Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Porażka idealistów europejskich

Europa wybrała: grozi nam marazm

Licząc wszystkie głosy wygląda na to, że dwa największe ugrupowania Europejska Partia Ludowa i socjaliści będą miały w parlamencie nieco ponad 400 głosów, a więc większość (minimalna większość wynosi 376 głosów). Licząc wszystkie głosy wygląda na to, że dwa największe ugrupowania Europejska Partia Ludowa i socjaliści będą miały w parlamencie nieco ponad 400 głosów, a więc większość (minimalna większość wynosi 376 głosów). Unia Europejska 2014 - Parlament Europejski
Nie ma jeszcze ostatecznych wyników do Parlamentu Europejskiego ze wszystkich 28 krajów unijnych, ale trzeba zreferować złe wieści, które zawsze roznoszą się pierwsze.

Najpierw, że obywatele europejscy nie pofatygowali się tłumnie do urn, a już najgorzej zachowali się wyborcy w tych krajach, które najbardziej na członkostwie w Unii skorzystały. Przy unijnej słabej średniej nieco ponad 43 proc. – Polska zmobilizowała się jedynie na poziomie 22,7 proc. Druga zła wiadomość to dobry wynik wyborczy ruchów sprzeciwiających się integracji europejskiej – antyfederalistów i tzw. suwerenistów, którzy wbrew wszelkiemu rozsądkowi politycznemu głoszą w praktyce hasło „każdy sobie”. Hasło to odpowiada jedynie silnym, na pewno nie Polsce.

Nie byłoby jednak nad czym płakać, bo antyfederaliści i suwereniści mają w parlamencie łącznie poniżej 75 głosów, nie więcej zatem niż ok. 10 proc. Poza tym Niemcy – najsilniejszy kraj Unii – wyraźnie opowiedzieli się za Unią, niemiecka CDU, podpora europejskiej partii ludowej w parlamencie zajęła na scenie niemieckiej pierwsze miejsce. Socjaliści też wypadli lepiej niż się spodziewano. Licząc wszystkie głosy wygląda na to, że dwa największe ugrupowania Europejska Partia Ludowa i socjaliści będą miały w parlamencie nieco ponad 400 głosów, a więc większość (minimalna większość wynosi 376 głosów). Nawet więc wszyscy eurosceptycy nie zdołają przeszkodzić „wielkiej koalicji” konserwatystów i socjalistów.

Nie ma więc dramatu. Jakoś ten parlament będzie funkcjonował, jednak dotychczas Unia liczyła na motor francusko-niemiecki, tymczasem w głosowaniu we Francji doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. Najsilniejszą francuską partią został Front Narodowy, który z 25 proc. głosów nie tylko pokonał opozycyjną partię UMP, a zupełnie zepchnął w cień rządzących socjalistów, którzy dostali niespełna 15 proc. głosów. Taka porażka stawia pod znakiem zapytania los rządu francuskiego, a w każdym razie osłabia sojusz Francji i Niemiec, bez którego – jak wskazuje praktyka – nic nie jest w Europie możliwe.

Oczywiście Unia się nie zawali, ale grozi jej marazm. Wszystko to, na co liczyły słabsze kraje – takie jak Polska – budowanie wspólnej polityki energetycznej, silniejsza wspólna polityka zagraniczna i obronna – stają się mało realnymi przedsięwzięciami.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną