Po tym głosowaniu będzie kac. Platforma jeszcze nie wie, co sama sobie zrobiła
Na początek szybkie résumé. W czwartek zdominowana przez PO rada Warszawy odrzuciła projekt klubu Miasto Jest Nasze i Lewicy dotyczący zakazu sprzedaży alkoholu po godz. 22. Wcześniej do wycofania analogicznej i różniącej się tylko szczegółami uchwały w tej samej sprawie został de facto zmuszony prezydent miasta Rafał Trzaskowski: projekt storpedowała jego własna partia z szefem struktur warszawskich i ministrem spraw wewnętrznych Marcinem Kierwińskim na czele. Cały spór dokładnie opisał w „Polityce” Cezary Kowanda.
Sprawa jest opisywana przez polityków PO i niektórych publicystów jako konflikt niemalże cywilizacyjny (i w pewnym sensie mają rację, o czym dalej). Oto miejscy lewacy inspirowani komunizmem i spuścizną Ku Klux Klanu (takie przykłady naprawdę pojawiały się na sesji Rady Warszawy) chcą wprowadzić w stolicy zamordyzm, arbitralnie nakazując dorosłym ludziom, kiedy wódki się mogą napić, a kiedy nie. Do tego cały plan jest również wymierzony w wolny rynek i drobnych przedsiębiorców: rynek ma być komunistycznie ograniczony, a przedsiębiorcy zniszczeni i zbankrutowani w imię ideologicznych, lewackich fantazmatów.
Platforma przeniosła się w czasie
Oglądając czwartkowe obrady warszawskich radnych, można było odnieść wrażenie, że ostatnie 20 lat rozwoju polskich miast zostało wymazane i znów mentalnie żyjemy w 2005 r.