpowiada przede wszystkim katastrofa klimatyczna. Naukowcy z międzynarodowego projektu World Weather Attribution oszacowali, że maksymalny poziom opadów w Sindh i Balodżystanie jest obecnie 50–75 proc. wyższy, niż byłby, gdyby nie doszło do ocieplenia klimatu o 1,2 st. w porównaniu do epoki przedprzemysłowej.

Badacze podkreślają, że nie da się jednoznacznie stwierdzić, jak duży był wpływ katastrofy klimatycznej na tegoroczne pakistańskie powodzie, bo pogoda w sezonie monsunowym cechuje się dużą zmiennością. Nie mają jednak wątpliwości, że dalsze ocieplanie planety zwiększy ryzyko ekstremalnych opadów i częstotliwość dramatycznych powodzi.

Czytaj też: Szklana kula wciąż zamglona. Trudne dzieje prognozy pogody

Pakistan sam sobie nie poradzi

Skala tragedii tworzy olbrzymie potrzeby związane z pomocą humanitarną – zarówno doraźną, skierowaną na ratowanie zdrowia i życia osób dotkniętych skutkami powodzi, jak i długoterminową odbudową kraju. Pakistan sam sobie nie poradzi, bo jeszcze przed powodziami był w głębokim kryzysie gospodarczym i na skraju niewypłacalności. Ekonomiści szacują, że kataklizm wpłynie na zmniejszenie wzrostu PKB w tym roku z przewidywanych 5 do 3 proc. Pewnych problemów nie da się już uniknąć – zniszczone uprawy pogorszą kryzys żywnościowy na świecie, a odbudowa pól uprawnych bawełny potrwa latami i długo będzie problemem dla eksportu. Im więcej wsparcia w odbudowie Pakistanu, tym mniejsze będą negatywne skutki dla jego mieszkańców.

Jak na razie zadeklarowana pomoc jest liczona najwyżej w dziesiątkach milionów dolarów, dalece niewystarczająco w skali kraju. Ayesha Siddiqi z uniwersytetu Cambridge powiedziała dziennikarzom, że wsparcie jest „groszowe” i potrzeba znacznie więcej.

Europa nie spieszy z pomocą

Tym razem to nie tylko kwestia dobroczynności czy szeroko rozumianej odpowiedzialności moralnej za równanie szans globalnego Południa. Biorąc pod uwagę rolę katastrofy klimatycznej jako jednej z głównych przyczyn powodzi, Północ odpowiada za nie znacznie bardziej bezpośrednio. Wbrew mitom o szkodliwym wpływie „brudnej” gospodarki państw rozwijających się Pakistan przyczynia się do globalnych emisji nieproporcjonalnie mało – odpowiada za 0,6 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych, choć jego populacja to 2,7 proc. Jak podkreśliła w rozmowie z CNN Friederike Otto, naukowczyni z Imperial College London, problemem jest też to, że wiele wyzwań Pakistanu, które osłabiają jego zdolność do radzenia sobie z kataklizmem, to pozostałości brytyjskiego kolonializmu.

Siddiqi gorzko zauważyła, że Pakistan nie jest teraz priorytetem dla międzynarodowej wspólnoty. Po wielkiej powodzi w 2010 r. pomoc dla kraju była znacznie większa, bo Północ bała się o wpływy dżihadystów w Iranie. Dziś, jak twierdzi naukowczyni, oczy świata są zwrócone głównie na Ukrainę. Jednak mimo wszystko na odpowiedzialności moralnej się nie kończy. Jeśli Pakistanowi nie pomoże Europa, zrobią to przynajmniej w jakimś stopniu Chiny i państwa arabskie, już teraz bardzo wpływowe w Islamabadzie. A najważniejszą pomocą dla Pakistanu i dziesiątek innych państw, które już teraz cierpią przez skutki katastrofy klimatycznej, byłoby po prostu zapobieżenie dalszym wzrostom średniej temperatury.

Czytaj też: Miasta-gąbki. Oryginalna odpowiedź na kryzys klimatyczny

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną