Niezbędnik

Test pisarza Lema – on przewidział wszystko

„Alien robot invasion”, konceptualna praca Colina Andersona, urodzonego w Kanadzie współczesnego fotografa australijskiego. „Alien robot invasion”, konceptualna praca Colina Andersona, urodzonego w Kanadzie współczesnego fotografa australijskiego. Colin Anderson / Getty Images
Kto czyta współczesnych futurologów (albo współczesnych autorów science fiction), ciągle rozbija się o to, że Stanisław Lem to wszystko wymyślił pół wieku wcześniej, ale ciekawiej opisał. I to jest ogólny problem kogoś, kto za młodu nasiąknął Lemem.
Stanisław Lem w swoim gabinecie, 1961 r.Lucjan Fogiel/EAST NEWS Stanisław Lem w swoim gabinecie, 1961 r.

W przedmowie do trzeciego już wydania książki „Summa Technologiae” w 1974 r. Stanisław Lem (1921–2006) pisał: „Dziesięć lat temu była ta książka fanaberią autora, niemającą stałego obywatelstwa w bibliografiach. Pamiętam, jak księgarze pytali mnie, na jakiej półce właściwie mają ją postawić. Dziś jest atomem futurologicznego morza”. Istotnie, spotkał go pechowy los intelektualisty, który za bardzo wyprzedza swoją epokę. Napisał pierwszą polską książkę futurologiczną, nie wiedząc jeszcze, że ta dziedzina wiedzy tak się będzie kiedyś nazywała. Jego „Summa Technologiae” nie stała się więc, niestety, częścią futurologicznego dyskursu.

Odejdźmy od scholastycznego sporu, czy futurologia naprawdę jest nauką. Przyjmijmy, że tak, i zajmijmy się jej własnym, bogatym żargonem. Zna go każdy, kto czyta futurologiczne książki – Kurzweila, Drexela, Tofflera, Masona, Attaliego, Joya. Osobliwość, trzecia fala, transhumanizm, nomadyzacja, postkapitalizm – często bez znajomości tych pojęć nie da się zrozumieć już nawet popularnego tekstu w masowym tygodniku, a co dopiero książki specjalistycznej. W „Krótkiej historii przyszłości” Jaques Attali beztrosko posługuje się np. nie tylko pojęciem szarej masy, ale także mas w innych kolorach, oczekując, że czytelnik zrozumie metaforę. Bo w futurologicznym żargonie różnobarwne masy oznaczają różne scenariusze apokalipsy spowodowanej przez zbyt doskonały postęp nanotechnologii – ich punktem wspólnym jest to, że na początku są samoreplikujące się maszyny, które zaczną żyć własnym życiem, przy okazji niszcząc cywilizację (jak w „Niezwyciężonym” Lema).

Problem z Lemem polega na tym, że on to wszystko wymyślił wcześniej, więc nadał temu własne nazwy.

Niezbędnik Inteligenta „Magia utopii” (100112) z dnia 17.10.2016; Prolog; s. 6
Reklama