Świat

Awantura wokół ewakuacji Polaków z Bliskiego Wschodu. Rząd wie, że należało działać inaczej

Zniszczenia w mieście Bat Jam po irańskim ataku, 15 czerwca 2025 r. Zniszczenia w mieście Bat Jam po irańskim ataku, 15 czerwca 2025 r. Chen Junqing / Xinhua News / East News
W sieci pojawiają się wpisy sugerujące, że rząd nie prowadzi żadnej ewakuacji Polaków z zagrożonych terenów. MSZ reaguje, ale z różnych instytucji nadchodzą sprzeczne informacje.

Jeszcze w piątek w rozmowie z RMF FM wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zapewniał, że zarówno jego resort, jak i wojsko są gotowe zaangażować się w proces ewakuacji Polaków. „Te sprawy zawsze koordynuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a wojsko jest gotowe wesprzeć wszystkie działania statkami powietrznymi, jeżeli będzie taka potrzeba i konieczność”mówił. Wówczas nie było jeszcze oficjalnych komunikatów na temat tego, kto i czy w ogóle będzie z Bliskiego Wschodu ewakuowany. W internecie pojawił się tylko wpis ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który informował, że rozmawiał z personelami ambasad w Izraelu i Iranie. Pracownicy dyplomatyczni i ich rodziny miały spędzić noc w schronach, a ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Polacy w Jordanii i regionie

Konflikt wszedł jednak w kolejną fazę eskalacji. Jordania zamknęła przestrzeń powietrzną; jeden z irańskich pocisków nie doleciał nad Izrael i spadł na jej terytorium. Ruch nad nią, Irakiem, Izraelem i Iranem jest praktycznie wstrzymany. Samoloty operujące na trasach blisko- i dalekowschodnich lecą do Europy nad Cyprem, Egiptem, Półwyspem Synaj, Morzem Czerwonym i terytorium Arabii Saudyjskiej – aż do Dubaju, Maskatu i dalej na wschód. Pierwszego dnia wojny odwołano lub zmieniono trasy 1,8 tys. połączeń do europejskich miast.

Pokrzywdzeni są m.in. Polacy, którzy wypoczywają w Jordanii. Ich loty czarterowe zostały odwołane, zabrakło jasnej informacji. W mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się wpisy o „kilku setkach Polaków, którzy nie wiedzą, czy i jak wrócą do domu”.

Reklama