Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Moje miasto

Działanie i MILCZENIE

Ranking miast obywatelskich

Śląsk był kolebką samorządności w skali europejskiej. Dziś mieszkańcy tego regionu są wciąż aktywni wyborczo. Na zdjęciu: I Marsz Górnośląskiej Tożsamości, Mysłowice, 25 czerwca 2011 r. Śląsk był kolebką samorządności w skali europejskiej. Dziś mieszkańcy tego regionu są wciąż aktywni wyborczo. Na zdjęciu: I Marsz Górnośląskiej Tożsamości, Mysłowice, 25 czerwca 2011 r. Maciej Jarzębiński / Forum
Jedni Polacy aktywnie korzystają z możliwości wpływu na to, co dzieje się w ich miastach, inni są całkowicie obojętni. Dlaczego ich postawy są tak skrajne, nawet jeśli są sąsiadami? Obraz ten doskonale odzwierciedla ranking „Miast obywatelskich” przygotowany przez Politykę Insight dla Fundacji Schumana.
Polityka

Polska na tle krajów Europy Zachodniej jawi się często jako monolit kulturowy, homogeniczny etnicznie i spójny światopoglądowo. Jednak wystarczy odbyć wakacyjną podróż z zabużańskiej wsi, przez dawne podlaskie sztetle i peerelowskie miasta przemysłowe centralnej Polski, aż po Dolny Śląsk, gdzie na cmentarzach wciąż więcej nagrobków opatrzonych jest niemieckimi niż polskimi nazwiskami – wtedy można się przekonać, jak różnorodne jest polskie społeczeństwo.

Wyjaśnijmy najpierw, co to jest obywatelskość i co się na nią składa. Piszący o obywatelskości, zwykle mają na myśli wiązkę praktyk i poglądów obejmujących szeroki zakres działalności społecznej mieszkańców. Od czynnej i biernej aktywności wyborczej, zwłaszcza na szczeblu lokalnym, przez uczestnictwo we wszelakiego rodzaju organizacjach, klubach, stowarzyszeniach, aż po pracę na rzecz lokalnej wspólnoty: sąsiadów z osiedla, współwyznawców czy zupełnie obcych, ale dotkniętych przez los mieszkańców. Tak rozumiana obywatelskość przejawia się w zaufaniu, jakim darzą się ludzie nawzajem i jakie okazują obcym, sąsiadom czy przedstawicielom władz miejskich.

Co więcej, obywatelskość nie przejawia się wyłącznie w postawach społeczności, ale również w działaniach urzędu miasta, jego skłonności do podejmowania dialogu z mieszkańcami oraz delegowania władzy. Bez otwartości miasta nie ma obywatelskości mieszkańców. To właśnie formalne i nieformalne ramy instytucjonalne, jakie wytyczają politycy miejscy, tworzą przestrzeń do rozkwitu współpracy, bezinteresownej pomocy i wzajemnego zaufania. Albo też ten rozkwit uniemożliwiają.

W rezultacie obywatelskość jest elementem kultury zakorzenionym w całej historii gospodarczej, politycznej, etnicznej i instytucjonalnej danego miasta. I to dużo głębiej niż aktywność ekonomiczna czy poziom przestępczości. Historia, do której trzeba się odwołać, interpretując wyniki rankingu, często sięga samych początków miasta – jego genezy i poszczególnych etapów rozwoju. W obywatelskości odbijają się zarówno zaszłości z czasów zaborów, działania wojenne i przesiedlenia, polityka społeczno-gospodarcza PZPR oraz demokratycznie wybranych posłów, burmistrzów i rajców. Tym samym nie sposób analizować stopnia obywatelskości jako efektu działających tu i teraz czynników. Należy ją rozumieć jako rezultat czynników kształtujących ścieżkę rozwoju miast przez co najmniej dwa ostatnie wieki.

BAGAŻ ZABORÓW

Co dla wielu może się wydawać dużym zaskoczeniem, w rankingu miast obywatelskich wciąż wyraźnie widoczne są wpływy z czasów przedrozbiorowych. Najlepiej ich poszukiwania rozpocząć od analizy danych o aktywności wyborczej, zwłaszcza tej biernej i nakierowanej na lokalną samorządność. Zwycięzcą w tej kategorii są Mysłowice, gdzie o jedno miejsce w radzie miasta w poprzednich wyborach samorządowych walczyło aż 17 kandydatów, zwłaszcza z licznych lokalnych komitetów wyborczych. Zdobyli oni 18 z 23 mandatów, deklasując przy tym ogólnopolskie partie polityczne, które musiały podzielić się pozostałymi sześcioma miejscami. To najniższy wynik w całym kraju. Co więcej, bardzo aktywni wyborczo byli też mieszkańcy innych miast z tego regionu – Siemianowic Śląskich, Rybnika, Rudy Śląskiej czy Jaworzna.

Śląsk był kolebką samorządności nie tylko na terenach dzisiejszej Polski, ale także w skali europejskiej. W XIII w. zaczęła powstawać lokalna samorządność w takich miastach jak Złotoryja, Środa Śląska czy Wrocław. Te niemieckie miasta wprowadzały prawo magdeburskie, regulujące liczne kwestie – od urbanistycznych po ustanowienie funkcji burmistrza. Następnie podobne rozwiązania były zaszczepiane w kolejnych miastach Śląska, Wielkopolski i Małopolski, aż w 1791 r. zostały włączone do Konstytucji 3 maja. Dodatkowo od XV w. aż do wybuchu II wojny światowej istniał w różnych formach i pod różnymi nazwami autonomiczny Sejm Śląski, który mógł decydować o ważnych dla regionu sprawach. W okresie międzywojennym udział w wyborach do tego organu był przejawem poczucia przynależności do lokalnej społeczności, stanowiąc zarówno spoiwo społeczne, jak i potwierdzenie śląskiej tożsamości.

Wraz z masowymi przesiedleniami w okresie powojennym na tereny Dolnego Śląska ludności z terenów dzisiejszej Ukrainy, którym obce były wzorce samorządowe, zatarła się jednak pamięć instytucjonalna wczesnych form obywatelskości. Dlatego poza najważniejszymi ośrodkami miejskimi, jak Wrocław i Opole, gdzie przetrwały zręby poniemieckiego ładu społecznego, mieszkańcy Dolnego Śląska nie wykazują zazwyczaj postaw obywatelskich, w przeciwieństwie do swoich sąsiadów z terenów Górnego Śląska.

Jednak także województwo śląskie dalekie jest od homogeniczności. Na paradoks może zakrawać fakt, że najbardziej aktywni w wyborach władz lokalnych są mysłowiczanie, a najmniej aktywni mieszkańcy leżącego 10 km na północ Sosnowca, z których większość praktycznie nie interesuje się wyborem swoich radnych. Zagadkę przynajmniej częściowo rozwiązuje spojrzenie na XIX-w. mapę regionu – wówczas obie miejscowości rozdzielały nie tylko rzeki Przemsza i Brynica, ale przede wszystkim biegnąca wzdłuż nich granica między zaborem pruskim, rosyjskim i austriackim. Do początków XIX w. Sosnowiec był większą wsią, która rozwinęła się w miasto dopiero pod zaborem rosyjskim. Jej mieszkańcy nie mieli zatem żadnych doświadczeń z niemiecką samorządnością i kolejne pokolenia sosnowiczan zostały ukształtowane w typowo wschodniej, wysoce scentralizowanej kulturze politycznej.

BAGAŻ PRL

Ten sam wpływ antyobywatelskiej kultury widać w miastach, które szczyt swojego rozwoju przeżyły w okresie PRL dzięki masowemu uprzemysłowieniu. W Radomiu czy Kielcach, gdzie jeszcze w 1950 r. mieszkało mniej niż 100 tys. osób, a w momencie obrad Okrągłego Stołu ludność przekraczała już znacznie 200 tys. i składała się przede wszystkim z osób urodzonych we wsiach z całej centralnej Polski, rozpowszechnienie postaw obywatelskich jest relatywnie niskie. Negatywny wpływ okresu PRL widać w licznych miastach przemysłowych rozsianych na terenie całej Polski od Wałbrzycha aż po Świnoujście. Miejscowości te szczególnie słabo wypadają pod kątem kapitału społecznego, czyli zaufania ludzi względem siebie i przedstawicieli władz oraz gotowości do świadczenia pomocy innym. Trzeba bowiem przypomnieć, że władze ludowe jako jedną z pierwszych rzeczy zlikwidowały na terenie Polski samorząd terytorialny, kontynuując tym samym centralizację władzy z czasów zaboru rosyjskiego.

Instytucją, która chroniła przed degeneracją postaw obywatelskich w okresie PRL, był Kościół. W tych miejscowościach, gdzie przynależność do organizacji kościelnych była szczególnie wysoka, takich jak Białystok, Przemyśl, Rzeszów i Biała Podlaska, szybki rozwój i uprzemysłowienie po II wojnie światowej nie zmniejszyły znacząco wzajemnego zaufania czy dobroczynności mieszkańców. Wartości te zostały bowiem zachowane dzięki praktykom religijnym i mogły ponownie rozwijać się w demokratycznym społeczeństwie XXI w.

BAGAŻ WOLNEJ POLSKI

Upadek PRL nie tylko otworzył drzwi do przywrócenia demokracji na szczeblu samorządowym, ale także umożliwił adopcję zachodnioeuropejskich wzorców polityki miejskiej, zwłaszcza tych aktywnie wspierających postawy obywatelskie. W pierwszej kolejności skorzystali na tym mieszkańcy dużych miast – Gdyni, Poznania, Katowic czy Warszawy. Ich urzędy uruchomiły budżety partycypacyjne, zaczęły aktywnie pytać obywateli o zdanie w ramach konsultacji społecznych, a także wspierały aktywnie organizacje pozarządowe działające na rzecz mieszkańców i rozwoju urbanistycznego. Upowszechnieniu postaw obywatelskich sprzyjał także szybki rozwój gospodarczy, który z jednej strony spowodował napływ ekspatów z ich zachodnioeuropejskim podejściem do życia miejskiego, a z drugiej dał miastu środki finansowe na wsparcie postaw obywatelskich rodowitych mieszkańców.

Najlepszym przykładem miasta, które było beneficjentem przemian społeczno-instytucjonalnych praktycznie na wszystkich etapach rozwoju, jest lider rankingu obywatelskości – Sopot. Ma niemiecki rodowód, który w przeciwieństwie do Gdańska został zachowany w pamięci instytucjonalnej mieszkańców. W okresie PRL otrzymał status kurortu, który ochronił go przed uprzemysłowieniem i związanym z tym napływem ludności wiejskiej, jaki spotkał pozostałe części Trójmiasta. Z kolei szybkie otwarcie na europejską turystykę i pozytywne wzorce samorządowe sprawiły, że pamięć instytucjonalna mogła w pełni przełożyć się na praktykę społeczną. Obecnie sopocianie są najbardziej ufni, dobroczynni i zaangażowani w życie publiczne ze wszystkich mieszkańców polskich miast.

Jednak nie wszystkie miasta jak do tej pory wykorzystały szansę, jaką dało im przywrócenie samorządności lokalnej i szybki rozwój gospodarczy. Zaskakujące są dalekie miejsca w rankingu Łodzi czy Gdańska, gdzie wciąż obywatele są nieufni, niechętni do współpracy, a władzę oddają w ręce ogólnokrajowych partii politycznych praktycznie bez kontroli lokalnych komitetów. Pokazuje to, że sprzężenie zwrotne między kulturą a otoczeniem instytucjonalnym kształtuje się latami i obywatelskości nie można łatwo zbudować nawet w perspektywie ćwierć wieku.

***

Dr Adam Czerniak jest głównym ekonomistą POLITYKI Insight i pracownikiem naukowym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

***

Ranking miast obywatelskich

1. SOPOT 62,88

2. WARSZAWA 54,56

3. RZESZÓW 50,09

4. POZNAŃ 49,33

5. KATOWICE 48,28

6. DĄBROWA GÓRNICZA 47,36

7. KRAKÓW 46,61

8. GDYNIA 45,89

9. PRZEMYŚL 45,48

10. OLSZTYN 44,94

11. Białystok 44,13

12. Mysłowice 43,60

13. Jaworzno 43,48

14. Tarnów 43,32

15. Gorzów Wielkopolski 42,49

16. Koszalin 42,20

17. Wrocław 41,20

18. Szczecin 40,99

19. Opole 40,67

20. Biała Podlaska 40,41

21. Lublin 40,30

22. Świnoujście 40,22

23. Toruń 40,08

24. Jelenia Góra 39,45

25. Gliwice 39,06

26. Zielona Góra 38,73

27. Jastrzębie-Zdrój 38,56

28. Tarnobrzeg 38,24

29. Legnica 37,95

30. Łódź 37,72

31. Skierniewice 37,64

32. Słupsk 37,43

33. Żory 37,25

34. Piekary Śląskie 37,18

35. Suwałki 37,03

36. Częstochowa 36,32

37. Krosno 35,34

38. Chełm 34,98

39. Piotrków Trybunalski 34,76

40. Siemianowice Śląskie 33,90

41. Gdańsk 33,62

42. Chorzów 33,37

43. Bydgoszcz 33,37

44. Bielsko-Biała 33,26

45. Kielce 32,53

46. Konin 32,43

47. Ruda Śląska 32,10

48. Płock 32,03

49. Rybnik 31,85

50. Zabrze 31,61

51. Leszno 31,59

52. Ostrołęka 31,49

53. Włocławek 30,91

54. Tychy 30,78

55. Łomża 30,76

56. Kalisz 30,24

57. Elbląg 29,68

58. Zamość 29,66

59. Wałbrzych 29,14

60. Bytom 29,10

61. Nowy Sącz 28,59

62. Grudziądz 27,94

63. Radom 26,93

64. Sosnowiec 26,61

65. Siedlce 25,65

66. Świętochłowice 22,93

W Rankingu Miast Obywatelskich ujęliśmy miasta na prawach powiatu. W pierwszym etapie oceniane były 23 wskaźniki podzielone na 5 kategorii: aktywność wyborcza, udział w organizacjach, kołach i stowarzyszeniach, zaangażowanie w życie publiczne, postawy obywatelskie oraz otwartość miasta na obywateli. Źródłem danych były oficjalne statystyki, informacje publiczne z urzędów miast oraz wyniki badań ankietowych. Za każdy z 23 wskaźników miasto mogło otrzymać od 0 do 100 pkt, po wyciągnięciu średniej uzyskaliśmy ocenę w danej kategorii. Miejsce miasta w rankingu wyznaczyła średnia punktów uzyskanych w 5 kategoriach.

Raporty Polityki „Twoje miasto, twój wybór” (100137) z dnia 10.09.2018; Miasta obywateli; s. 47
Oryginalny tytuł tekstu: "Działanie i MILCZENIE"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama