Archiwum Polityki

Zwolennik Łukaszenki w zarządzie Podlasia

Przewodniczący Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Jan Syczewski został wybrany – głosami koalicji SLD-UP, PSL i Samoobrony – do zarządu województwa podlaskiego. Decyzja ta wzbudziła sprzeciw sejmikowej opozycji, która nie może zapomnieć mu wypowiedzi wygłaszanych przed półtora rokiem na Białorusi, w których krytykował polską demokrację i prywatyzację oraz chwalił reżim Łukaszenki, że nie pozwala rozkradać własności państwowej, gdy tymczasem w Polsce „wyprzedaje się majątek narodowy za jedną dziesiątą wartości”.

Za swoje słowa Syczewski dostał naganę od sądu partyjnego SLD, potem za karę nie znalazł się na listach wyborczych tego ugrupowania do Sejmu. Nie udał mu się też start do Senatu jako kandydata niezależnego. W wyborach samorządowych SLD znowu przyjął go na swoją listę (zdobył ponad 6 tys. głosów, najwięcej w okręgu). – To nie był kandydat optymalny, ale jako koalicja musieliśmy pójść na kompromis. Czy za swoje słowa ma ponosić konsekwencje dożywotnio? – mówi Janusz Krzyżewski, marszałek województwa podlaskiego (SLD).

Sławomir Zgrzywa, wiceprzewodniczący podlaskiego sejmiku z POPiS, nie chciałby, by region był kojarzony z wypowiedziami byłego posła. – Mam nadzieję, że praca w zarządzie województwa zweryfikuje kontrowersyjne poglądy pana Syczewskiego – mówi. Zwraca też uwagę na to, że jeśli Syczewski – na co się zanosi – obejmie w zarządzie sprawy kultury i edukacji, dojdzie do konfliktu prawnego (pozostając przewodniczącym BTSK, będzie jednocześnie osobą, która ma wpływ na podział pieniędzy na instytucje kulturalne). Syczewski nie chce się z tym zgodzić. – Decyzje o podziale środków zatwierdza cały zarząd, a budżet województwa sejmik.

Polityka 1.2003 (2382) z dnia 04.01.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama