1211. dzień wojny. Rosji Iran nie był specjalnie potrzebny. Dla nas to groźny scenariusz
Kolejny atak na Ukrainę był już nieco słabszy, w nocy w Kijowie nie ogłoszono nawet alarmu przeciwlotniczego. Po prostu uderzenia przebiegają falami, w miarę gromadzenia amunicji.
Unia Europejska i Wielka Brytania nałożyły kolejny pakiet sankcji na Rosję; Londyn wycelował je także we „flotę cieni” (dołączyła Australia). Zupełnie bez echa przeszła za to wiadomość, że Ukraina odrzuciła propozycję zawieszenia broni, bo uznała warunki Rosji za absurdalne.
Na frontach nic się nie zmienia. Straty Rosjan przekroczyły już milion (zabici, ranni, zaginieni), ale nie rezygnują. Przełomu zaś, jeśli chodzi o położenie stron, nie ma.
Czytaj też: Rosja nie zamierza ginąć za Teheran, ale chce rozwiązać ten konflikt. Będzie gejmczendżer?
Nowa wojna zawsze ciekawsza
Wojna Izraela z Iranem to dla opinii publicznej powiew świeżości. Media skupiają się na niej, a nie na groźnym dla nas konflikcie w Ukrainie. Tak działa zwykła ludzka ciekawość, ale nie należy zapominać, że Rosjanie mogą zbliżać się do celu, jakim jest złamanie ducha Ukrainy i gładka wymiana władz w Kijowie. Gdzieś leży kres wytrzymałości – mieszkańców i żołnierzy. Nie da się tego oczywiście zmierzyć, ale Rosjanie w jakiś sposób wyliczają, jak długo jeszcze trzeba prowadzić wojnę na wyniszczenie i kiedy nastąpi moment krytyczny, sprzyjający szybkiemu coup d’etat, wykonanemu przez nagłe wtargnięcie do Kijowa.