Niebiańskie istoty polubiły nie tylko galicyjskie błonia, po których przechadzały się w filmie „Anioł w Krakowie” naszego debiutanta Artura Więcka. Ostatnio widuje się je również w Hiszpanii, o czym przekonywająco opowiada Agustin Diaz Yanes w postmodernistycznym moralitecie „Boskie jak diabli”. Dwie wysłanniczki zaświatów (z piekła rodem Penelope Cruz oraz anielsko dobra Victoria Abril) zjawiają się w Madrycie, by walczyć o duszę upadłego boksera, który wiele krzywdy wyrządził w życiu, ale w końcu dostaje szansę odkupienia swoich win. Rywalizacja dwóch zaangażowanych i podstępnie działających kobiet: dobrej i złej, prowadzi mężczyznę na skraj załamania nerwowego. Z beznadziejnego stanu jest w stanie go wyrwać tylko kosmiczny spisek, czyli, jak się łatwo domyślić, harmonijna współpraca szatańskich i anielskich sił. Poza trafną decyzją obsadową i sprawną narracją, w poczet zasług reżysera Agustina Diaz Yanesa należy wpisać fakt, że tak ograny schemat potrafił ożywić inteligentną zabawę w kino. W jego filmie pełno jest jawnych i ukrytych odniesień do „Wściekłego byka” i „Chłopców z ferajny” Martina Scorsese – dwóch klasycznych pozycji kina gangsterskiego, podszytych teologicznym niepokojem. Dzięki nim „Boskie jak diabli” sprawdza się zarówno w kategoriach bajki dla dorosłych jak i trzymającego w napięciu dramatu sensacyjnego. (JAW)
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe