Poranek zaczął się od zmasowanego ataku rakietowego na Ukrainę. Skąd Rosjanie biorą wciąż nowe pociski kierowane? Wygląda na to, że znacznie zwiększyli ich produkcję. Nie liczą się z niczym, nic to, że dziś Dzień Dziecka (w Polsce i w ZSRR, a później w Rosji i w Ukrainie obchodzony od 1 czerwca 1950 r.). Najpierw wystrzelono 47 dronów Shahed 131 i 136. Te odpalone z obwodu donieckiego były skierowane na Pawłohrad, Dnipro i Kremenczug, zaś te wystrzelone z obwodu zaporoskiego – na Winnicę, Równe, Iwano-Frankiwsk i Stryj. Na szczęście 46 z nich udało się zestrzelić przed osiągnięciem ich celów, tylko jeden trafił w obiekt, w który miał trafić. Potem znad Morza Kaspijskiego bombowce Tu-95 i Tu-160 odpaliły aż 35 pocisków skrzydlatych Ch-101 i Ch-555, skierowanych na Zaporoże, Dnipro, Kremenczug, Iwano-Frankiwsk i Stryj. Równocześnie ze wschodniej części Morza Czarnego okręty Floty Czarnomorskiej odpaliły 10 pocisków skrzydlatych 3M14 Kalibr skierowanych na Pawłohrad, Dnipro, Iwano-Frankiwsk i Stryj. Z owych pocisków skrzydlatych ukraińskiej obronie przeciwlotniczej udało się zestrzelić 30 Ch-101/Ch-555 i cztery 3M14 Kalibr, pozostałe niestety trafiły. Cztery pociski Ch-101 trafiły w tamę Zaporoskiej Elektrowni Wodnej. Nie zniszczyły jej, ale ruch mostem po tamie został wstrzymany, a uszkodzenia są obecnie oceniane. Z Krymu Rosjanie wystrzelili jeszcze jeden pocisk Kalibr, ale z wyrzutni naziemnej Iskander K. Ten został zestrzelony, ale za to cztery balistyczne pociski Iskander M odpalone z Krymu niestety osiągnęły swoje cele. Nie wiadomo, co było celem pozostałych ataków, wiadomo jednak, że ukraińska infrastruktura energetyczna jest w ruinie. Ukraina obecnie funkcjonuje właściwie głównie dzięki elektrowniom atomowym, które z oczywistych względów nie są atakowane.