Brytyjski Time przepytał młodych Niemców, Francuzów, Włochów i Brytyjczyków, czy czują się Europejczykami. Większość z 1225 osób w wieku 21-35 lat wprawdzie opowiedziała, że jest przywiązana do kraju pochodzenia, ale około jedna trzecia wolała inne określenie: Europejczyk.
Europejczyków można spotkać na przykład na party brukselskich stażystów. Mówią kilkoma językami, mają dobre wykształcenie zdobyte na kilku uczelniach, mieszkali w różnych krajach świata. Podobne towarzystwo dobrze wykształconych dwudziestoparoletnich poliglotów można spotkać także gdzie indziej w europejskich stolicach: na Prenzlauer Bergu w Berlinie, nad kanałem St-Martin w Paryżu, w dzielnicy Docas w Lizbonie, czy Bermuda Dreieck w Wiedniu. Powód jest prosty: cała generacja jest w ciągłym ruchu. Praca w Brukseli, party w Berlinie, kolacja ze znajomymi w Mediolanie. Alexandre Stucki, lat 28, Europejczyk. Urodzony w Szwajcarii, pracuje jako menadżer od zarządzania aktywami w Londynie, dwa razy w tygodniu podróżuje do różnych miast w Europie, w weekendy odwiedza dziewczynę w Paryżu. „Nie rozumiem pojęcia granic ani definicji narodu" - mówi.
Nacjonalizm zanika także wśród kadry profesjonalistów ze Wschodniej i Środkowej Europy, stwierdzają autorzy raportu. „Nie czuję przynależności do żadnego kraju", deklaruje Gabriela Novotna, 28-letnia prawniczka z Pragi. „Wszystko mi jedno, czy ktoś jest Niemcem, Francuzem, Wietnamczykiem czy Chińczykiem. Wszyscy jesteśmy mieszkańcami Europy." W przeciwieństwie do swoich rodziców, wschodnioeuropejska młodzież nie ma kompleksów, nie pamięta narodowych krzywd. Pokój w Europie uznaje za rzecz oczywistą. Nikt chyba nie skorzystał na erozji zimnowojennych barier bardziej niż oni.
Czy młodzi mieszkańcy UE czują się Europejczykami?
Reklama