Silvio Berlusconi: lider, showman, skandalista. Jego polityka to uwertura dla populistów nowej ery
Kilka ostatnich lat życia Silvia Berlusconiego to właściwie „kronika zapowiedzianej śmierci”, bo 86-latek od długiego już czasu zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. W kwietniu trafił do mediolańskiego szpitala San Rafaele, gdzie leczono go z powodu ciężkiej infekcji górnych dróg oddechowych. Były czterokrotny premier Włoch ujawnił wówczas, że od lat żyje z diagnozą białaczki, co tłumaczyło również ciężki przebieg u niego zakażenia koronawirusem trzy lata wcześniej. Tym razem leczono go na intensywnej terapii, rekonwalescencja trwała 45 dni. Berlusconi znalazł się w San Rafaele ponownie w ubiegły piątek, 9 czerwca. Zmarł w poniedziałek przed południem, w otoczeniu rodziny i najbliższych.
Czytaj też: Silvio Berlusconi wraca na tron włoskiej polityki. Tak, znowu
Forza Italia, 100 proc. udziałów
Śmierć Berlusconiego dla włoskiej, ale też europejskiej i w pewnym sensie globalnej polityki to koniec pewnej epoki. Berlusconi, który po raz pierwszy przejął władzę we Włoszech w 1994 r., przez dziesięciolecia był praktycznie synonimem włoskiej polityki na arenie międzynarodowej. Nie szedł na kompromisy. Powiedzieć, że pragnął być w centrum uwagi, to nie powiedzieć nic – on tę uwagę monopolizował, żywił się nią, potrzebował jak tlenu. Politykę uprawiał w stylu wodzowskim, momentami bezwzględnym, ale też opartym na uwielbieniu.