Archiwum Polityki

Dakota na łupkach

Paliwożerne Stany Zjednoczone – po z górą półwieku – eksportują dziś więcej ropy naftowej, niż kupują za granicą. Każdego dnia rafinerie amerykańskie sprzedają za granicę 2,9 mln baryłek różnych paliw (benzyny, olejów napędowych i ogrzewczych), podczas gdy import ropy szacuje się na 2,4 mln baryłek dziennie. Z jednej strony spadło zużycie benzyny (to zarówno rezultat kryzysu, jak i oszczędniejszych silników samochodowych). Z drugiej jednak wzrosło wydobycie ropy naftowej z łupków roponośnych, podobnych do tych, które zawierają gaz.

Tak jak my w Polsce, Amerykanie gubią się w szacunkach zasobów tego surowca, w każdym razie złoża Bakken w Dakocie Północnej w ciągu ostatnich 8 lat zwiększyły wydobycie z 10 do 360 tys. baryłek dziennie. Stan ten stał się drugim po Teksasie największym rejonem wydobywczym, wyprzedził Alaskę i Kalifornię. Działający tam nowy potentat naftowy Harold Hamm nazywa Dakotę Północną Arabią Saudyjską XXI w. i twierdzi, że przy odpowiedniej polityce Stany Zjednoczone już pod koniec 2020 r. staną się samowystarczalne energetycznie (dziś własne wydobycie ropy naftowej pokrywa niespełna połowę potrzeb).

Polityka 13.2012 (2852) z dnia 28.03.2012; Flesz. Świat; s. 10
Reklama
Reklama