Minister sprawiedliwości przedstawił projekty reformy prawa, mające poprawić skuteczność państwa w walce z korupcją. Zmiany zmierzają do rozbicia solidarności łapowników, co ma nastapić dzięki nadzwyczajnemu złagodzeniu kary lub umorzeniu postepowania wobec osoby, która wręczy łapówkę, ale potem się do tego przyzna. Prawo ma też dokładnie określać, kim jest „osoba publiczna”, do tej kategorii mają zostać włączeni także urzędnicy samorządowi, lekarze, dyrektorzy przedsiębiorstw publicznych, a także adwokaci i notariusze, tak aby można było także ich karać za łapówkarstwo. Do zwalczania korupcji mają być używani świadkowie koronni, którzy dotąd mogli świadczyć tylko w sprawach zorganizowanej przestępczości oraz najcięższych przestępstw. Minister Kurczuk pociągnął też do odpowiedzialności kilkunastu sędziów warszawskich (odwołania, upomnienia lub postępowania wyjaśniające) za przedawnienia i zaginięcie akt sądowych (w ok. 200 sprawach). Szef resortu proponuje również, aby sędziowie i prokuratorzy ujawnili opinii publicznej swoje oświadczenia majątkowe, co już napotkało sprzeciw części tego środowiska.
Komentuje
Prof. Andrzej Siemaszko, dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości
Czy zaproponowane przez rząd metody walki z korupcją okażą się skuteczne?
Uważam, że obecnie należy chwytać się wszelkich sposobów. W Polsce korupcja osiągnęła rozmiary zastraszające. Godnym przyklaśnięcia jest pomysł – nienowy zresztą – rozbijania solidarności stron transakcji łapowniczej. Myślę też, że w tego rodzaju procesach może się sprawdzić wykorzystanie świadka koronnego. Chociaż nie wiem, dlaczego ma to być lepszy sposób niż tzw. prowokacja. Dlaczego policjanci w „cywilu” tak rzadko próbują wręczać osobom publicznym pieniądze i łapać ich na gorącym uczynku?