Grzegorz Rzeczkowski: Tabloid publikuje zdjęcie zakrwawionej twarzy postrzelonego prokuratora. I cisza.
Ewa Kulesza: Dziwi mnie to. O ile dobrze pamiętam, kiedy osiem lat temu zginął w Iraku Waldemar Milewicz i ten sam tabloid opublikował zdjęcie ofiary, choć nie tak szczegółowe, to była ogromna awantura w środowisku dziennikarskim. Nie przyjęło ono wówczas tej formuły publikacji, która naruszała cześć zmarłego i jego dobra osobiste. Wydaje mi się, że w przypadku zdjęć prokuratora Mikołaja Przybyła mieliśmy do czynienia z identyczną sytuacją. Dlatego można tylko żałować, że środowisko dziennikarskie nie podjęło takich samych, kategorycznych działań. Jeśli chodzi o samego prokuratora, to może on ewentualnie wystąpić do sądu o naruszenie jego dóbr osobistych w związku z publikacją wizerunku w tej szczególnej sytuacji.
Protestowała Rada Etyki Mediów. Za to zupełnie zabrakło głosu Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, a przede wszystkim Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zdecydowanie się z panem zgadzam, powinni zająć jasne stanowisko. Mnie w szczególności zabrakło głosu RPO.
Lekarze też się nie popisali.
Jeden z lekarzy szpitala, do którego przywieziono rannego prokuratora żalił się, że reporterzy fotografowali prokuratora, wcześniej wdzierając się na oddział, niemal uniemożliwiając pracę. Z drugiej strony lekarz chętnie udzielał informacji o jego stanie zdrowia, co jest naruszeniem tajemnicy lekarskiej. Nie miał prawa tego robić, tym bardziej wpuszczać dziennikarzy do szpitala, na oddział. Z kolei dziennikarze, zamiast wchodzić do środka, powinni zatrzymać się przed szpitalem. To byłaby właściwa praktyka. Naruszenie etyki dziennikarskiej było oczywiste.
Co powinien w tej sytuacji zrobić lekarz informujący o stanie prokuratora?