Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Europejska misja chińskiego wysłannika. Czego chce Pekin?

Li Hui, były wieloletni ambasador w Moskwie, jeden z architektów i praktyków zbliżenia putinowskiej Rosji z Chinami Li Hui, były wieloletni ambasador w Moskwie, jeden z architektów i praktyków zbliżenia putinowskiej Rosji z Chinami Artyom Geodakyan / TASS / Forum
Na przyjazd najwyższego urzędnika chińskiego, który po raz pierwszy od początku wojny przybył do Kijowa, zgodzili się Xi Jinping i Wołodymyr Zełenski. Ale zaufanie do niego jako niezaangażowanego pośrednika jest dyskusyjne.

Wysłannik Xi Jinpinga spędził dwa dni w Kijowie. Teraz przychodzi czas na spotkania z przedstawicielami władz Polski, dopisanej podczas pobytu w Ukrainie Unii Europejskiej, Niemiec, Francji i wreszcie Rosji. Li Hui, noszący oficjalnie tytuł specjalnego przedstawiciela rządu chińskiego ds. euroazjatyckich, ma za zadanie słuchać swoich rozmówców, przekazywać zdanie szefa, ale przede wszystkim pielęgnować interesy Xi, chińskiej partii komunistycznej i samych Chin.

Byle nie zrazić Ukrainy

Chodzi o to, by strzepnąć z ich wizerunku łatkę wspólnika prezydenta najeźdźczej Rosji Władimira Putina. A także aktywnie i jako potencjalny mediator uczestniczyć w procesie kończenia konfliktu. Jak się nie zniechęci do siebie Ukrainy, to można by zająć dogodną pozycję w razie odbudowy nad Dnieprem, lukratywnej dla firm infrastrukturalnych. I wreszcie nie przepuścić okazji do dalszego osłabiania Zachodu, do czego rozmowy o regulowaniu jednej z najważniejszych wojen ostatnich dziesięcioleci nieźle się nadają.

Na przyjazd Li, najwyższego urzędnika chińskiego, który po raz pierwszy od początku wojny przybył do Kijowa, zgodzili się podczas kwietniowej rozmowy telefonicznej Xi i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Pozornie Li mandat ma silny, ale zaufanie do niego jako niezaangażowanego pośrednika podmywa charakter chińskiej propozycji, odnoszący się do „politycznego uregulowania kryzysu ukraińskiego”. Niby inicjatywa jest pokojowa, jednak sprowadza się do tuzina dość ogólnikowych postulatów, bardziej teoretycznych, generalnie słusznych, przy czym łącznie ich litera i wymowa sytuują chińskie sympatie ewidentnie po stronie Rosji. Od 24 lutego zeszłego roku Xi z Zełenskim rozmawiał raz, z Putinem pięć razy, w tym dwukrotnie osobiście.

„Ukraina sama się prosiła”

Chiny – te argumenty powtarza w swoim pokijowskim komunikacie dyplomacja – odpowiedzialnością obarczają obie strony. Li miał dowodzić, że „nie ma panaceum na kryzys, wszystkie strony muszą zacząć od siebie, zbudować wzajemne zaufanie, stworzyć warunki do zakończenia wojny i rozmów pokojowych”. Chińczycy nadal sugerują, że Ukraina sama się prosiła o inwazję, i podsuwają takie sugestie mimo Buczy, Irpienia i mnóstwa innych zbrodni popełnionych przez Rosjan podczas niszczycielskiej wojny.

Li w Kijowie, m.in. od Zełenskiego i szefa MSZ Dmytry Kułeby, usłyszał niemal na pewno głównie zastrzeżenia. Począwszy od tego, że nie ma mowy o ustępstwach za cenę rezygnacji z terytoriów, zamrożenia konfliktu lub poparcia zawieszenia sankcji na Rosję. Ukraina od początku wojny nie zmienia swoich żądań, domaga się pełnego wycofania Rosji, także z terytoriów okupowanych od 2014 r., osądzenia winnych zbrodni i wypłaty odszkodowań. Z drugiej strony władze ukraińskie nie mogą sobie pozwolić na zbytnią – przynajmniej nie tę demonstrowaną otwarcie – krytykę chińskiej inicjatywy, choć oba rządy prezentują wykluczające się i konsekwentnie sztywne stanowiska.

Podkast: Chiny jak smok budzą się ze snu. Na czym polega ich fenomen?

Misja chińskiego wysłannika

Nadal to Pekin, mający głos w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i zdecydowany prymat w stosunkach z Rosją, zachowuje tym sposobem największe przełożenie na decyzje zapadające na Kremlu. Jednak na razie Xi nie wykorzystuje posiadanych możliwości i Putina nie dyscyplinuje, a pobyt Li w Kijowie zbiegł się z wyjątkowo intensywnym ostrzałem miasta rosyjskimi rakietami. Pewien paradoks, bo Li to były wieloletni ambasador w Moskwie, jeden z architektów i praktyków zbliżenia putinowskiej Rosji z Chinami.

Nieco inny charakter będą miały wizyty Li na zachodzie Europy w przypadku „kluczowych zainteresowanych stron”. W Polsce – takie są zapowiedzi – Li ma przyjąć wiceminister spraw zagranicznych Wojciech Gerwel, co protokolarnie jest pewnie w porządku, ale pokazuje też, jaką wagę Rzeczpospolita przypisuje misji Li. Postawa Francji i Niemiec jest generalnie ambiwalentna, zbroją Ukrainę, pogodziły się z izolacją Rosji, ale nie mają ochoty drażnić Chin, francuskie i niemieckie przedsiębiorstwa prowadzą w ChRL zbyt szeroką i dochodową działalność.

W zgoła innym tonie wypowiadają się przedstawiciele Komisji Europejskiej, m.in. jej szefowa Ursula von der Leyen powtarza, że punktem wyjścia do rozmów o pokoju muszą być żądania Ukrainy. Ani Li, ani żaden inny wysłannik Xi nie został skierowany do Waszyngtonu. Partyjny „Dziennik Ludowy” w uzasadnieniu tej wybiórczości podaje, że wątpliwe jest, by Ameryka była otwarta na chińskie wysiłki na rzecz pokoju.

Czytaj też: Chiński ambasador wypalił z grubego kalibru. W co Pekin gra?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną