Nie chodzi tu tylko o ulicę w sensie dosłownym. Zwycięzca “X Factora”, Gienek Loska, ze swoim bluesowym zespołem od dawna z sukcesami koncertuje także pod dachem - w najróżniejszych salach koncertowych. Czego z oczywistych względów autorzy programu w TVN szczególnie nie akcentowali. Częściej przypominali to uliczne granie Loski. Trudno im się dziwić – talent show ma zgodnie z nazwą ów talent wyszukać, a nie tylko potwierdzić, że profesjonalista w danej branży go ma.
W pierwszej rundzie finału Ada Szulc wykonała popisowe “Fields Of Gold” z repertuaru Stinga. Loska – brawurową wersję “It’s A Man’s Man’s Man’s World” Jamesa Browna. Tu Maja Sablewska skomentowała: “Jesteś artystą kompletnym”. Po przeteatralizowanej wersji “You Are So Beautiful” w wykonaniu Michała Szpaka Kuba Wojewódzki uznał tego ostatniego za “prawdziwego, spełnionego artystę”, choć Szpak – wyraźnie zakłopotany rozmową na scenie - nie potrafił już odpowiedzieć, czy ma większe czy mniejsze szanse na zwycięstwo.
W drugiej rundzie finału (duety ze znanymi artystami) miał z całą pewnością większy potencjał, ale go nie wykorzystał. Uczestniczka Szulc przebiła słabo tego wieczoru rozśpiewaną Basię Trzetrzelewską w pierwszym duecie. Loska bezpiecznie obstawił Macieja Maleńczuka w bluesowym standardzie, przy okazji ściągając (jako jedyny) głosy dużego regionu miejskiego (Kraków – obaj panowie grywali tam na ulicy) i po raz kolejny eksponując swoją przeszłość. Szpak jako jedyny wypadł zdecydowanie blado w duecie z Alexandrą Burke, która Cohenowskie “Hallelujah” wykonała jak nauczycielka śpiewu.
Wszyscy uczestnicy dostali od razu lekcje na przyszłość.