Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Przystojniak z Jutlandii

Rasmussen Anders Fogh

Anders Fogh Rasmussen Anders Fogh Rasmussen World Economic Forum / Flickr CC by SA
Kim jest człowiek, który został nowym szefem NATO?

13 grudnia 2002 r., kluczowe negocjacje Polski z UE ws. warunków, na jakich mamy wejść do Unii. Ówczesny premier Leszek Miller i jego ekipa biorą udział w kolejnych tego dnia rundach rozmów, głównie z Rasmussenem, który wtedy jest nie tylko duńskim premierem, ale także  głównym negocjatorem ze strony UE (Dania przewodziła wówczas pracom Unii) warunków z nowymi krajami członkowskimi. Bój idzie m.in. o pieniądze (chcemy wyższych dopłat  dla rolników, wyższych kwot mlecznych, a przede wszystkim zastrzyku euro bezpośrednio do budżetu). Pada ostatni polski postulat: uznanie kwalifikacji polskich pielęgniarek w całej UE. - Opowiadał mi to potem Rasmussen, jak to było z tymi pielęgniarkami. Wszyscy byliśmy już zmęczeni. Kiedy usłyszał postulat w sprawie pielęgniarek, mówi: dobrze, pójdę do nich [inni europejscy przywódcy obecni na szczycie w Kopenhadze - red.] i zapytam. Ponoć jak to usłyszeli, powiedzieli: „a co ten Miller znowu wymyślił?". Na to Rasmussen miał im odrzec: „a widzieliście kiedyś polską pielęgniarkę? Nie? A ja tak, i życzyłbym wam, że jak zachorujecie, byście znaleźli się w jej rękach" - wspomina dziś Leszek Miller.

Były premier uważa, że Rasmussen starał się wyjść naprzeciw oczekiwaniom Polski, za co był krytykowany przez innych europejskich przywódców. Ale z lektury gazet z tamtego czasu wynika, że tuż przed kopenhaskim szczytem prezentował dość sztywną postawę wobec oczekiwań kandydatów. 29 listopada 2002 r. (dwa tygodnie przed Kopenhagą) „Gazeta Wyborcza" pisze: „Premier przewodzącej Unii Danii zasugerował wczoraj, że kraje, które nie przyjmą oferowanych im warunków członkostwa do 13 grudnia, muszą się liczyć z koniecznością długiego czekania na następną szansę wejścia do UE" i jeszcze w tym samym artykule: „(...) duński premier stara się zredukować apetyty kandydatów do minimum. Wychodzenie z żądaniami poza duńską ofertę kompromisową Rasmussen nazwał niedawno 'wyciskaniem Unii do końca jak cytryny' i przestrzegł solennie przed taką taktyką. - Nie mogę dać żadnych gwarancji z góry, że zakończymy na czas negocjacje z całą dziesiątką kandydatów. Zrobimy to tylko z tymi, którzy będą gotowi, a ci nie będą przecież czekać na innych - mówił". Także dzień przed szczytem ostrzegał kandydatów, że UE skończy negocjacje tylko z tymi, którzy przyjmą jej ofertę, a jeśli nie, to istnieje ryzyko, że na wejście do Unii poczekają do 2007 r. Dlatego negocjacje z nim nie były proste.

- Był świetnie przygotowany, znał najdrobniejsze szczegóły. Zdenerwował się, jak na początku powiedzieliśmy mu, że mamy postulaty i chcemy dalej dyskutować - wspomina Miller.

Od farmera do premiera

Rasmussen nie znalazł się w polityce przypadkiem. Urodził się w farmerskiej rodzinie w Jutlandii. Ma dyplom z ekonomii (jest autorem kilku książek o podatkach i strukturze rządu). Kiedy miał zaledwie 25 lat, został posłem duńskiego parlamentu (Folketing). Niespełna dziesięć lat później, w 1987 r. był już ministrem spraw podatkowych, a następnie ekonomii i podatków.  W 1990 zrezygnował z funkcji ministra. Przez następne sześć lat był rzecznikiem politycznym Duńskiej Partii Liberalnej (Venstre), aż do 1998 r., kiedy zasiadł w fotelu jej szefa. Powrót na polityczny szczyt nastąpił w 2001 r., kiedy jego partia pokonała największe ugrupowanie w duńskiej polityce od 1920 r. , czyli socjaldemokratów. Dla Duńczyków było to wówczas duże polityczne trzęsienie, choć w fotelu szefa rządu Rasmussena (socjaldemokratę Nyrupa) zastąpił także Rasmussen (liberał Anders Fogh).  Kampania z 2001 r. koncentrowała się głównie na temacie granic duńskiego państwa opiekuńczego. Rasmussen socjaldemokrata darł wówczas publicznie książkę Rasmussena liberała, robiąc z jej kartek papierowe samoloty i krzycząc, że Danii nie potrzeba „liberalnych eksperymentów, dzięki którym pacjenci będą musieli płacić za leczenie" . Tłumaczył, że chce dać ludziom możliwość wyboru, by nie musieli miesiącami czekać na leczenie w szpitalu. Ponieważ kampania zbiegła się z niedawnymi wówczas zamachami z 11 września, liberałowie podkreślali konieczność ograniczenia przyjmowania nowych emigrantów.  Ich program okazał się strzałem w dziesiątkę. Od tego czasu tworzą koalicję z Duńską Partią Ludową  oraz Konserwatywną Partią Ludową.

Początki rządów Rasmussena przypadły na dość trudne czasy w polityce światowej. Obejmował swój urząd zaledwie dwa miesiące po zamachach z 11 września. Mimo ostrej krytyki w Danii, poparł wojnę w Iraku i wysłał ponad pół tysiąca duńskich żołnierzy do tego kraju. Duńscy żołnierze pojechali także do Afganistanu, Kosowa i Bośni i decyzji tych dziś nie żałuje. Co więcej podczas ostatniego noworocznego orędzia przypomniał, że w 2008 r. także Dania poniosła pewne straty z powodu światowego terroryzmu, ale zapowiedział walkę z tym zjawiskiem u samych korzeni. „To sprawa bezpieczeństwa i to także nasza sprawa, Duńczyków, by ponosić współodpowiedzialność za świat, który nas otacza. Pragniemy wolności, pokoju i bezpieczeństwa. Dlatego także musimy wnieść własny wkład, by to osiągnąć. Dlatego duńscy żołnierze, policjanci i inne osoby walczą z terrorystami w Afganistanie i piratami w Somalii i mamy swój wkład w utrzymanie pokoju w Kosowie i Gruzji i innych punktach zapalnych na świecie" - mówił Rasmussen rodakom.

Liberał lubi zielone

To orędzie było w zasadzie wykładnią tego, co Rasmussen myśli o otaczającym świecie: wokół nas szaleje kryzys, ale Dania jest dobrze przygotowana, by stawić mu czoła: niskie bezrobocie, niski dług publiczny,  oszczędności poczynione w tłustych latach zabezpieczają na gorsze czasy, będzie aktywizacja banków, by nie zaprzestawały pożyczać pieniędzy, i w ogóle całej gospodarki, inwestycje modernizacyjne na rzecz nowych szpitali, lepszych szkół, przyjaznego transportu, obniżka podatków dochodowych, wzrost dla tych, którzy wytwarzają zanieczyszczenia (rozwój zielonych technologii to jeden z priorytetów jego rządu). - Obserwowałem to podczas negocjacji w Kopenhadze. Rasmussen to prawdziwy liberał, który wolałby inwestować w wysokie technologie, badania naukowe, a niekoniecznie w dopłaty dla rolników, które przecież pochłaniają ponad połowę unijnego budżetu - mówi Leszek Miller - Zresztą on uważa, że niezależnie od wielkości nakładów zadowolonych rolników po prostu nie ma.

Rasmussen odczuł to na własnej skórze. W pewne wakacje odwiedził swojego ojca farmera. Wyszli w pole, wydawało się, że rok jest wyjątkowo urodzajny. - Zobacz tato jak pięknie wyszła w tym roku pszenica - miał powiedzieć Rasmussen do ojca. - E, mogłoby być lepiej - stwierdził ojciec.

Duński premier od dawna był wymieniany jako kandydat na prezydenta Rady Europejskiej oraz szefa NATO. Zgodnie z sugestiami mediów największym oponentem tej kandydatury okazała się Turcja. Kością niezgody była sprawa sprzed czterech lat, kiedy największa duńska gazeta „Jyllands-Posten" opublikowała  dwanaście karykatur przedstawiających proroka Mahometa (m.in. z bombą na głowie). Muzułmanie, także mieszkający poza Danią, poczuli się dotknięci tą publikacją. Rasmussen odmówił wówczas publicznych przeprosin uznając, że „nie może przepraszać w imieniu duńskiej gazety". Z krajów muzułmańskich na Danię posypały się wówczas polityczne gromy, kilka z nich wprowadziło nawet bojkot duńskich produktów, na licznych demonstracjach palono duńską flagę. Do dziś świat muzułmański pamięta Danii tamtą sprawę.
Ewentualną kandydaturą Rasmussena na szefa NATO żyją teraz przede wszystkim media (sam oficjalnie nie potwierdził jeszcze, że ubiega się o to stanowisko). To na początku marca dziennik „Sueddeutsche Zeitung" spekulował, że Rasmussen - choć jest usilnie namawiany przez najważniejszych przywódców europejskich - nie chce być szefem NATO, bo jego ambicją jest wysokie stanowisko w UE. Z kolei kopenhaski dziennik "Berlingske Tidende" podał, że Rasmussen zdecydował się kandydować na stanowisko sekretarza generalnego NATO  i powiadomił już o swojej decyzji rządy Wielkiej Brytanii i Niemiec. Polska prasa przy okazji pisała, że pojawienie się Rasmussena w tej stawce de facto przekreśla szanse naszego kandydata, szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego.

Dziś często przypominana jest anegdota sprzed kilku lat o tym, jak Silvio Berlusconi wywołał skandal, stwierdzając podczas wspólnej z Rasmussenem konferencji prasowej, że jest on „najprzystojniejszym premierem w Europie", „przystojniejszym nawet od Cacciariego" (czyli byłego lewicowego burmistrza Wenecji, o którym krążyły plotki, że ma romans z żoną Berlusconiego). Rasmussen wydawał się dość zaskoczony deklaracją Berlusconiego, ale wciąż można przyznać jedno: na wygląd duński premier zapracowuje sobie głównie wysiłkiem fizycznym, jak powszechnie wiadomo - jest zapalonym biegaczem i rowerzystą (nie mylić jednak z kolarzem Michaelem Rasmussenem...). A dobra kondycja na pewno mu się przyda.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną