Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Szafa gra

Pies czyli kot

Jak się okazuje, 70 proc. zawieranych w Polsce umów o pracę to umowy tymczasowe.

Od takiej umowy odprowadza się składkę na ZUS. Różnica między umową stałą i czasową jest tylko taka, że tę drugą wykonuje się w wielu miejscach – wyjaśnia prof. Elżbieta Kryńska, ekspertka od rynku pracy. Słowo „tylko” mnie zastanowiło.

W praktyce wygląda to tak: w sklepie „Wszystko dla czterech łap” poprosiłem o obrożę dla psa. Młody sprzedawca podał mi smycz – linkę zwijaną do plastikowej rączki. Powtórzyłem, że chodzi o obrożę z materiału, najlepiej tkaną ze sztucznego tworzywa. Aha, powiedział ze zrozumieniem i podał mi długą smycz zrobioną z taśmy. Jeszcze raz powiedziałem, że chodzi o obrożę. Na szyję – dodałem. Takiego urządzenia nie prowadzimy – powiedział sprzedawca. A co tam wisi? – nieelegancko wskazałem palcem. Spojrzał i powiedział, że to są jakieś paski. Do psich spodni? – zapytałem kąśliwie. Na zimę, słyszałem, są ubranka dla psów – odpowiedział młody człowiek.

Kupiłem w końcu tę obrożę. Sprzedawca powiedział, że pracuje tam od trzech dni i za dwa dni przechodzi do jakiejś restauracji. I tak to jest z tym „tylko”, pani profesor. Ci młodzi ludzie są zatrudniani przez agencje, przenoszeni z miejsca na miejsce przez 12 miesięcy nawet kilkadziesiąt razy. Nie zdobywają żadnych umiejętności, niczego się nie uczą, bo nie mają na to szans. Młody człowiek powiedział mi, że jest zadowolony, bo przedtem załapywał się jedynie na zlecenia roznoszenia ulotek na ulicy. Skończył technikum ekonomiczne.

Tak sobie pomyślałem, że wcale nie jest to sytuacja dotycząca młodych. Jest przecież w rządzie kilku ministrów, którzy też mają małe pojęcie o kierowanym przez siebie resorcie. I jakoś kierują. Ludzie wracający pociągami z wakacji i urlopów nie mają szansy dostać się do wagonu, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, że takich pociągów trzeba wtedy puścić trzy. Jeśli zapadła się nowo wybudowana autostrada, stawia się znak drogowy ograniczenia szybkości do 30 km/h i jak to się mówiło – szafa gra.

W programie TVN „Prosto z Polski” Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ, mówił o systemie finansowania ośrodków pomocy społecznej oraz placówek przygotowujących dzieci do adopcji. Część dzieci jest pod szczególną opieką z powodu ciężkich chorób, niektóre są np. karmione pozajelitowo. Rzecznik ma dobre informacje. Stawka dla dzieci, szczególnie tych chorych, zostanie podniesiona o 50 proc. – mówi – z 80 zł dziennie do 120 zł.

Redaktor programu jest jednak przygotowany do rozmowy i informuje nas, że 80 zł było podstawą, do której przewidziano przepisami liczne dodatki i ekstraświadczenia. W sumie dawało to ok. 200 zł. Teraz wszystkie dodatki skasowano i rzeczywiście będzie 120 zł, ale gołe. W praktyce dziecko będzie miało mniej o 80 zł dziennie. Dlaczego pan o tym nie mówi? – pyta dziennikarz. Rzecznik nie jest gapa, więc rezolutnie odpowiada: „Dzieci były nieprawidłowo przeznaczone do rozliczania”. Pod koniec tej smutnej rozmowy dowiadujemy się, że na utrzymanie zdrowego dziecka jest więcej pieniędzy niż dla dziecka chorego, bo „wynika to z przepisów”.

Czego premier nie czyta?” – dowiaduję się z „Gazety Wyborczej”. Nie czyta listów, które piszą do niego liczni obywatele. O tym, że trzeba budować elektrownie atomowe, wydobywać gaz łupkowy, unowocześnić kolejnictwo, wybudować setki kilometrów dróg autostrad, wprowadzić pomoc finansową dla młodych matek, zlikwidować immunitety posłów i senatorów, zlikwidować NFZ, wprowadzić zasadę, że związkowców finansują członkowie związków, a nie pracodawca. Odpowiedzi urzędników na wszystkie listy są dwie. Pierwsza – nie pozwala na to sytuacja społeczno-ekonomiczna obywateli, druga – wykracza to poza zakres kompetencji premiera. Jako komentarz do zacytowanej korespondencji rozmowa góralki z dziennikarzem na temat zakopianki. Powinna być szersza – mówi góralka. Dlaczego? Bo jest za wąska. Jakież to proste, prawda?

Tymczasem PiS pokazał nam ogólnie nieznanego prof. Piotra Glińskiego jako premiera nowego rządu. Gdy „premier” czytał swój program, Kaczyński i jego świta opuścili salę, dając nam do zrozumienia, że to farsa, na której siedzieć nie warto.

Polityka 40.2012 (2877) z dnia 03.10.2012; Felietony; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Szafa gra"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną