„Ziemia jest przesuszona. Żadnych ognisk, żadnego grillowania na torfowisku!” – ostrzegano latem mieszkańców Meppen w Dolnej Saksonii. I ludzie uważali. Nikt nie rzucił nawet niedopałka. Jednak we wrześniu, gdy skwar już mijał, miejscowych zdumiał widok wielkiej czarnej chmury dymu. Wkrótce rozrosła się do stu kilometrów, a woń spalenizny sięgnęła Hamburga i Bremy.
Policja ruszyła w pościg za podpalaczem. Okazała się nim… Bundeswehra. To żołnierze na pobliskim poligonie odpalili ze śmigłowca rakietę, od której zajęło się torfowisko.
12.10.2018
Numer 21.2018