Archiwum Polityki

Szaniec z piasku

– My, broń Boże, nie podważamy naszej doktryny obronnej – zażegnuje się Mirosław Wądołowski, burmistrz Helu. – Chcemy być tylko prawdziwymi gospodarzami gminy, a tymczasem bez zgody dowódcy Marynarki Wojennej, nie wolno nam postawić nawet toalety.

Mało kto wie, że na Półwyspie Helskim od 1936 r. – a od końca lat 40. także w czterech innych tzw. rejonach umocnionych: Kępa Oksywska, Redłowo, Sobieszewo i Westerplatte – bez zezwolenia władz wojskowych nie wolno zamieszkać ani przebywać. Bez zgody wojska obywatel nie może tam sprzedać i kupić nieruchomości, zawrzeć umowy najmu lub dzierżawy, wynająć garażu, postawić płotu wyższego niż metr, posadzić ani ściąć drzewa, doprowadzić do domu linii telefonicznej czy rury kanalizacyjnej. Nie wolno tam robić zdjęć, a nawet objąć spadku zapisanego w testamencie, jeśli nie jest się zarazem spadkobiercą ustawowym. Ograniczenia te dotyczą osób fizycznych i prawnych, a także władz samorządowych.

Po 1989 r., choć przepisy te dalej obowiązują, wojsko niektórych już nie egzekwuje. Nie potrzeba już przepustek na wjazd na półwysep, nie legitymuje się podróżnych w pociągu do Helu, nie ściga wczasowiczów za robienie zdjęć, a w kwietniu 1996 r. zlikwidowano szlabany i posterunki strzegące wjazdu do miasta Hel. Ale pozostały ograniczenia dotyczące dysponowania prawem własności oraz dokonywania zmian w zagospodarowaniu prywatnych i komunalnych nieruchomości. W ocenie mieszkańców Helu i radnych są one anachroniczne. Ograniczają rozwój miasta, utrudniają obrót nieruchomościami i tym samym odstraszają potencjalnych inwestorów. A tych gmina musi przyciągnąć, gdyż kurczy się inne ważne źródło dochodów – bałtyckie rybołówstwo.

Szpiegomania trwa?

Helscy radni, wśród których jest kilku byłych wojskowych, od paru lat starają się, aby uchylono przepisy ograniczające swobodę gospodarowania w rejonach umocnionych. Ich zdaniem powstały one na fali szpiegomanii tuż przed wybuchem II wojny światowej i w czasach zimnej wojny. Dziś, w dobie satelitarnych środków wywiadowczych, te obostrzenia niczemu nie służą.

Polityka 25.2002 (2355) z dnia 22.06.2002; Kraj; s. 28
Reklama