Wszyscy, którzy mieli możność z nim pracować, pamiętają go jako świetnego szefa – mądrego, wyrozumiałego, ale zarazem wymagającego, oceniającego robotę wedle profesjonalnych kryteriów, które miał znakomicie opanowane.
Jan Bijak był w „Polityce” od 1969 roku i wielu czytelników pamięta też na pewno jego reportaże, zwłaszcza dotyczące polskiej wsi – poruszające, krytyczne, dające do myślenia. Na stanowisku redaktora naczelnego „Polityki” zastąpił Mieczysława Rakowskiego. Pod datą 1 września 1982 r. w dziennikach Rakowskiego figuruje taki zapis:
"Formalnie dziś zakończył się mój prawie ćwierć wieku trwający romans z POLITYKĄ. Przestałem być jej redaktorem naczelnym. Zastąpił mnie Janek Bijak, który faktycznie kieruje redakcją od dnia, w którym zostałem wicepremierem. Jasio gwarantuje utrzymanie linii pisma. Jest to facet zupełnie inny niż ja. Spokojny, chwilami może aż nadto; jeśli targają nim emocje, to otoczenie ich nie dostrzega. Świetny kompan, lubiany przez kolegów, bardzo dobre pióro i bardzo dobry redaktor. (...)"
Jan Bijak, człowiek uznający lojalność wobec kolegów za jedną z najwyższych cnót, istotnie starał się zapewnić ciągłość linii pisma, ale świetnie też wyczuwał konieczność zmian tej linii, by odpowiadała nowym trendom społecznym. Jego umiejętność współżycia ludźmi - a znakomite poczucie humoru i cechy towarzyskie podnosiły tę umiejętność - sprawiła, że liczni członkowie zespołu, którzy opuścili redakcję po stanie wojennym, po pewnym czasie do niej powrócili.
Za jego kierownictwa dokonała się istotna zmiana pokoleniowa w zespole tygodnika. Jako szef prowadził „Politykę” przez trudny czas transformacyjnego przełomu, potem długo jeszcze brał czynny udział w formowaniu naszego pisma. Dodać warto, że pierwszy premier okresu transformacji, Tadeusz Mazowiecki, docenił cechy charakteru Jana Bijaka - prawość i uczciwość - i jego (bodaj) jedynego z ekip redakcyjnych sprzed 1989 r., mianował na członka Komisji Likwidacyjnej RSW Prasa – Książka - Ruch.
Po odejściu na emeryturę Jan Bijak wciąż żywo interesował się tygodnikiem i redakcją, a my też ciągle czuliśmy jego żywą i życzliwą obecność. Będzie trwał w naszej pamięci.
Postać Jana Bijaka przypominamy w najnowszym numerze „Polityki”.