Artykuły

Jawne akty, tajne akta

W jezuickiej celi...

Numer 4.2020
W tych murach bito i molestowano uczniów. Żaden sprawca nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Żadna z ofiar nie dostała odszkodowania. W tych murach bito i molestowano uczniów. Żaden sprawca nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Żadna z ofiar nie dostała odszkodowania. Imago / EAST NEWS
Dziesięć lat temu głośnym echem odbił się skandal wokół molestowania w berlińskim kolegium katolickim im. św. Piotra Kanizjusza. Matthias Katsch jest jedną z ofiar.
Matthias Katsch (pierwszy z lewej) z przedstawi- cielami rządu i organizacji społecznych. „Każde, nawet małe ustępstwo Kościoła musiało być przez nas wywalczone”.AFP/EAST NEWS Matthias Katsch (pierwszy z lewej) z przedstawi- cielami rządu i organizacji społecznych. „Każde, nawet małe ustępstwo Kościoła musiało być przez nas wywalczone”.

Wygłosił pan ostatnio odczyt w Kolegium Kanizjusza. Jak się pan czuł, wracając do tego miejsca?
Matthias Katsch: Czułem się przeniesiony z powrotem w przeszłość, w lata szkolne. Impreza odbywała się na poddaszu, w nowo zbudowanym pomieszczeniu. Dawniej znajdowały się tam cele młodych księży – jezuitów, także tego seryjnego sprawcy, Wolfganga S. Bywałem tam wiele razy. Na takim odczycie boję się zawsze, że dopadną mnie obrazy z dzieciństwa i nie będę w stanie mówić.

13.02.2020 Numer 4.2020
Reklama