Agresja słowna
Wojna na słowa. Przegrywamy z Rosją i Chinami. Ale Putin ma masę słabych punktów, trzeba je wykorzystać
MATEUSZ MAZZINI: – Rozmawiamy kilka dni po rosyjskim sabotażu na linii kolejowej Warszawa–Lublin, który mógł doprowadzić do śmierci kilkuset osób w Polsce. Tymczasem więcej osób zdaje się winić za to Ukraińców niż Rosjan.
PETER POMERANTSEV: – To pochopne wnioski. Rosjanie zawsze wykorzystują obywateli innych krajów (tu Ukraińców – przyp. red.) do takich operacji. To nie przypadek, że atak na Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego, w 2024 r. w Wilnie przeprowadził Polak działający na zlecenie Moskwy. Taka strategia ma zwiększyć polaryzację i szum informacyjny. Zanim jednak stwierdzicie, że dominuje taki czy inny odbiór danego wydarzenia, spójrzcie głębiej w dane. Jak szybko pojawiają się opinie? Skąd pochodzą? Poza tym ważniejsze są reakcje polityków. Czy ktoś z nich przypisał sprawstwo Ukraińcom?
Skrajna prawica w Polsce nieustannie kolportuje takie narracje.
Która skrajna prawica? Ta, co ma 15 proc. poparcia, czy ta, co ma 6 proc.? To ważne, bo w Wielkiej Brytanii takie 15 proc. szybko przekształciło się w 30 proc. Mniej więcej taki odsetek Amerykanów żyje w kompletnie odmiennej od reszty kraju rzeczywistości informacyjnej. Stany Zjednoczone są de facto w stanie kognitywnej wojny domowej. Polacy muszą się poważnie zastanowić, co zrobić z tą częścią elektoratu, która powiela dezinformację. Bo nie wydaje mi się, żeby stać was było na informacyjną wojnę domową w czasie, gdy wasz sąsiad prowadzi jak najbardziej realną wojnę na terytorium innego sąsiada i nic nie wskazuje, żeby miał się tam zatrzymać.
Co pan rozumie przez kognitywną wojnę domową?
Mniej więcej jedna trzecia Amerykanów uważa, że wybory prezydenckie z 2020 r. zostały sfałszowane. Oznacza to, że jedna trzecia Amerykanów nie uznawała Joe Bidena za prezydenta.