Archiwum Polityki

Nostalgiczny matematyk

Jan Stanisławski. Artyście w 100 rocznicę śmierci. Kamienica Szołayskich w Krakowie. Wystawa czynna do 25 marca 2007 r.

Studiował matematykę, ale życie poświęcił malarstwu. Był wysokim, tęgim mężczyzną, ale spod jego pędzla wychodziły niemal wyłącznie malutkie, niewiele większe od pocztówki obrazki. Był człowiekiem dowcipnym, żywiołowym, z ogromnym temperamentem, ale tworzył najchętniej nostalgiczne pejzaże. Jan Stanisławski (1860–1907) namalował ich ogromne ilości, a dziś ceniony jest zarówno przez historyków sztuki, jak i kolekcjonerów. Na rynku sztuki pojawiają się przede wszystkim prace z ostatnich lat jego życia – nastrojowo-symboliczne widoczki, często z rodzinnej Ukrainy. Ale na poświęconej artyście wystawie w Kamienicy Szołayskich (Muzeum Narodowe w Krakowie), a zorganizowanej w setną rocznicę jego śmierci, pokazano także prace wcześniejsze. Zarówno te młodzieńcze, utrzymane w duchu realizmu, jak i te tworzone we Francji, z wyraźnymi wpływami impresjonizmu (w Paryżu spędził twórca blisko 10 lat). Wystawiono obrazki będące dziś niemal ikonami sztuki ówczesnych czasów (np. „Topole nad wodą”), ale też prace nieznane, a nawet szkicowniki, pozwalające podglądać warsztat artysty. Ta wystawa to jak najbardziej zasłużony hołd złożony malarzowi, który do dziś imponuje artystycznym kunsztem. Ale i wzrusza twórczością, która przypomina rozpisany na tysiące fragmentów wielki hymn pochwalny na rzecz piękna natury i cudu życia.

Piotr Sarzyński

Polityka 2.2007 (2587) z dnia 13.01.2007; Kultura; s. 57
Reklama