Z pistoletem na zakupy
Pewien monachijski historyk przejrzał ponad sześć tysięcy wpisów do pamiętników lub listów z poczty polowej z okresu II wojny światowej. Okazało się, że wpisy kryją pewien wstydliwy sekret. Wielu żołnierzy Wehrmachtu „załatwiało sprawunki” dla niemieckiej żony i ojczyzny, jak na dobrych ojców rodziny przystało.
W adwencie 1940 roku narodowa socjalistka Lore G. wysłała swemu mężowi Hermannowi, porucznikowi Wehrmachtu, listę rzeczy, które ma przywieźć z Francji pod choinkę na Boże Narodzenie: „wełnę na ciepłe skarpety” dla dzieci, „ciepłe kalesony” dla ojca, „może jakiś wełniany materiał na sukienkę” dla matki, no a dla niej likier wiśniowy.
18.06.2020
Numer 13.2020