„Dom dobry” uruchomił lawinę zgłoszeń. „Dzwonią wszyscy, i ofiary, i świadkowie przemocy”
KATARZYNA KACZOROWSKA: – Czy do fundacji dociera więcej zgłoszeń dotyczących przemocy, odkąd w kinach wyświetlany jest najnowszy film Wojtka Smarzowskiego?
JOANNA GZYRA-ISKANDAR: – Tak, widzimy bardzo duży wzrost. Konsultantki na telefonie Feminoteki odbierają dwa razy więcej telefonów niż dotychczas. W październiku zadzwoniło do nas blisko 140 osób, w listopadzie ponad 300.
Kto dzwoni? Osoby doświadczające przemocy? Świadkowie, którzy do tej pory milczeli?
Wszyscy. I widać ewidentną korelację z „Domem dobrym”, który święci triumfy popularności. Film obejrzało już ponad 2 mln osób. I niektóre panie mówią wprost, że zdecydowały się do nas zadzwonić właśnie po wyjściu z kina. Mamy więc bezpośrednie świadectwa, że to jest efekt filmu, ale dzwonią też świadkowie czy osoby, które mają świadomość, że w życiu ich bliskich czy znajomych dzieje się coś niedobrego. Ci ludzie mówią, że do tej pory nie sądzili, że to jest przemoc domowa, ale po obejrzeniu filmu są wstrząśnięci i dzwonią do nas zapytać, co mogą zrobić, jak mogą pomóc. Ten wzrost zgłoszeń, o którym mówię, dotyczy w przeważającej liczbie kobiet. Mamy dużo więcej założonych Niebieskich Kart, a więc dużo więcej kobiet chce korzystać z naszej pomocy.
Otucha i pewność
Feminoteka konsultowała film Smarzowskiego?
Kilka lat temu, w czasie pandemii, Wojtek Smarzowski zainteresował się tematem przemocy domowej i faktycznie szukał kontaktów do różnych organizacji pozarządowych i ośrodków pomagających ofiarom. Rozmawiał z naszą ekspertką. Rozmawiał też z kobietami, które doświadczyły przemocy.