Iraccy żołnierze szkoleni przez Amerykanów i Europejczyków na pewno umieją maszerować i trzymać prosto las irackich flag państwowych. Ale co potrafią jako żołnierze, pokaże test bojowy, a nie parada z okazji przekazania kluczy do suwerenności państwowej. W sześć lat od zaatakowania Iraku Saddama Husajna te symboliczne klucze armia amerykańska stacjonująca w Iraku przekazała narodowej armii irackiej. Premier al-Maliki ogłosił narodowi, że Irak wraca pełni praw. To ważny moment, ale zarazem tylko pierwszy etap długiej drogi.
Aby suwerenność stała się faktem, trzeba spełnienia wielu warunków. Przede wszystkim armia i policja muszą udowodnić, że sobie radzą bez wsparcia Amerykanów, tworzą zgraną i sterowną machinę zbrojną i ochronną, a US Army może spać spokojnie w bazach poza miastami. Sunnici muszą mieć dowody, że da się żyć z większością szyicką, a szyici nie wyciągają rąk z Teheranu po kontrolę nad Bagdadem. Wreszcie, a to też sprawa nie mniej żywotna, muszą być dowody odzyskania suwerenności gospodarczej. Tu testem będą wyniki przetargów na eksploatację ropy i gazu. Droga do faktycznej, a nie tylko symbolicznej suwerenności, jak widać, dość daleka. A u jej końca czeka Irak jeszcze test może najważniejszy: całkowita ewakuacja Amerykanów i krajobraz po niej.