Stało się to, co stać się musiało. Amerykanie i Rosjanie w Syrii zaczęli do siebie strzelać. Na razie – nieoficjalnie.
Informacje z Syrii są szczątkowe i sprzeczne – nie do końca wiadomo, co się stało w nocy z 7 na 8 lutego w okolicach Dajraz-Zaur. Umiejscowiona tam w pobliżu złóż ropy i gazu baza walczących z wojskami Baszara al-Asada Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), popieranych przez USA, została zaatakowana przez siły wierne Asadowi. W ataku brali najprawdopodobniej udział rosyjscy najemnicy z prywatnej firmy militarnej, nazywanej „Grupą Wagnera” od pseudonimu jej szefa. Oddziały SDF odparły atak, głównie dzięki pomocy Amerykanów.
02.03.2018
Numer 05.2018