Archiwum Polityki

Krzesło burmistrza

Świebodzice mogą być dumne ze swojego burmistrza. Jan Wysoczański wielokrotnie dowiódł, że jest człowiekiem zaradnym i bardzo dynamicznym. Oszczędzając własne siły (które można przecież spożytkować dla miasta) skopiował program wyborczy Julii Pitery i rozpowszechnił go jako swój. Utożsamienie burmistrza z byłą kandydatką na prezydenta stolicy było tak wielkie, że Wysoczański zostawił w programie nawet nazwę Warszawy. Dlatego m.in. zapewniał: „Urzędy muszą zacząć funkcjonować normalnie – my to warszawiakom zapewnimy”, albo przekonywał o tym, jak ważne jest oświetlenie nawet tych peryferyjnych dzielnic, nawet tych „daleko od centrum Warszawy”. Dziennikarz TVN 24 pojechał do burmistrza, by porozmawiać z tak ciekawym człowiekiem. Burmistrz jednak ciekawości osobą dziennikarza nie podzielił. Chciał go za to zdzielić krzesłem. Życie reportera uratowała szeroka futryna, która zatrzymała pocisk. Nikt nie zatrzymał jednak furii burmistrza, który pozwalniał swoich urzędników za to, że nasłali na niego prasę.Można powiedzieć, że to i tak niewiele. „Super Express” wyliczył inne grzechy burmistrza. Otóż Wysoczański jest oskarżony o działanie na szkodę Funduszu Ochrony Środowiska, ma sprawę o fałszowanie uchwał Rady Miasta (był już wcześniej burmistrzem i to dwa razy!), oskarżony jest też o wyłudzanie pieniędzy od państwa na usuwanie skutków powodzi, a trzy lata temu został skazany za paserstwo. Wszechstronność Wysoczańskiego nakazuje przypuszczać, że pożyczył od Julii Pitery program nie bez powodu. Nie bez powodu też nie zmieniał w nim nazwy miasta. Celowo zostawił Warszawę, by wyraźnie zasygnalizować wyborcom: choć jesteśmy daleko od centrum, swoją determinacją sprawię, że warszawskie urzędy będą działać lepiej, a z czasem stolicę przeniesiemy do Świebodzic.

Polityka 48.2002 (2378) z dnia 30.11.2002; Fusy plusy i minusy; s. 92
Reklama