Archiwum Polityki

Oblizywanie paluszków

Knajpa. Gość zamawia:
– Od czego zaczniemy? Od kawiorku. Ale szarego, perskiego. Nie tej czarnej bądź czerwonej masówki. Potem bieługa w plastrach. Aha, siewruga też, obowiązkowo. Dalej przejdziemy do zup. A więc zupa chińska z gniazd jaskółczych...
– Panie szanowny – przerywa gościowi kelner. – Taki apetyt to ja mam w innej restauracji.

Do innej restauracji zaprasza najwyraźniej „Literatura na świecie”. Numer 7–8–9 poświęcony został literaturze węgierskiej. Co za pech: żaden z hungarystów nie przewidział, że Nobla dostanie Imre Kertesz. Nieobecny w zestawie szacownych i reprezentacyjnych nazwisk. Ale czy to łatwo zgadnąć, na kogo wypadnie, na kogo bęc? W 1934 r. mówiło się i pisało, że nagrodę dostanie na mur poeta Bialik. Sztokholmscy jurorzy byli jednak innego zdania. Bialik przyjął werdykt ze spokojem:
– Gdybym miał Nobla, koledzy szeptaliby po kątach: – Co za skandal! Co za degradacja nagrody! Żeby dać ją byle rymopisowi. A tak koledzy telefonują do mnie: – Popatrz, jak cię pokrzywdzili, jak wykiwali! Przecież byłeś jedynym liczącym się kandydatem.

Do innej garkuchni zaproszono także Bohdana Porębę. Chyłkiem myszkiem przemknęła wiadomość, że Poręba będzie świadkować (jako honorowy gość) wyborowi irackiego stupajki na następne siedmiolecie. Husajna wybrali. A ja nadal nie wiem: dojechał Bodzio czy nie dojechał? Na bezrybiu Irak ryba, lecz ta rybka trochę się przeleżała. Może B.P. wysłał do Bagdadu esemesa:

Saddam –Ja ci się naddam.
A wyjdziesz z takim saldem
Jak ja – ze swoim Grunwaldem.

Mało kto pamięta dziś Grunwald Poręby. Stowarzyszenie Patriotyczne pod wezwaniem Moczara, w którym nareszcie czuli się jak w domu posiwiali pałkarze, ubecy, aparatczycy z partyjnego betonu.

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Groński; s. 102
Reklama