Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Pod powierzchnią

Mniejszość turecka w Niemczech

"Terrorysta nie znaczy muzułmanin, a muzułmanin nie znaczy terrorysta" - tak do niedawna protestowali Turkowie przeciwko utożsamianiu ich z islamistyczną ekstremą. Teraz sami muszą się bronić przed rasistowskimi ekstremistami. Fot. Jochen Tack / BEW
Pożar w Ludwigshafen ugaszony, ale dyskusje o Turkach w Niemczech znów gorące.

Niedawny pożar w Ludwigshafen w południowych Niemczech dał po raz kolejny asumpt do analizy powikłanych stosunków Niemców i imigrantów tureckich. W pożarze kamienicy zamieszkanej przez Turków zginęło dziewięć osób, w tym pięcioro dzieci. Jest oczywiste, piszą niektóre gazety, że strachy i uprzedzenia znów wypełzły z ukrycia. Opinia turecka jest przekonana, że było to podpalenie. Kurt Beck, premier landu Nadrenia-Palatynat zaraz po wypadku pośpiesznie oświadczył, że podpalenie jest praktycznie wykluczone. Dochodzenie w sprawie trwa.

Podpalacze

Podejrzenie o podpalenie oparte jest na świadectwie dwóch Turczynek. Jedna z nich próbowała powstrzymać mężczyznę, który wszedł do budynku i podpalił wózek dziecięcy w holu. W mieście wcześniej miał miejsce atak na kawiarnię, a w spalonym budynku - zanim został kupiony przez turecką rodzinę kilka lat temu - miał siedzibę klub neonazistowski.

W sposób oczywisty tragedia w Ludwigshafen przywodzi na myśl wydarzenia z lat 90., kiedy gangi rasistowskie doprowadziły do podpaleń, pobić i zabójstw w niemieckich miastach Rostock-Lichtenhagen, Mölln, Solingen. Sprawcami byli skinheadzi i neonaziści, ale w tłumie gapiów stali też członkowie średniej klasy i ci w dresach, z butelkami piwa w ręce, przypomina Der Spiegel.

Pod powierzchnią spraw codziennych

Większość stowarzyszeń tureckich zaprzecza, że obserwują przesunięcie "na prawo" w mentalności Niemców. Bekir Yılmaz, przewodniczący Tureckiej Społeczności w Berlinie (TGDB), cytowany przez turecki dziennik Zaman nie zauważa, by wielu Niemców utożsamiało się z ekstremistycznymi poglądami.

Ale prasa turecka uważa, że media i prawicowi politycy torują drogę takim wydarzeniom jak Ludwigshafen. Nowe prawo imigracyjne i retoryka kampanii wyborczej premiera Hesji Rolanda Kocha ułatwiają pośpieszne konkluzje, uważa przewodniczący Tureckiej Społeczności w Niemczech (TGD). Z kolei prawnik z Islamskiej Społeczności (IGMG) w Niemczech, Abdulgani Karahan, zauważa, że dyskryminacja Turków zaczyna się na poziomie urzędowym. Usprawiedliwiane "zwalczaniem terroryzmu" wprowadzone zostały przepisy, które czynią z każdego muzułmanina i Turka ogólnie podejrzanego. Dwa przykłady to ostatnie zezwolenie na naloty policyjne w meczetach bez podania powodu (w Dolnej Saksonii i Badenii-Wirtembergii) i nowe prawo w Hesji, które wymaga specjalnej zgody na prowadzenie przedszkoli przez muzułmanów.

Bülent Arslan, szef Forum Niemiecko-Tureckiego (DTF), stowarzyszenia polityków CDU tureckiego pochodzenia, jest przekonany, że wzajemne uprzedzenia stale rosną - i wini za to media. Nie ma bowiem programu telewizyjnego bez wątku terroryzmu. Zasiewa się w ten sposób strach w opinii publicznej. Niektóre warstwy społeczne coraz bardziej boją się islamu i łatwo zamieniają ten strach w islamofobię.

Rzeczywiście, pisze Der Spiegel, trudno wyobrazić sobie rozmiar publicznego i politycznego oburzenia, gdyby to niemiecki turysta zginął w Turcji w podobnych okolicznościach. Niewypowiedziane przesłanie jest takie, że śmierć Turka się nie liczy - a przynajmniej dużo mniej niż śmierć Niemca. Druga strona medalu to tureckie poczucie niższości i przesadny nacjonalizm, które wywołują silne reakcje po niemieckiej stronie.

Człowieczeństwo wciąż się liczy

Nikt nie ma tu nic do ukrycia - z wyjątkiem sprawców, konkluduje Der Spiegel. Jasna wypowiedź ze strony kanclerz Angeli Merkel, a może nawet jej wizyta w Ludwigshafen, byłyby pomocne. Podczas ataków na Turków w latach 90., mimo demonstracji ulicznych, niemieccy liderzy polityczni nie wystąpili z jasnym potępieniem. Kanclerz Helmut Kohl nie pojechał do Solingen, Mölln ani Rostock-Lichtenhagen.

Władze miasta zareagowały bardzo szybko, chwali Der Spiegel, zapewniając pokoje hotelowe, tym którzy stracili mieszkanie w pożarze. Na koncie bankowym na rzecz ofiar pożaru w krótkim czasie zebrano 32 tys. euro. Regionalna drużyna piłkarska zorganizowała marsz charytatywny. "To pokazuje, że człowieczeństwo ma wciąż pierwszeństwo w niemieckim społeczeństwie", uspokaja szef Forum Niemiecko-Tureckiego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną