Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Miał być superministrem, ale nie został nawet posłem

Paweł Szałamacha / Facebook
Poseł Paweł Szałamacha miał być pisowskim superministrem gospodarki i finansów. Ale nie dostał się do Sejmu.

46-letni polityk kandydował z okręgu nr 39 w Poznaniu z trzeciego miejsca na liście. „Trójka” wydawała się w miarę bezpieczna, bo w Poznaniu PiS faktycznie zgarnął trzy mandaty. Kłopot tylko w tym, że Szałamacha z 7272 głosami ulokował się wśród kandydatów swojej partii dopiero na czwartej pozycji. Wyprzedzili go Tadeusz Dziuba, Szymon Szynkowski vel Sęk i Bartłomiej Wróblewski. W ten sposób mimo wielkiego triumfu PiS w skali kraju dla posła Szałamachy zabraknie miejsca w Sejmie.

Porażka jest bolesna, bo Paweł Szałamacha był od wielu miesięcy przygotowywany przez PiS do roli ministra gospodarki. Jako założyciel i długoletni szef bliskiego PiS Instytutu Sobieskiego miał do tego dobre papiery. Ostatnio partia wysłała go nawet na studia ekonomiczne na renomowany uniwersytet Harvarda (Szałamacha jest z wykształcenia prawnikiem). Na dodatek w ostatniej fazie kampanii coraz częściej przypisywano mu także resort finansów. Takim superministerstwem gospodarczym w III RP nie kierował jeszcze nikt. Ani Balcerowicz, ani Kołodko, ani Hausner.

Oczywiście Szałamacha może zostać ministrem, nawet nie będąc parlamentarzystą. Wyborcza porażka oznacza jednak, że Polacy nie udzielili mu zaufania. I to jest bardzo poważny cios w reputację Pawła Szłamachy. I poważne obniżenie ewentualnej politycznej pozycji w przyszłym rządzie. Czy brak mandatu poselskiego to wystarczający powód, by PiS zdecydował się na odmienny wariant obsadzenia stanowisk gospodarczych – dowiemy się najpewniej w najbliższych dniach.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną