Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Moje miasto

Miejsca (nie)warte poznania

Architektoniczna mapa stolicy Wielkopolski

Stary Rynek i renesansowy Ratusz z XVI w. Stary Rynek i renesansowy Ratusz z XVI w. Dariusz Krakowiak
Poznańska rzetelność i porządek sprawiają, że średnia estetyczna jest tu wyższa niż w innych miastach, choć podszyta konserwatywną poprawnością. Ale miejskie koszmary architektoniczne budzą grozę.
MS/Polityka
Okrąglak - popularny dom towarowyBogdan Borowiak/PAP Okrąglak - popularny dom towarowy
Apartamentowiec Wstęga WartyWojciech Kryński/Forum Apartamentowiec Wstęga Warty
Centrum Handlu i Sztuki Stary BrowarJakub Kaczmarczyk/PAP Centrum Handlu i Sztuki Stary Browar
Zamek Królewski Przemysła II – odtworzenie współczesne.Piotr Skórnicki/Agencja Gazeta Zamek Królewski Przemysła II – odtworzenie współczesne.

Historyk architektury dr Piotr Marciniak, zapytany o przestrzenne atuty Poznania, nie ma wątpliwości: – To miasto niegdyś fantastycznie wymyślone i potencjalnie stwarzające idealne warunki do życia. Cały problem polega tylko na tym, by tego nie zepsuć. W istocie Poznań na mapie jest wyjątkowo harmonijnie wykreślony, ze Starym Miastem mieszczącym się w samym środku administracyjnych granic i pięknie otoczony wianuszkiem starych osiedli: Winogradami, Ostrowem Tumskim, Ratajami, Wildą, Łazarzem, Jeżycami i Sołaczem. Każda z nich ma swoje własne nieduże centrum, główny plac, ryneczek. Jedne czarują zabudową z XIX/XX w. (Jeżyce), inne – luksusowym willowym sznytem (Sołacz). W ogóle Poznań jest miastem o wyjątkowo zwartej zabudowie, praktycznie niewiele tu osiedli mieszkaniowych beztrosko wyrzuconych gdzieś na peryferie.

Zgodnie z regułami dobrze zaplanowanego miasta przez środek płynie rzeka. Ale wśród tutejszych wodnych atrakcji jest coś, co bije na głowę delikatne zakola Warty. To cztery duże jeziora, nie licząc mniejszych stawów, oczek wodnych, jeziorek. Kierskie i Strzeszyńskie (polodowcowe) oraz Rusałka i Maltańskie (sztuczne) są nieźle zagospodarowane, a to ostatnie – z torem regatowym i mnóstwem rekreacyjnych atrakcji – jest chlubą Poznania.

Naturalne tereny zielone stanowią 27 proc. powierzchni miasta. Ale w tym przypadku statystyki zawodzą. Albowiem Poznań ma dwa wielkie walory przyrodnicze. Pierwszy, to cztery potężne kliny zieleni, które spoza granic miasta wbijają się niemal do jego centrum z czterech różnych stron. Zaś atut drugi, to zieleń miejska, sadzona wzdłuż ulic (25 tys. drzew), na placykach, skwerach, wszędzie (336 ha trawników).

Dzięki autostradzie A2 Poznań jest świetne skomunikowany z Warszawą i Berlinem. Ciągle modernizowana droga S5 łączy go zaś z Bydgoszczą i Wrocławiem.

Lista koszmarów

Gdyby jednak organizowano ogólnopolskie konkursy na różne miejskie koszmary architektoniczne i urbanistyczne, to Poznań miałby wielkie szanse na zwycięstwo w kilku kategoriach. Oto one:

Najbardziej arogancko zaplanowana miejska trasa (wschód–zachód). Przebito ją w latach 60. XX w., demolując i degradując przy okazji tradycyjne dzielnice Śródka oraz Chwaliszewo. Ale najbardziej poharatano, przecinając na pół, Ostrów Tumski, czyli matecznik poznańskiego Kościoła katolickiego. Trafia w sedno Piotr Marciniak, pisząc w książce „Doświadczenia modernizmu”, iż trasa ta „w nieodwracalnym stopniu zniszczyła historyczny układ północno-wschodniego fragmentu Starego Miasta”.

Wzorcowo i nieodwracalnie oszpecony Rynek – przez zespół budynków przylegających bezpośrednio do Ratusza. Konkurs na te budynki rozpisano w 1954 r. i, zasłaniając się brakiem materiałów ikonograficznych, zdecydowano się na nowoczesność. W tradycyjną, historyczną zabudowę wstawiono modernistyczne pawilony, byle jak wykończone i zupełnie niezharmonizowane z otoczeniem. Nawet dziś, po pół wieku, trudno się przyzwyczaić do ich obecności.

Najbardziej konsekwentne ignorowanie obecności rzeki w mieście. Opływającą niemal mury Starego Miasta Wartę – w 1968 r. po pięciu latach prac budowlanych – odsunięto nieco na wschód i pozostawiono samą sobie. Dziś widok na rzekę budzi mieszane uczucia. Z jednej strony urzeka naturalnymi, rozległymi łąkami. Z drugiej jednak dziwi, jak tak duże miasto kompletnie nie jest zainteresowane koegzystencją z Wartą. Poczynione w ostatnich latach okołorzeczne i bardzo udane inwestycje (ICHOT – Brama Poznania, alternatywne centrum kultury Kontener Art, apartamentowiec Wstęga Warty) sytuację trochę poprawiają, ale zasadniczo jej nie zmieniają.

Najbardziej brutalne rozerwanie tradycyjnej tkanki miejskiej – przez tzw. Zespół ALFA przy ul. św. Marcin (nazwy tej ulicy, zgodnie z tradycją, nie odmienia się). By stworzyć przeciwwagę dla pruskich, monumentalnych budowli z początków XX w., postanowiono w ich najbliższym sąsiedztwie (a przy okazji przy najbardziej reprezentacyjnej ulicy miasta) zbudować coś, co będzie symbolem socjalistycznej nowoczesności. Wyburzono więc cały kwartał okazałych przedwojennych kamienic w dobrym stanie (łącznie 45 tys. m kw. kubatury), by na ich miejsce wstawić kompleks składający się z pięciu 12-kondygnacyjnych biurowców połączonych 2-kondygnacyjnym pasażem handlowo-usługowym.

Najbardziej nijaki obiekt kultury – dobudowane skrzydło Muzeum Narodowego. Dostojną siedzibę postawiono w 1903 r. Konkurs na rozbudowę rozstrzygnięto w 1965 r., realizację rozpoczęto w 1971, a gmach przekazano do użytku w 2001 r. Przybudówkę utrzymano w modnym (50 lat temu!) stylu modernistycznego pawilonu. Gdy jednak oddawano ją do użytku, była już tylko architektoniczną niezgrabną ramotką.

Najgorszy dworzec PKP. Poznań Główny to absolutny fenomen. Powstał w 1874 r. i był później wielokrotnie modernizowany i zmieniany. Może nie był to najpiękniejszy budynek, ale jego rozplanowanie, z dużym placem przed frontem stacji, i symetria urzekały. Aliści postanowiono pójść z duchem czasu i wybudować obok nowy dworzec połączony z galerią handlową. Potocznie nazywany „roladą” lub „chlebakiem”, pomyślany został tak, by kolejowy pasażer musiał przejść przez doklejone do niego centrum handlowe i okrutnie nadrobić drogi, by dostać się na peron (lub na przystanek tramwajowy). Nic dziwnego, że zwyciężył bezapelacyjnie w plebiscycie na najbrzydszą budowlę 2013 r. (zdobył tytuł „Makabryły”).

l Najbardziej osobliwy zamek w Polsce (a może i na świecie). ­Chodzi o Zamek Przemysła, postawiony w samym sercu Starego Miasta wbrew protestom wszystkich światłych mieszkańców. Pastiszowa budowla ma nawiązywać do dawnej siedziby księcia wielkopolskiego, ale nikt nie wie, jak owa siedziba wyglądała. Spłonęła w pożarze w 1536 r., a dzieła zniszczenia dopełnili kolejno Szwedzi, Sasi i Rosjanie. Przez ostatnie kilka wieków zamek był nieobecny w pejzażu miasta i oto nagle wyrósł: bombastyczny, dziwaczny, kojarzący się z filmową atrapą.

l Uległość wobec zachcianek deweloperów – w tym przypadku budujących centra handlowe. Władze miasta narzekają, że Stare Miasto się zdegradowało. Najpierw jednak doprowadziły do niebywałego wysypu wielkich galerii handlowych, które wchłonęły mieszkańców niczym gąbka. Zaczęło się od Kupca Poznańskiego, ulokowanego zaledwie 200 m od Rynku. W sumie dość kameralnego i urbanistycznie nieźle ulokowanego. Wkrótce pojawiły się kolejne: Stary Browar (2007), Galeria Malta (2009), Poznań City Center (2013) oraz Galeria MM (2013). A w planach jest jeszcze jeden gigant – na tzw. Łacinie. Spośród nich tylko Stary Browar wprowadził do przestrzeni miejskiej jakąś wartość dodaną (architektura, rewitalizacja, program kulturalny).

Lista architektonicznych zasług

Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie dostrzegł także dobrej architektury. A jest jej w mieście sporo. Poznańska rzetelność i porządek sprawiają, że średnia estetyczna jest tu wyższa niż w innych miastach, choć nieco podszyta mieszczańską ostrożnością. Dlatego nawet z założenia prowokacyjny postmodernizm w wydaniu wielkopolskim wydaje się bardziej stonowany.

Czas zatem na mały przewodnik po tym, czym Poznań naprawdę może się pochwalić. Ów spis wypada rozpocząć od tzw. Okrąglaka, czyli zbudowanego w latach 1948–54 domu towarowego. Konstruktywistyczny, 8-kondygnacyjny walec cały czas intryguje, a w opinii krytyka architektury Jarosława Trybusia „bezkompromisowa i oryginalna forma stawia go w rzędzie najlepszych realizacji swoich czasów nie tylko w Polsce, ale i w Europie”. Na pewno nie wolno przeoczyć oryginalnej rozbudowy Akademii Muzycznej (lata 90. XX w.). Ale najwięcej interesującej architektury przyniosło dopiero nowe milenium. I odnaleźć ją można w najróżniejszych typach obiektów. Mieszkaniówka to świetny apartamentowiec Wstęga Warty oraz przeurocze, nawiązujące do holenderskich wzorów, miniosiedle Małe Naramowice. Standardy biurowe z pewnością zawyża Pixel, a akademickie – Biblioteka Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej oraz Collegium Iuridicum Novum. Wybitną realizacją okazała się rozbudowa Biblioteki Raczyńskich (laureat tegorocznej Nagrody Architektonicznej POLITYKI), zaskakuje minimalizmem tzw. Brama Poznania, czyli Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego. A już jesienią rusza budowa budynku Bałtyk Tower, który z powodu lokalizacji (Rondo Kaponiera – centralne miejsce w mieście) oraz odważnej i wyrafinowanej architektury zaproponowanej przez słynną holenderską pracownię MVRDV, ma szansę stać się nową ikoną miasta.

O tym, jak bardzo zmieniają się te ikony, najlepiej przekonać się, zaglądając na ulicę św. Marcin. Od dawien dawna była to główna ulica miasta, pierwsza, na której ułożono asfaltową nawierzchnię (1893 r.). Wędrując po niej, przemieszczamy się przez kolejne epoki. Pierwszy odcinek to wycieczka w czasy pruskiej potęgi z monumentalnymi budowlami stawianymi na początku XX w., takimi jak Zamek Cesarski, dawne siedziby ziemstwa kredytowego, poczty, Akademii Królewskiej (teraz UAM) czy Banku Raiffeisen. A pośród nich symboliczne znaki współczesności: pomnik Ofiar Czerwca 1956 czy rzeźba uliczna Jana Berdyszaka. Kolejny odcinek ulicy to liczne przedwojenne kamienice, czyli pamiątka po zamożnym poznańskim mieszczaństwie, a wśród nich dwa wtręty powojennego modernizmu. Pierwszy, w jego najlepszym wydaniu, to budynek znany powszechnie jako „telewizory” (z 1958 r.). I drugi – świadectwo urbanistycznej arogancji, czyli opisywany już zespół ALFA. Pod koniec gotycki kościółek św. Marcina sąsiaduje z naroślami III RP: dwoma centrami handlowymi, prymitywnymi parkingami, tymczasowymi, ale wyjątkowo trwałymi budami handlowo-usługowymi oraz z biurowcem podszywającym się pod zachodnią zamożną elegancję.

Jeszcze w latach 80. XX w. św. Marcin był głównym deptakiem. Tu chodziło się na zakupy i spotykało ze znajomymi. Dziś nie brakuje tu tylko przejeżdżających samochodów, ale społecznie ulica obumarła. Poznaniaków skutecznie odessały nieodległe centra handlowe, a zniechęciły ostatecznie banki, instytucje ubezpieczeniowe i usługowe, które uparły się mieć tu swoje filie. (Z ambitnym pomysłem przywrócenia ulicznego życia wystąpiło Centrum Kultury Zamek).

Spektakularne rewitalizacje

Można zresztą odnieść wrażenie, że władze z dużo większym zapałem myślą, aby uczynić salonem miasta nieodległy plac Wolności. Warunki ku temu są; 85x205 m powierzchni daje różne możliwości. Na razie postawiono tu wątpliwej urody Fontannę Wolności i zaplanowano jarmarki, festyny, pikniki. Tu realizowany jest program kulturalny „Imprezy Warte Poznania” oraz duża część Festiwalu Malta. Spontanicznie i chętnie gromadzą się tu manifestanci i protestujący w różnych sprawach. Jednak między imprezami plac raczej nie przyciąga mieszkańców, bo nie za bardzo ma czym. W sumie jednak i tak dzieje się tu lepiej niż na oddalonym zaledwie o 200 m Starym Rynku, do niedawna będącym oczkiem w głowie poznaniaków. A dziś opanowanym przez kluby go-go i dość prymitywne usługi biesiadowania.

Poznań pochwalić się też może kilkoma spektakularnymi rewitalizacjami. Np. starą drukarnią inteligentnie przekształconą w nowoczesne Centrum Innowacji, Designu i Kreatywności Concordia czy dawnymi koszarami ułanów zamienionymi z dużą klasą projektową w kompleks apartamentowo-hotelowo-handlowo-usługowy. Jeszcze ciekawsze są dwa kolejne przykłady. Pierwszy, Stary Browar, w 2005 r. uznany przez Międzynarodową Radę Centrów Handlowych za najlepsze centrum handlowe na świecie. Drugi to siedziba Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej na obrzeżach Starego Miasta. Osobliwość obu tych realizacji polega na tym, że zostały rozbudowane (Stary Browar o wielkie skrzydło, a Straż Pożarna o nowy budynek) według praw mimikry. Na tyle dobrze, że mniej wprawne oko nie dostrzeże, co tu jest stare, a co nowe. Aż dziw bierze, że obie te niezwykle udane realizacje wyszły z tej samej pracowni co arogancka Galeria MM.

Ale jest jeszcze to, co pozostało do zrobienia. Sytuacja Poznania jest absolutnie niezwykła, bo w promieniu 2 km od Starego Rynku są cztery duże tereny poprzemysłowe z efektowną architekturą z początku XX w. Najwięcej emocji towarzyszy rewitalizacji przylegającej do Starego Miasta Starej Gazowni. Pomysł goni pomysł, ostatnio wymyślono, by przenieść tam Wydział Architektury Politechniki Poznańskiej. Jest jeszcze nieczynna zajezdnia tramwajowa, którą za 91 mln zł kupiła w 2008 r. od miasta portugalska firma inwestycyjna i na razie na tym poprzestała. A także Stara Rzeźnia, która opuszczona stoi już od lat 90. Na jej 5-hektarowym terenie odbywa się nieco imprez kulturalnych, a plany kompleksowego zagospodarowania cały czas leżą w szufladzie. Ciągle czekają na rewitalizację tereny po fabryce odzieżowej Modena, a na inteligentny pomysł 50 ha tzw. Wolnych Torów znajdujących się na tyłach Dworca Głównego PKP. Na razie udało się tam pomieścić wyłącznie galerię handlową.

Szef poznańskiego oddziału SARP Piotr Kostka twierdzi, że w ­bitwie o miasto trzeba się skupić na dwóch bataliach: o przywrócenie Poznaniowi Warty i o utrzymanie zielonych klinów napowietrzających Poznań. Tym bardziej że po kawałku próbują je wyszarpywać przeróżni inwestorzy. Słowem, jest jeszcze kilka okazji, by dobrze wymyślone miasto popsuć.

Polityka 26.2014 (2964) z dnia 24.06.2014; Portrety miast: POZNAŃ; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Miejsca (nie)warte poznania"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama